Wszystko zaczęło się przy szkole w Biedrzychowicach, pod Głogówkiem, gdzie młode uczennice, zachęcone sukcesami swoich kolegów w cyklu popularnych wówczas rozgrywek „Piłkarska kadra czeka”, niemalże wyprosiły u nauczycieli założenie drużyny również dla nich.
- Na początku były to same miejscowe, ale potem zaczęły dochodzić dziewczęta z najbliższych okolic… i tak mija już 35 lat, a w różnych kategoriach wiekowych zdobyliśmy kilkanaście medali w mistrzostw Polski na boiskach pełnowymiarowych i w futsalu - wspomina Wilfryd Parchatka, jeden z założycieli klubu, który aktualnie pełni w nim funkcję prezesa.
W tej chwili trenuje tam około 120 dziewczyn z całego województwa w różnych kategoriach pod okiem grona trenerów, którzy w większości są wolontariuszami, co jest ewenementem w skali kraju. Z tego co wylicza prezes, to łącznie przez klub przewinęło się ponad 600 piłkarek. Do reprezentacji Polski dotarły później m. in. Agnieszka Foryś, Iwona Górecka, Ewa Łuczak, Magdalena Łuczak, a ostatnio Agata Sobkowicz i Jessica Ludwiczak. W kadrze futsalistek są obecnie aktualne zawodniczki Ilona Kujawska i Kinga Ejzel.
Głównym trenerem w klubie jest Stanisław Dyja, który do futbolu kobiecego trafił przez przypadek 21 lat temu i tak już zostało.
- Życiem rządzą przypadki i ja też tak trafiłem do Rolnika, bo miałem inne spojrzenie na sport młodzieżowy w naszym mieście - wspomina. - Chciałem udowodnić, że tutaj też można odnosić sukcesy i udało się. Licząc razem z futsalem, to we wszystkich kategoriach juniorskich zdobywaliśmy złote medale, a tego krążka brakuje nam tylko w seniorkach, gdzie w hali mamy trzy srebra i trzy brązy - wylicza.
Na boiskach pełnowymiarowych Rolnik z kolei najczęściej występował na drugim poziomie, ale ma za sobą także grę w elicie, w latach 2000-02.
- To były jednak za wysokie progi, jeszcze większa "amatorka" niż teraz, nie wytrzymaliśmy tempa - przyznaje Parchatka.
Aktualnie nasza drużyna jest jednak na dobrej drodze, by nawiązać do tamtego okresu. Na półmetku zmagań w grupie południowej zaplecza ekstraklasy jest wiceliderem, a do prowadzącego Rekordu Bielsko-Biała traci dwa punkty. Na wiosnę jednak ugości ten zespół.
- Osobiście to chciałabym grać, nie wiem jak tam trener, ale on też się chyba nastawia na awans - nie kryje liderka drużyny Ilona Kujawska, jednak szkoleniowiec musi myśleć także o kwestiach pozasportowych. - Każdy by chciał, tylko co dalej? - zastanawia się Dyja. - My nie mamy dużego budżetu, dziewczyny nie mają płacone za mecze. Można też zrobić tak, że wygramy ligę i potem będziemy się zastanawiać...
- Awans by się marzył, dziewczynom też, ale jest mały problem, bo jesteśmy jedynym klubem w 1 lidze, nie mówię tu nawet o ekstraklasie, który jest całkowicie amatorski - dodaje z kolei Parchatka. - Żadna zawodniczka nie dostała u nas nigdy pieniędzy, jedyne co to zwracamy za paliwo, za dojazdy. Nasz budżet po prostu nie jest w stanie tego udźwignąć. Chociaż jeżeliby się znalazło 150 tys. zł, to możemy spróbować, ale też nie chodzi o to, żeby awansować, a potem wysoko przegrywać, bo to nie miałoby sensu - tłumaczy i przyznaje, że w pracę klubu niezmiernie zaangażowani są nie tylko oni sami i zawodniczki, ale także ich najbliższe otoczenie.
Obaj panowie zaznaczają, że z piłkarkami i ogólnie z kobietami pracuje się inaczej.
- Od kobiet można wymagać tylko tego, co je się nauczyło - wyjaśnia Dyja. - Mężczyźni to wielkie cwaniaki, kombinatorzy i nic więcej. Kobiety są ambitniejsze od mężczyzn, jak zaufają trenerowi, to jest to święte - dodaje i przyznaje, że ma dużo szacunku dla swoich podopiecznych, choćby za pracę, jaką wykonują podczas meczów i przygotowań do nich. - To jet przede wszystkim drużyna oparta na ciężkiej pracy. Tu nie ma gwiazd i dlatego mamy sukcesy.
Między innymi dzięki temu w ostatnich tygodniach klub przeżył również piękną przygodę w rozgrywkach Pucharu Polski, gdzie otarł się o ćwierćfinał. Najpierw drużyna zdobyła trofeum wojewódzkie, a potem wyeliminowała jeden z legendarnych zespołów polskiego futbolu AZS Wrocław. I dopiero w 1/8 finału uległa po rzutach karnych ekstraklasowemu Mitechowi Żywiec.
Tymczasem już teraz przedstawiciele klubu mocno nastawiają się na rozgrywki halowe. I nie ma się co dziwić. W 2017 Rolniczki były choćby wicemistrzyniami Polski, a poprzedni sezon był nieudany i wszyscy obiecują sobie powetowanie tego wyniku.
- Mamy nową trener, która dużo daje, poukładałyśmy sobie to wszystko i będziemy wygrywać, jest szansa na medal - nie kryje nadziei Kujawska.
Co ciekawe, dla Dyi futsal jest priorytetem. Tym bardziej w związku z planowanym mocnym rozdzieleniem od gry na pełnowymiarowych boiskach, tak jak to wygląda u panów. U kobiet bowiem praktycznie te same zawodniczki grają na dwóch frontach.
- Jeśli do tego ostatecznie dojdzie, to będziemy drużyną futsalową, a na trawie będziemy grać w niższej lidze - nie kryje. - Nie da się przecież na dłuższą metę „trzymać dwóch srok za ogon”. Futsal to jest podstawa Głogówka!
Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?