Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Polacy pracujący przy statku "Rotterdam" skarżą się, że są traktowani jak tania siła robocza

Agata Pustułka
Polscy robotnicy remontują „Rotterdam”.
Polscy robotnicy remontują „Rotterdam”.
Polscy robotnicy remontujący w niemieckim Wilhelmshaven wycieczkowiec "Rotterdam", okrzyknięty "azbestową bombą", buntują się przeciwko warunkom pracy i płacy.

Polscy robotnicy remontujący w niemieckim Wilhelmshaven wycieczkowiec "Rotterdam", okrzyknięty "azbestową bombą", buntują się przeciwko warunkom pracy i płacy. Do redakcji DZ zgłosiło się kilku pracowników remontujących statek, którzy czują się wykorzystywani.

- Choć umowy mamy zawarte na jedną czwartą etatu, to pracowaliśmy znacznie dłużej. Na początku nawet do dwunastu godzin dziennie, teraz osiem. Niestety nasze płace wcale nie były przez to wyższe. Zorganizowaliśmy nawet krótkie strajki - powiedział nam Mateusz B., który właśnie wrócił z Niemiec. Boi się podawać nazwiska, bo obawia się zemsty ze strony pracodawcy.

Firma pośrednicząca w wyszukiwaniu pracowników, która na "Rotterdam" wysłała już 170 osób, stanowczo odrzuca oskarżenia twierdząc, że wszystko odbywa się zgodnie z umową: - Robotnicy otrzymywali wynagrodzenie zgodnie z umową i Kodeksem Pracy za tyle godzin, ile faktycznie przepracowali. Nikt nie zgłaszał zastrzeżeń - twierdzi Olga Łuczak z gliwickiej firmy Derksen - Polska.

Na "Rotterdamie" pracuje się w maskach, z podłączonymi specjalnymi czujnikami, badającymi azbestowe zanieczyszczenia. Azbest to rakotwórcza substancja. Demontaż elementów z niego wykonanych wymaga przestrzegania w sposób szczególny zasad bezpieczeństwa.

Za trzy miesiące pracy Mateusz B. zarobił do ręki 9 tysięcy złotych. W umowie o pracę, którą dostali (odbitka na ksero, nie oryginał) jest zaznaczone, że mają zarabiać 9,5 euro brutto na godzinę (około 5 tys. zł na rękę za miesiąc). - Ale nigdy nie dostałem paska z wyszczególnieniem składników wypłaty - wyjaśnia. - Nie wiem, czy płacono za mnie ZUS. Poza tym nie dotrzymywano terminów wypłaty. Miały być do 10 każdego miesiąca, tymczasem spóźniały się kilka dni.

- Opóźnienia w wydawaniu pasków spowodowane były zmianą biura rachunkowego - tłumaczy Łuczak. - Płacimy ZUS i każdy z pracowników może wystąpić o stosowne informacje do ZUS jeżeli ma na ten temat jakieś wątpliwości.

Pracownicy z Polski są też oburzeni warunkami mieszkaniowymi. - Zanim wyjechaliśmy, w pośrednictwie pracy pokazywano nam dwuosobowe pokoje. Trafiliśmy do klitek z piętrowymi łóżkami, gdzie na kilku metrach gnieździ się pięciu mężczyzn - mówi robotnik, który skontaktował się z naszą redakcją telefonicznie (wciąż pracuje na "Rotterdamie").


Chętnych do pracy przy remoncie statku "Rotterdam" jest wielu. Pierwszy kontrakt trwa 3 miesiące, a umowa jest zawierana na okres próbny. Druga - na czas określony, do 22 grudnia 2007 roku.

Robotnicy pracują na różnych stanowiskach: jako malarze, stolarze, spawacze, ślusarze i pracownicy produkcyjni.

- Jechaliśmy z nadzieją na dobry zarobek i lepsze traktowanie, bo przecież pracujemy w warunkach szkodliwych. A zakwaterowano nas w hotelu znajdującym się w remoncie. Za pokój miesięcznie każdy z nas musi dać 220 euro, więc z całego pokoju właściciel ma ok. 880 euro, gdy w samym Wilhelmshaven mieszkanie można wynająć już za 300 euro - żalą się polscy robotnicy z "Rotterdamu".

Tymczasem jak twierdzi Olga Łuczak z Derksen - Polska, jej firma nie składała obietnic dotyczących zakwaterowania, ponieważ nie wiedziała, jaki będzie ostateczny poziom zatrudnienia. Łuczak przyznaje jednak, że ma świadomość, iż warunki lokalowe nie są najlepsze.

Właściciel hotelu niedawno napisał regulamin, w którym przestrzega Polaków m.in. przed kradzieżą sztućców oraz molestowaniem psychicznym i słownym pracownic.

- Chodzi o kelnerkę, z którą jeden z Polaków rubasznie sobie żartował - mówi jeden z pracowników "Rotterdamu".

Natomiast inny robotnik, Mateusz B., został z dnia na dzień zwolniony za udział w bójce.

- Atmosfera jest tak gęsta, że konflikty wybuchają dość często. Zwykle o kasę - wyjaśnia Mateusz B. - Ja zdenerwowałem się o to, że jeden z chłopaków powiedział o mnie, Ślązaku, "ty konfidencie z Werhmachtu".

- W pracy też jesteśmy pod stałym naciskiem - dodają inni robotnicy. - Nasz polski kierownik mówił nam, że mamy się go bać. I cały czas straszenie: jak podskoczycie, to wyjeżdżacie natychmiast.

- Jeżeli dochodziło do rozwiązania umowy o pracę, to działo się to najczęściej na mocy porozumienia stron, choć były także dyscyplinarki - z przyczyn określonych w Kodeksie pracy. Najczęściej chodziło o stawianie się do pracy w stanie nietrzeźwym, bądź samowolne opuszczanie miejsca pracy - twierdzi Łuczak.

No i jeszcze to wyżywienie. - Prawie codziennie jest pur%E9e ziemniaczane, porcje małe - narzekają robotnicy. - My pracujemy naprawdę ciężko, przy rakotwórczym azbeście. Pobudka piąta rano i robota, której nikt nie chce się podjąć. Nie chodzi nam o luksusy, jak w "Marriotcie", ale nie chcemy być traktowani jak tania siła robocza.


Polski epizod "Rotterdamu"

Statek "Rotterdam" przypłynął do Polski 27 lutego 2006 roku. Przez pół roku cumował w porcie w Gdańsku, gdzie czekał na remont. Został jednak zmuszony do opuszczenia Polski po odkryciu na jego pokładzie odpadów azbestowych oraz azbestowych konstrukcji, które miały być w Polsce zdemontowane. Mówiło się wtedy o około 2 tysiącach ton materiałów skażonych azbestem. Ostatecznie stanęło na tym, że stocznia w Gdańsku podejmie się remontu po usunięciu azbestu. Dlatego statek jest w Niemczech. "Rotterdam" został zbudowany w 1959 roku. To ogromny wycieczkowiec, pływający na trasie Holandia - USA. "Rotterdam" figuruje na liście niebezpiecznych statków ekologicznej organizacji "Greenpeace".

od 16 lat
Wideo

Widowiskowy egzamin dla policyjnych wierzchowców

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Polacy pracujący przy statku "Rotterdam" skarżą się, że są traktowani jak tania siła robocza - Opolskie Nasze Miasto

Wróć na opolskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto