Pomyśl, zanim skoczysz

Wraz ze wzrostem temperatury w górę idą też wskaźniki dotyczące ofiar nieroztropnych kąpieli – to już niestety reguła. Chociaż co roku grzmią na alarm policjanci, lekarze i ratownicy. Na darmo.
Tegoroczny boom na spędzanie wolnego czasu nad wodą rozpoczął się w kwietniu. Przez tych kilka miesięcy doszło w województwie śląskim do czterech przypadków utonięć – dwóch w Kaletach i dwóch na sąsiadującym z Gliwicami jeziorze Pławniowicach Dużych. W ubiegłym roku śląskie akweny pochłonęły 29 osób.

Dotychczasowa, stosunkowo niska liczba utonięć, bierze się nie z nagłej roztropności i ostrożności osób kąpiących się, a przez aurę, która przez kilkanaście tygodni sprawiała psikusa.
Ratownicy nie mają jednak wątpliwości, że jak tylko słońce wyparło chmury, zaczną się mnożyć przypadki tragicznych wypadków nad wodą.

Główne przyczyny wypadków nad wodą
• brak rozsądku – bardzo często zdarza się, że skaczemy do wody nie wiedząc na ile głęboki jest dany akwen. Uderzenie głową kończy się długą rehabilitacją, kalectwem lub nawet śmiercią. Do tego dochodzą brawurowe skoki do płytkich zbiorników, nawet basenów. Tak jak w przypadku młodego mężczyzny, który postanowił potrenować parę akrobacji na basenie. Szkopuł w tym, że sam mierzy prawie dwa metry, a basen, do którego uparcie skakał „na główkę”, ma głębokość ok. 1,5 m. Teraz przykuty jest do łóżka

• alkohol
Lekarze mają znikome szanse na uratowanie pływaka, który jest pod wpływem alkoholu. A przecież w przypadku takich tragedii liczą się niekiedy minuty. Alkohol zaś przy urazach kręgosłupa ten czas dodatkowo skraca i jest przysłowiowym gwoździem do trumny.

• złomiarze
Stali się wielką plagą. Kradną wszystko co popadnie, nawet tabliczki zabraniające pływania nad zbiornikach wodnymi. Nic ich nie interesuje, że tym samym stwarzają olbrzymie niebezpieczeństwo. Liczy się tylko ich zysk – mówi komisarz Grzegorz Bonalski, z biura prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach.

• przezorny, zawsze ubezpieczony – przede wszystkim nie szukać na własną rękę bardziej odosobnionych glinianek, gdzie często za spokój płaci się szpitalem. A jak już bardzo chcemy zmienić otoczenie – najlepiej zadzwonić do Wojewódzkiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego, gdzie z pewnością uzyskamy informację o bezpiecznych akwenach.

Sebastian Wawrzoła, kierownik biura zarządu Wojewódzkiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego w Katowicach
Najbezpieczniej jest na tych akwenach, gdzie pracują nasi ratownicy. Ale ludzie coraz częściej wybierają różne glinianki, o których istnieniu nawet nikt by nie podejrzewał. Wtedy jesteśmy bezsilni, a ponura statystyka wzrasta. Takich niebezpiecznych miejsc jest w naszym województwie bardzo dużo. Problem w tym, że nie są one skatalogowane. Jedynie co można robić, to nakłaniać ludzi, by jednak korzystali ze znanych zbiorników.

Wybierz bezpieczeństwo
Zdaniem śląskich WOPR-owców jednym z najbardziej bezpiecznych akwenów w województwie śląskim jest Nakło Chechło przy Tarnowskich Górach. Do tego dochodzi doskonały i potwierdzony przez służby sanitarne stan czystości wody. Ratownicy polecają także jezioro Małe Pawłowice koło Gliwic, sosnowieckie Stawiki oraz katowicką Morawę. Dawno do tragicznych wypadków nie doszło także na Pogorii III w Dąbrowie Górniczej.

Gorsza sprawa jest z wytypowaniem kąpielisk, które – zdaniem fachowców – powinniśmy omijać z daleka. Ratownicy generalnie odradzają wszelkiego typu glinanki, jak np. Michalina oraz Bałtyk w Częstochowie.

Uwaga na wodę pitną
Zupełną nieodpowiedzialnością i brakiem wyobraźni wyróżniają się ci, którzy kąpią się w ujęciach wody pitnej. Na nic ostrzeżenia służb sanitarnych, że takie praktyki prowadzą do sporych zanieczyszczeń, a grozić mogą nawet epidemią. Do takich przypadków zdarza się m.in. nad Sołą.