Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pożegnanie dziedzica

Marek Ostrowski
fot.R. Kwaśniewski
fot.R. Kwaśniewski
Setki mieszkańców Kamienia Śląskiego wzięło udział w pogrzebie Hyazintha grafa Strachwitz. Ostatni dziedzic pałacu i okolicznych dóbr mieszkał w Bawarii i tam zmarł w wieku 82 lat po długiej chorobie.

Setki mieszkańców Kamienia Śląskiego wzięło udział w pogrzebie Hyazintha grafa Strachwitz. Ostatni dziedzic pałacu i okolicznych dóbr mieszkał w Bawarii i tam zmarł w wieku 82 lat po długiej chorobie.

Pożegnanie

Graf Strachwitz spoczął w rodzinnym grobowcu pod murem parafialnego kościoła w Kamieniu, gdzie wcześniej pochowano czworo członków jego rodziny. Trumnę, sprowadzoną przez zakład pogrzebowy z Koźla, złożono najpierw w pałacowej Kaplicy św. Jacka. Potem strażacy z miejscowej jednostki OSP na własnych ramionach znieśli ją po krętych schodkach na dziedziniec zamku, by w długim kondukcie żałobnym zanieść ją do kościoła. Choć krewni zmarłego bardzo prosili, by uroczystość miała charakter prywatny, nie byli sami. Zjawili się przedstawiciele lokalnych władz i Mniejszości Niemieckiej, dopisały media. O swoim grafie nie zapomnieli też mieszkańcy.
? My go mało pamiętamy, bo on mieszkał w zamku, a wyjechał jak wojna wybuchła ? mówili. ? Ale trzeba go pożegnać.
? Bardzo chciał zostać tu pochowany, zawsze chętnie tu przyjeżdżał ? mówiła Marissa Schuette, kuzynka zmarłego.
? Martwił się, czy spocznie w Kamieniu. Ale w przygotowaniu pochówku bardzo nam pomógł polski konsulat w Hamburgu i wszystko się udało ? opowiadał bratanek grafa Rochus graf Strachwitz.
Chowamy epokę
Mszę żałobną odprawił sam arcybiskup Alfons Nossol, który kilka tygodni wcześniej odwiedził w Bawarii ciężko chorego grafa. Opolski ordynariusz opowiedział, że konający graf leżał pod namiotem tlenowym, a na ścianie miał obrazek z wizerunkiem zamku w Kamieniu.
? Prosił mnie, żeby przekazać wam wszystkim gorące pozdrowienia ? mówił abp Nossol. ? Chowamy dziś nie tylko hrabiego Jacka, żegnamy też pewną epokę w dziejach śląskiej ziemi. To był ostatni żyjący hrabia tego dekanatu.

Czemu abp Nossol mówił o Jacku? Bo imię Hyazinth nadawane wszystkim pierworodnym synom w rodzinie Strachwitzów to hołd oddany św. Jackowi Odrowążowi. Nie koniec na tym, wielu grafów nosiło też takie imiona jak Ceslaus, na pamiątkę błogosławionego Czesława, kuzyna św. Jacka.
? Bo najpierw żyli tu Odrowążowie, potem Larischowie, a od XVIII wieku te dobra przeszły na własność Strachwitzów - opowiadał opolski ordynariusz.

A skąd wzięli się ci ostatni? Jeśli wierzyć historykom (choćby Normanowi Daviesowi), ich ród pochodzi ze Starachowic. To stara śląska szlachta ? aż 14 rycerzy z tego rodu poległo, walcząc w 1241 roku w bitwie pod Legnicą, gdzie chrześcijańskie rycerstwo próbowało zatrzymać Mongołów.

Naprawdę
inna epoka

Ród Strachwitzów od zawsze wydawał na świat dzielnych żołnierzy. Ojciec zmarłego grafa, Hyazinth von Gross Zauche und Camminetz Strachwitzen, był zwany Panzer?Grafem, czyli ? pancernym hrabią. To on jako dowódca 16. Dywizji Pancernej w 1942 roku pierwszy dotarł pod Stalingrad. A wcześniej, w czasie I wojny światowej, jako dowódca oddziału kawalerii przebił się przez front pod Marną i poprowadził swoich żołnierzy pod sam Paryż.
Trzeba o tym wszystkim wspomnieć, bo to ważne. Jeszcze kilkanaście lat temu uroczysty pochówek członka takiej rodziny byłby w Polsce niemożliwy. Po pierwsze ? z przyczyn klasowych, władza ludowa traktowała wszelkich hrabiów jako wyzyskiwaczy. Po drugie ? z przyczyn narodowych, bo jak tu dobrze mówić czy pisać o generale Wehrmachtu, który walczył pod Stalingradem? Jak pochować w polskiej ziemi jego syna, też niemieckiego żołnierza?
Abp Nossol miał świadomość, że nie wszystkim ta część rodzinnych dziejów Strachwitzów może się podobać. Dlatego mocno podkreślał, że Panzer?Graf był nie tylko doskonałym żołnierzem, ale także głęboko wierzącym katolikiem
i przeciwnikiem nazistów.

odarzem, dawał zatrudnienie se- Doskonale gospodarował na 18 tysiącach śląskich mórg, był specjalistą od rolnictwa i gospodarki leśnej. Gdyby żył tu teraz, może nie musielibyśmy szukać chleba na obczyźnie?

Co ciekawe, to właśnie owego ?pancernego grafa? pamiętają w Kamieniu najlepiej. Bo jego syn wyjechał zaraz po maturze, gdy został wcielony do armii. Potem przez wiele lat, w czasie zimnej wojny, nie miał szans, by odwiedzić rodzinne dobra. W czasach PRL przyjechał podobno tylko raz i był załamany widokiem zdewastowanego zamku. Ten obraz bolał go tak bardzo, że już nie chciał wracać.

Graf Hyazinth ponownie przyjechał dopiero wtedy, gdy zamek trafił w ręce opolskiej kurii, która za środki Fundacji Współpracy Polsko-Niemieckiej wyremontowała pałac i urządziła w nim centrum seminaryjne Wydziału Teologicznego Uniwersytetu Opolskiego.

? Bardzo się cieszył, że jego rodowa siedziba służy celom kultury i nauki, od razu dał nam pisemne oświadczenie, że jego rodzina nigdy nie będzie rościła sobie praw do zamku - mówił mediom ks. Albert Glaeser, dyrektor ekonomiczny opolskiej kurii.
Pamięć zostanie
Ostatni dziedzic spoczął w rodzinnej ziemi, a jego pogrzeb stał się ważnym wydarzeniem. Nic dziwnego, był częścią opolskiej polityki pojednania nad grobami, która pozwala na zasypywanie rowów między Polakami i Niemcami. Wielka jest w tym dziele zasługa abp Nossola, który mozolnie buduje poczucie tożsamości regionalnej, w której jest miejsce dla wszystkich.

- Prababka chowanego hrabiego Jacka pochodziła z wielkiej polskiej rodziny arystokratycznej - opowiadał Gazecie opolski ordynariusz. ? Strachwitzowie bardzo dbali o to, by nie było w ich dobrach żadnych etnicznych zadrażnień i konfliktów. To byli prawdziwi Ślązacy. A tacy Ślązacy, jak grusza na miedzy, owocują na obie strony.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na opole.naszemiasto.pl Nasze Miasto