Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Prawda czy mit? Wciąż niewiele wiadomo na temat polskiego programu nuklearnego prowadzonego przez Edwarda Gierka

Teresa Semik
Graf. B. Tomża
Graf. B. Tomża
Twórcy programu nie żyją – wizjoner Edward Gierek, który podobno chciał wprowadzić Polskę do ekskluzywnego klubu atomowego całkiem i poważnie rozważał wyprodukowanie polskiej bomby atomowej oraz generał dywizji, ...

Twórcy programu nie żyją – wizjoner Edward Gierek, który podobno chciał wprowadzić Polskę do ekskluzywnego klubu atomowego całkiem i poważnie rozważał wyprodukowanie polskiej bomby atomowej oraz generał dywizji, prof. Sylwester Kaliski, komendant Wojskowej Akademii Technicznej w Warszawie. Ten wybitny uczony prowadził zaawansowane badania nad laserową syntezą termojądrową – zginął w tragicznych i tajemniczych okolicznościach.

– Nie ma wątpliwości, że prof. Kaliski był badaczem niezwykłym, założycielem i dyrektorem Instytutu Fizyki Plazmy i Laserowej Mikrosyntezy. Dzięki niemu Polska weszła do grona państw prowadzących badania nad problemem syntezy termojądrowej – mówi Piotr Maszkowski, historyk związany z miesięcznikiem Odkrywca. – Prof. Kaliski oraz zespół dra Zbigniewa Puzewicza przeprowadzili w 1973 roku w warunkach laboratoryjnych reakcję termojądrową i udowodnili, że za pomocą lasera można osiągnąć taki cel. Olbrzymia energia, dostarczona przez laser w ułamku sekundy, wystarczyła do zapoczątkowania syntezy termojądrowej.

Niechciana „braterska pomoc”

– Prof. Kaliski nie był fizykiem, ukończył Wydział Budownictwa Lądowego na Politechnice Gdańskiej i zajmował się mechaniką i wytrzymałością materiałową. Niewątpliwie był człowiekiem bardzo zdolnym pod każdym względem, człowiekiem ambitnym, fizycznie bardzo sprawnym. Znakomicie porozumiewał się z władzą – wspomina płk Czesław Downar, były pracownik Wojskowej Akademii Technicznej w Warszawie.
Pozostaje pytanie, czy laserowa synteza termojądrowa była faktycznie punktem wyjścia do zbudowania polskiej bomby termojądrowej, czy tylko próbą uzyskania taniego i wydajnego źródła energii.

O ambicjach byłego I sekretarza Komitetu Centralnego PZPR pewnie pisze w książce „Gierek” Janusz
Rolicki:

„Gierkowi bomba ta była potrzebna, jak mówił, aby Polska na zawsze była wolna od tak zwanej braterskiej pomocy, czyli zmory zbrojnej interwencji Moskwy”.

Stworzył więc profesorowi specjalne warunki, uczynił go ministrem nauki, szkolnictwa wyższego i techniki. Nie szczędził pieniędzy na badania. Pod jego kierownictwem – podobno – stworzono także ośrodek badań atomowych w Bieszczadach. Wzniesione zostały tam bunkry, podciągnięto do środka linie wysokiego napięcia po to, by przeprowadzać próbne eksplozje. W latach 70. Gierek dzierżył władzę absolutną, mógł więc realizować swoje ambicje i fantazje na miarę sił oraz środków polskiej nauki.

Radzieccy towarzysze w szoku

Pracę nad polską bombą atomową przerwała w 1978 roku śmierć profesora Kaliskiego. Zginął w wypadku samochodowym, nie do końca wyjaśnionym i do dziś ta śmierć budzi emocje. Jedni twierdzą, że profesor nazbyt lubił szybką jazdę, sam prowadził wówczas auto. Inni, że nieprzypadkowo został rozjechany przez wielką ciężarówkę i za tym wypadkiem mogło stać KGB.

Rezydent KGB w Polsce, Witalij Pawłow miał ostrzec przywódcę ZSRR Leonida Breżniewa o zamiarach atomowych pierwszego sekretarza KC PZPR.

– Pomysł Gierka wywołał irytację na Kremlu – dodaje w swojej książce Rolicki. Nie mógł być za to lubiany i trzeba mu było coraz uważniej patrzeć na ręce. Czy zachowały się w Moskwie meldunki na ten temat? Nie wiadomo.

Janusz Rolicki dodaje, że rezydent Pawłow już po latach wypowiadał się o planach Gierka z dużą dozą ironii. Rzekomo przekonywano I sekretarza KC, że Polska nie potrzebuje takiej broni, ponieważ znajduje się pod skutecznym radzieckim parasolem atomowym, że produkcja jest przedsięwzięciem bardzo kosztownym, przekraczającym finansowe i energetyczne możliwości kraju. Gierek jednak długo i uparcie nie rezygnował ze swojej idei i wydał polecenie naukowcom, by przeanalizowali pomysł od strony technicznych możliwości.

Spisek KGB?

Prof. Sylwester Kaliski mieszkał z rodziną w Warszawie Bemowie na osiedlu wojskowym zbudowanym w sąsiedztwie Wojskowej Akademii Technicznej. Po jego śmierci Bemowo pełne było spiskowych teorii, m.in. o tym, że samochód, który prowadził, został specjalnie uszkodzony. Wypadek przeżyła żona profesora, ale ucierpiała na zdrowiu.

– Rozmawiałem z synem prof. Kaliskiego i on nie potwierdza rewelacji na temat przyczyn tragicznej kraksy. Mówi, że ojciec był tego dnia bardzo zmęczony, przepracowany, zdenerwowany – dodaje Piotr Maszkowski.

Płk Downar też nie wierzy w spisek KGB. Mówi, że nie był to pierwszy wypadek Kaliskiego i nie pierwszy rozbity samochód. Z naukowcami radzieckimi współpracował stale i ciągle zapraszał ich do siebie.

Lasery made in Poland

Sensacja goni sensację. Podobno sprowadzeniem do Polski zachodnich technologii i komponentów do prac nad laserową syntezą termojądrową zajmował się... wywiad PRL, gdyż potrzebne urządzenia objęte były embargiem. Zdaniem innych polscy naukowcy skazani byli przede wszystkim na krajowe materiały i rodzimą myśl techniczną, a w najlepszym wypadku na wsparcie ze Wschodu. Sami budowali lasery. Jednak kryton, który jest niezbędny w konstrukcji zapalnika bomby atomowej, trzeba było sprowadzić z Ameryki. Wojciech Łuczak z Warszawy, wydawca pism wojskowych konsekwentnie utrzymuje, że wówczas widział takie urządzenie w stolicy. Skąd się wzięło? Nie wie.

Po śmierci prof. Sylwestra Kaliskiego prysnął sen o potędze – atomowej. Skończyło się na spektakularnym sukcesie, który jednak wykazał, że Polak potrafi.



Prawda i propaganda

W 1956 roku polska prasa, w tym „Dziennik Zachodni”, donosiła, że nasz kraj jest poważnie opóźniony „w dziedzinie pokojowego wykorzystania energii jądrowej”. Ani nie posiadaliśmy wówczas niezbędnych do badań atomowych skomplikowanych urządzeń, takich jak reaktor lub cyklotron, ani w dostatecznej ilości wykwalifikowanych kadr naukowych. Pytano pełnomocnika rządu ds. wykorzystania energii jądrowej, ministra Wilhelma Billiga, kiedy dostaniemy ze Związku Radzieckiego obiecany reaktor i cyklotron.

Minister wyjaśniał, że dostawy te uwarunkowane są budową ośrodków, w których zmontowane zostaną te urządzenia. Chodziło o budowę centralnego ośrodka badań jądrowych w Świerku pod Warszawą – gdzie uruchomiony zostanie reaktor – oraz ośrodka w Bronowicach pod Krakowem. Inwestycje realizowane były z opóźnieniem.

Natomiast dostawy urządzeń przebiegają planowo – dodał Billig. Bez przerwy niemal nadchodzą do Polski części wielkich urządzeń do badań atomowych oraz wszelka pomocnicza aparatura.

– Towarzysze radzieccy mogliby przyspieszyć dostawy, ale nie mielibyśmy dla nich pomieszczeń – wyjaśniał minister. Ile w tym było prawdy, a ile zamierzonej propagandy komunistycznej, nie wiadomo.
Niewątpliwie w Polsce, na Dolnym Śląsku, od kilku lat wydobywano już rudę uranową i całe wydobycie trafiało do ZSRR. A w Świerku, w odległości ok. 30 km od centrum Warszawy, znajduje się dziś główna siedziba Instytutu Problemów Jądrowych i gdzie znajduje się reaktor doświadczalny.

Polscy piloci w latach 70. ćwiczyli pod okiem radzieckich towarzyszy zrzucanie bomb atomowych z nowoczesnych odrzutowców Su-20. Zdobywali doświadczenie w uzbrajaniu samolotów w bomby nuklearne i w kraju, i w Związku Radzieckim.

W latach 80. Polska zakupiła samoloty Su-22M4 przygotowane do takich ataków. Ćwiczenia te nie miały jednak nic wspólnego z polskim programem budowy bomby termojądrowej, tylko z planami Układu Warszawskiego.

od 7 lat
Wideo

Precz z Zielonym Ładem! - protest rolników w Warszawie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na opole.naszemiasto.pl Nasze Miasto