Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Rozmowa z Cezarym Harasimowiczem, pisarzem, scenarzystą

Katarzyna Pachelska
Cezary Harasimowicz z przepiękną Grażyną Wolszczak.
Cezary Harasimowicz z przepiękną Grażyną Wolszczak.
DZIENNIK ZACHODNI: Połowa koleżanek z pracy i nawet jeden kolega zazdroszczą mi tego, że przeprowadzam z panem wywiad. Jest pan dla nich ideałem męskiej urody. CEZARY HARASIMOWICZ: Tak? Jestem bardzo zaskoczony.

DZIENNIK ZACHODNI: Połowa koleżanek z pracy i nawet jeden kolega zazdroszczą mi tego, że przeprowadzam z panem wywiad. Jest pan dla nich ideałem męskiej urody.

CEZARY HARASIMOWICZ: Tak? Jestem bardzo zaskoczony. Chyba się nawet zaczerwieniłem. Zupełnie nie czuję się urodziwym człowiekiem. Jestem łysy... Kiedyś może byłem przystojny, ale zupełnie nie umiałem z tego korzystać (śmiech).

DZ: Kim czuje się pan najbardziej: pisarzem, scenarzystą, dramaturgiem, aktorem...

CH: Ja siebie nazywam, może trochę kokieteryjnie, opowiadaczem historii. Oczywiście w pierwszym rzędzie jestem scenarzystą filmowym, to mój zawód. Nawet jeśli piszę książkę, to jest ona w jakiś sposób opowiedziana językiem filmowym.Książki zacząłem pisać dlatego, że praca scenarzysty jest frustrująca. Większość scenariuszy, które stworzyłem, nigdy nie ujrzała światła dziennego. Poza tym nie zawsze jestem zadowolony z efektu ekranowego tego, co napisałem. No cóż, w końcu scenarzysta to zawód usługowy. Nie odpowiada on za ostateczny kształt filmu.

DZ: Pana najnowsza książka "Nieoczekiwana zmiana płci na najwyższym szczeblu" to gotowy scenariusz filmowy.

CH: Tak mówią... Oczywiście trzeba by ją było przerobić, bo jest przede wszystkim za długa. Zastosowałem w niej chwyty fabularne, które odnoszą się do techniki scenariopisarskiej.

DZ: Skąd wziął się pomysł na napisanie książki o losach prezydenta i pani prezydentowej, którzy zamieniają się miejscami?

CH: Może dlatego, że nie było w naszej literaturze takich postaci, postanowiłem "wskoczyć na najwyższą półkę" i napisać książkę o postaciach ze świecznika. Jednak moja powieść wcale nie jest o polityce, tylko o stosunkach męsko-damskich i o tym, że powinniśmy, mimo że mówimy różnymi językami, umieć się porozumieć. Polityka jest wdzięcznym podłożem dla powieści, bo łączy się ona z emocjami, a nawet namiętnościami.

DZ: Wolałby pan, żeby prezydentem była kobieta?

CH: Zdecydowanie tak. To chyba widać w książce. Uważam, że kobiety są ciekawszym "tworem" natury niż mężczyźni. Są wrażliwsze, bardziej wytrzymałe, potrafią tonizować konflikty. Gdyby u nas teraz pojawiła się kobieta na jednym z najwyższych stanowisk, i nawet jeśli byłaby żelazną damą jak Margaret Thatcher to trudno by było niektórym panom tak fikać i brykać, jak to robią do tej pory, bo jednak kobieta jest kobietą. W naszym kraju na szczęście to coś jeszcze znaczy.

DZ: Czy jest coś, czego mężczyźni zazdroszczą kobietom?

CH: Przede wszystkim ciała. A poważniej - wszystkiego, co jest związane z wrażliwością. Kobiety mają szerszą perspektywę oglądu świata.

DZ: Czy jest szansa, że na podstawie tej książki zostanie nakręcony film?

CH: Bardzo bym tego chciał i myślę, że taki film miałby powodzenie, bo ludzie potrzebują komedii. Nie ma nic śmieszniejszego niż facet, który okazuje się być kobietą. Zawsze to było wdzięczne. Ale nie wiem, czy ktoś by się odważył nakręcić taki film.

DZ: Kogo by pan widział w głównych rolach?

CH: Gdy pisałem tę książkę, przed oczami miałem Czarka Pazurę. Po pewnym spadku formy, jest on teraz w fenomenalnej kondycji aktorskiej. Czarek mógłby zagrać główną rolę męską, a żeńską kto - przyznam szczerze, że nie wiem...

DZ: Mówił pan kiedyś, że jest z natury pesymistą. Tymczasem najnowsza pana książka jest komedią.

CH: Ale trefnisie są najgorszymi komediopisarzami. Nie potrafią bowiem patrzeć na świat krytycznie. Ja tymczasem wyznaję optymizm heroiczny, uważam że ten świat nie jest najweselszy, ale trzeba robić wszystko, by był lepszy. Sam też oczywiście się zmieniam. Nabrałem dystansu do świata, wydaje mi się, że jestem szczęśliwy. A jak człowiek jest szczęśliwy, to inaczej patrzy na świat. To też jest związane z wiekiem. .Teraz patrzę na to wszystko, co kiedyś by mnie denerwowało, z przymrużeniem oka. Moja nowa książka podobno rozśmiesza ludzi, tak samo jest z moją sztuką teatralną - komedią "Pecunia non olet?", która jest grana w warszawskim Teatrze Syrena i ma olbrzymie powodzenie, co sprawdziłem na własne uszy. Po sukcesie tej sztuki postanowiłem zająć się na poważnie rozśmieszaniem ludzi.

DZ: Kto jest pierwszym recenzentem pana książek, scenariuszy, sztuk?

CH: Oczywiście najbliższa mi kobieta Grażyna Wolszczak (śmiech). Jest ona bardzo wymagającą recenzentką, potrafi być nawet bezlitosna.

DZ: Podobno przymierza się pan do napisania serii kryminałów.

CH: Przymierzam się to najlepsze określenie. Chciałbym stworzyć postać kobiety, która rozwiązuje bardzo poważne zagadki kryminalne, ale nie tylko. Moja bohaterka ma być typową blondynką, która może się okazać inteligentniejsza (nie tylko intelektualnie, ale i emocjonalnie), wrażliwsza i sprytniejsza od wielu ludzi. Tytuł pierwszej książki "Zuzanna i Bin Laden" wszystko tłumaczy. Teraz jednak moje myśli zaprząta również film, który będzie kręcony w przyszłym roku we Wrocławiu na podstawie scenariusza, napisanego przeze mnie trzy lata temu.

DZ: Jaki to będzie film?

CH: Film będzie miał tytuł "Wolny jeździec". Zadebiutuje nim jako reżyser filmowy Wojtek Malajkat. To zwariowana historia bezrobotnego faceta, który mieszka we wsi Znośne Mięso (nazwa jest autentyczna), gdzie wszyscy mają depresję, bo nikomu nic się nie udaje. Mój bohater, Czaruś Czubak, jest takim współczesnym Don Kichotem. Jedzie przez wieś tuningowanym małym fiatem. Spotyka ludzi i sprawia, że odnajdują oni szczęście. Na końcu - mogę to zdradzić - okazuje się, że jego Dulcynea, kobieta, w której się zakochał (modelka z billboardu) w rzeczywistości nie istnieje. Stworzyli ją graficy komputerowi. Ale Czaruś też odnajdzie swoje szczęście. Wszystko kończy się wspaniałą Wigilią w... lipcu. To będzie połączenie komedii i quasi westernu, operujące humorem w stylu czeskim, absurdalnym. Chcemy, żeby muzykę do filmu napisał Jaromir Nohavica, czeski bard.

DZ: Słyszałam, że świetnie pan gotuje. Czy na Wielkanoc też przygotowuje pan jakieś specjały?

CH: Jeśli chodzi o kuchnię wielkanocną, to przegrywam w przedbiegach z moją kobietą. Choć Grażyna niebyt dobrze gotuje, to robi fantastyczne ciasta. Ja raczej specjalizuję się w kuchniach innych niż polska, więc w Wielkanoc nie ma ze mnie zbyt dużego pożytku w kuchni. Cieszę się bardzo na te święta. Bardzo często wyjeżdżamy na święta do Szklarskiej Poręby, ale tym razem zostajemy w Warszawie.

DZ: Ile osób zasiądzie u pana przy wielkanocnym stole?

CH: Dość dużo, około 10. Moja rodzina ma skomplikowaną strukturę. Jestem po rozwodzie. Z pierwszego małżeństwa mam dwie córki. Starsza przyjedzie na święta z Pragi, gdzie studiuje. Grażyna ma syna, Filipa, którego można nazwać moim pasierbem. Przy stole usiądzie też moja mama, która ma 85 lat i świetnie się trzyma. Nie zabraknie też teściów Grażyny z poprzedniego małżeństwa (mąż Grażyny Wolszczak zmarł - przyp. red.). To bardzo sympatyczni ludzie, którzy kiedyś mieszkali w Czeladzi, on był górnikiem-ratownikiem.


Cezary Harasimowicz
, ur. 20 sierpnia 1955 r. w Łodzi. Jego matka pochodziła ze Lwowa, ojciec - z Wilna. Uczęszczał do szkoły muzycznej, grał na tubie. Studiował historię sztuki w Londynie i polonistykę na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Przez 10 lat mieszkał we Wrocławiu, gdzie najpierw uczył się w Studium Aktorskim, a potem występował na scenie Teatru Polskiego. Porzucił jednak aktorstwo, by zająć się scenopisarstwem. Jest autorem scenariuszy do filmów: "300 mil do nieba", "Seszele", "Bandyta", "Kochankowie z Marony" i seriali: "Ekstradycja 3" i "Przeprowadzki". Na swoim koncie ma też sztuki teatralne i książki (najnowsza - "Nieoczekiwana zmiana płci na najwyższym szczeblu" -ukazała się w tym roku nakładem Wydawnictwa Autorskiego). Rozwiedziony, ma dwie córki. Obecnie jest związany z aktorką Grażyną Wolszczak.

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na opole.naszemiasto.pl Nasze Miasto