Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Rozmowa z Moniką Kuszyńską, wokalistką zespołu Varius Manx

Rozmawiała: Ola Szatan
Fot. ARC
Fot. ARC
Dziennik Zachodni: Jest pani trzecią wokalistką grupy Varius Manx. Myśl pani, że już ostatnią? Monika Kuszyńska: Sądzę że tak, chociaż jestem przygotowana na wszystko.

Dziennik Zachodni: Jest pani trzecią wokalistką grupy Varius Manx. Myśl pani, że już ostatnią?
Monika Kuszyńska: Sądzę że tak, chociaż jestem przygotowana na wszystko.

DZ: Do tej pory każda z wokalistek kończyła współpracę z zespołem po dwóch płytach. Przerwie pani złą passę?
MK: Szczęśliwie mam już na koncie trzy płyty nagrane z Variusami. I jeśli to ma świadczyć o przerwaniu złej passy, to niech tak będzie. Ale to oczywiście miła świadomość.

DZ: Jaki był najtrudniejszy moment w dotychczasowej karierze?
MK: Gdy zaczynałam czułam w sobie niesamowity entuzjazm, nie widziałam żadnych problemów. Naprawdę byłam pełna radości. Do tej pory uważam, że spotkało mnie wielkie szczęście bo trafiłam do zespołu, ale z drugiej strony mam już dystans do tego, co robię.

DZ: Obecność w zespole pomogła pani dorosnąć?
MK: Taki skok na głęboką wodę zmusza do tego, by dorosnąć. Miałam wówczas 20 lat i wydawało mi się, że potrafię świetnie się odnaleźć w takiej sytuacji. Dziś, analizując ten czas, widzę błędy, które popełniłam przez swoją naiwność czy zbytnią ufność w stosunku do niektórych osób. I choć nie jestem dużo starsza, to moja świadomość jest znacznie większa. Niewątpliwie przeszłam przyspieszoną lekcję dojrzałości.

DZ: Wielokrotnie pojawiały się opinie, że Robert Janson trzyma wszystkich w zespole krótko i że jest raczej szorstki niż miły. Jaki jest względem ciebie?
MK: Robert przede wszystkim jest wymagający, konkretny i bezpośredni. Te cechy sprawiają, że nasza współpraca jest udana. A przy tym jest człowiekiem skrytym i zamkniętym w sobie. Szanuję to i akceptuję go takim, jakim jest. Poznałam już wiele miłych, wylewnych i, jak się okazało, fałszywych osób.

DZ: Czyli jesteście do siebie trochę podobni?
MK: Myślę, że mam z Robertem zdrową, pełną akceptacji relację, z której rodzą się, chcę w to wierzyć, świetne kompozycje, mówiące o prawdziwych emocjach każdego z nas. A poza tym jestem osobą cierpliwą i potrafię na pewne rzeczy przymknąć oko i ugryźć się w język w odpowiednich momentach. To ułatwia współpracę.

DZ: Na ostatniej płycie Varius Manx zadebiutowała pani jako autorka tekstów. Dlaczego dopiero teraz?
MK: Odpowiedź jest banalna. Dopiero teraz dojrzałam zarówno do decyzji o tym, by zacząć pisać, jak i do tego, by pisać o sobie. Te kilka krótkich lat mojego życia obfitowało w wiele wydarzeń. Było ich tak wiele, że czuję się dziś zupełnie inną osobą. A zatem miałam już o czym pisać, wiedziałam też, że będą to teksty prawdziwe, pełne moich własnych emocji. Tak też się stało.

DZ: Jak się pani pisze teksty piosenek?
MK: Fantastycznie, choć nie obyło się bez tremy przed debiutem. Nigdy jednak nie bałam się krytyki, ponieważ każde słowo napisałam w zgodzie z samą sobą. Dziś jestem dumna, że mogłam w pełni uczestniczyć w tworzeniu płyty, a co za tym idzie, że jest ona bardziej moja niż dwie poprzednie.

DZ: Jest pani osobą, która lubi się zmieniać?
MK: Zmiany wyglądu niewątpliwie podyktowane są naszymi zmianami nastrojów, poszukiwaniami odmiany. Nie dorabiałabym jednak do tego głębszej ideologii. Po prostu my kobiety musimy od czasu do czasu zmienić coś w sobie, by poczuć się lepiej.

DZ: Pani fryzura „przeżyła” wiele, głównie kolorystycznych, eksperymentów.
MK: Nie da się ukryć. Ale w kwestii fryzury znalazłam już złoty środek. Udało mi się zapuścić włosy, czasem tylko nieznacznie podkreślam kolor. Jako nastolatka miałam na głowie raz czarne, raz białe włosy! Na szczęście te czasy mam już za sobą.

DZ: Zespół ma już za sobą 15 lat działalności na scenie.
MK: Mimo że Varius Manx ma swoją markę, to z wieloma rzeczami musi zmagać się od nowa. Momentami czujemy się tak, jakbyśmy dopiero zaczynali. Możliwe, że sytuacja ta jest związana z kryzysem na rodzimym rynku muzycznym. Płyty nie sprzedają się już tak dobrze jak kiedyś.

DZ: Macie jakieś oczekiwania w związku z dalszą karierą?
MK: Mamy w sobie dużo pokory. Czasy oczekiwań się skończyły, pozostały marzenia i chęci. Varius Manx ma za sobą wiele sukcesów i burz, a to, czego pragniemy dzisiaj, to możliwość dalszej wspólnej pracy, tworzenia, występowania. Kochamy muzykę, kontakt z publicznością. Czujemy przy tym, że idziemy właściwą drogą i największą radością będzie móc robić to jeszcze przez wiele lat. Wiem, że to jeszcze nie koniec!

Zespół Varius Manx zagra w niedzielę 24.07. w Tychach w ramach Święta Czekolady.



Seksowna Monika

W artystycznym życiu Moniki Kuszyńskiej (ur. 14 stycznia 1980 roku) wszystko zaczęło się od „Filmu”. Taki bowiem tytuł nosił singiel rockowego zespołu Farenheit, z którym wówczas występowała. Z Robertem Jansonem spotkała się przypadkowo, realizując w studiu nagraniowym kolejną partię materiału z macierzystą formacją. Kilka miesięcy później (w 2001 roku) zastąpiła wokalistkę Kasię Stankiewicz. Niedługo po tym nagrała z Varius Manx płytę „Eta”. W tym samym roku trafiła na okładkę magazynu „Maxim”, zajmując 41 miejsce w jego rankingu „50 najseksowniejszych kobiet świata”. Rok później znalazła się już w ścisłej czołówce rankingu (9 miejsce). Udana była również wyprawa Moniki do Szwecji, gdzie z Variusami piosenką „Moje Eldorado” wyśpiewała Grand Prix podczas międzynarodowego festiwalu piosenki w Karlshamn. Ostatni album grupy, „Emi”, ukazał się w 2004 roku.

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na opole.naszemiasto.pl Nasze Miasto