Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Skoś i sprzedaj! - Rada na zboże

Marek Świercz
fot. R. Kwaśniewski
fot. R. Kwaśniewski
Małe gospodarstwa mogą przegrać te żniwa Znów mamy klęskę urodzaju. Zmoczona deszczem pszenica nie jest może najlepszej jakości, ale plony są rekordowe. Zjadacze chleba się cieszą, bo pieczywo stanieje.

Małe gospodarstwa mogą przegrać te żniwa

Znów mamy klęskę urodzaju. Zmoczona deszczem pszenica
nie jest może najlepszej jakości, ale plony są rekordowe. Zjadacze chleba się cieszą,
bo pieczywo stanieje. Ale rolnicy mają powody do niepokoju. Martwi się też wojewoda Elżbieta Rutkowska, która właśnie powołała do życia Radę Zbożową. - Pomoże nam rozładować nadwyżki i niepokoje - mówi Antoni Jastrzembski, który zajmuje się rolnictwem w Urzędzie Marszałkowskim.

Czego boją się władze? Na dobrą sprawę - wszystkiego. Tak naprawdę nikt bowiem nie wie, jak skończą się dla nas pierwsze żniwa w Unii. Rządzący nie mogą już uspokajać rolników za pomocą skupu interwencyjnego z dopłatami, muszą się uciekać do innych chwytów.

Numer z ELEWARR-em

Pierwszy numer udał się doskonale. Gdy ruszyły spóźnione o dwa tygodnie żniwa i zaczęto kupować pszenicę, wszyscy bali się niskich cen i rolniczych protestów. Pierwsze ceny skupu były jednak przyzwoite (od 420 do 440 zł za tonę pszenicy), bo podyktował je ELEWARR, spółka związana z rządową Agencją Rynku Rolnego. Skoro ELEWARR dawał tyle w swoich 15 magazynach w różnych częściach kraju, inne firmy nie mogły dać mniej.
Nie trzeba być geniuszem, by odgadnąć, że była to celowa zagrywka polityczna obliczona na uspokojenie rolników u progu żniw. Pomysł zadziałał, ale na krótką metę - za chwilę magazyny ELEWARR-u będą pełne, a żniwa dopiero ruszą pełną parą. I ceny podyktuje rynek.

Rady, by się wygadać

Rządzący nie mają innych możliwości powstrzymania spadku cen, ale mogą spróbować rozładować złość rolników, którzy - na to wygląda - już za chwilę będą musieli sprzedawać pszenicę poniżej 400 złotych za tonę.
Stąd pomysł ministra rolnictwa Wojciecha Olejniczaka, by powołać do życia Rady Zbożowe, które mają "monitorować żniwa". Te Rady mają być forum, na którym będą mogli się wygadać działacze organizacji rolniczych. A jak sobie pogadają i wystosują jakieś gromkie apele do premiera i prezydenta, to może nie wyprowadzą rolników na ulice i nie zablokują kraju.

Opolskie przed godziną zero<./b>
Jak to wszystko będzie wyglądało na Opolszczyźnie, nie sposób przewidzieć. Jak ocenia dyrektor Wojewódzkiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego Henryk Zamojski, zbożowe żniwa dopiero u nas ruszają. Sporo zebrano już na północy województwa, ale dla naszego regionu kluczowe są powiaty południowe, nyski czy głubczycki. A tam skoszono dopiero kilkanaście procent zbóż.
Ze statystycznego punktu widzenia sytuacja wygląda niedobrze. Do obrotu w naszym województwie może trafić ponad 400 tys. ton pszenicy. Kłopot w tym, że Młyny Polskie, główna firma skupowa, chce skupić u nas tylko około 200 tys. Kto kupi resztę? I za ile? To są pytania, które spędzają sen z powiek i rolnikom, i włodarzom regionu.
Jeśli słoneczna pogoda się utrzyma, prawdziwe zamieszanie zacznie się zaraz po weekendzie. Co nas czeka? Kilometrowe kolejki przed elewatorami? Spadek cen i ostre protesty?
Małym dziękujemy?
Do końca żniw jeszcze daleko, ale już widać to, o czym mówiło się od dawna: cała wspólna polityka rolna w Unii obliczona jest na powolną eliminację małych gospodarstw.
Unia stosuje tu różne mechanizmy. Kusi wysokimi rentami tych rolników, którzy oddadzą ziemię (co sprzyja komasacji gruntów). Ale stosuje też nacisk ekonomiczny: drobni rolnicy nie mają magazynów i muszą sprzedać plony w środku żniwnej gorączki, gdy ceny są najniższe. Ma też w zanadrzu pułapki administracyjne: w skupie interwencyjnym po 1 listopada (po 101,30 euro za tonę) wezmą udział tylko ci, którzy są w stanie odstawić za jednym zamachem 80 ton zboża. Rolnik, który gospodaruje na kilkunastu hektarach, nie ma u siebie takich zbiorów.
- Apelowaliśmy do ministerstwa o obniżenie pułapu do 40 ton, ale bezskutecznie - mówi Danuta Bajak, prezes Wojewódzkiego Związku Kółek i Organizacji Rolniczych. - Prawda jest brutalna: drobni rolnicy zostali praktycznie całkowicie wyłączeni z interwencyjnego skupu.
Znawców Unii to nie dziwi. Podobno rok temu w całej Wspólnocie w skupie interwencyjnym kupiono tylko...1.710 ton zbóż! Interwencja nie była potrzebna, bo tamtejsi farmerzy, korzystający ze znacznie wyższych dopłat bezpośrednich, dali sobie radę na rynku. A co będzie z naszymi?
Marek Świercz
Rzepakowa wpadka
Pesymiści ostrzegają, że z tegoroczną pszenicą może być tak, jak z tegorocznym rzepakiem. A przy żniwach rzepakowych region był już o krok od awantur w kolejkach pod elewatorami. Dopiero osobista interwencja wojewody w firmach skupowych, a potem uruchomienie eksportu rzepaku pozwoliło na rozładowanie napięcia.
Ale nasi plantatorzy i tak mają powody do niezadowolenia. Po pierwsze - wierzyli, że ruszy produkcja biopaliw, więc zasiali więcej rzepaku niż zwykle. Ustawa o biopaliwach, jak wiadomo, upadła, więc okazało się, że nie potrzebujemy w Polsce rzepakowych komponentów do biodiesla. I na polach zostały nadwyżki, których miało nie być. Najwięcej stracili ci, którzy tak bardzo wierzyli w biopaliwa, że nie podpisali umów kontraktacyjnych. A nie podpisali, bo byli pewni, że i tak sprzedadzą swój rzepak bez trudu. I tak oto rolnicy zostali wystawieni do wiatru przez polityków.
Po drugie - Krajowe Zrzeszenie Plantatorów Rzepaku do końca głosiło, że nadwyżki nie ma, a cena rzepaku nie spadnie poniżej 1100 zł za tonę. A potem okazało się, że spada i spada, niektóre firmy potrafiły obniżać ją dwa razy w tygodniu, czasem w środku nocy, gdy rolnicy już czekali pod elewatorami. I cena spadła do 1050, potem 1000, a w końcu do 850 w porcie, z którego rzepak popłynie na eksport. Tak więc plantatorzy dali się nabrać własnym liderom. I już zapowiadają, że ich z różnych obiecanek bez pokrycia rozliczą.
most
Okiem fachowców
Optymiści uspokajają...
Stanisław Młynarczyk, dyrektor opolskiego oddziału Agencji Rynku Rolnego:
Jest szansa, że tegoroczny urodzaj zostanie jakoś rozładowany. Zakładamy, że tylko jedna trzecia zebranych zbóż trafi do obrotu, a cała reszta zostanie wykorzystana przez gospodarstwa na własne potrzeby. Sytuację u progu żniw rozładowała też agencyjna spółka ELEWARR, która zaczęła kupować pszenicę po 430-450 zł za tonę. W ten sposób narzuciła pułap cenowy innym firmom. Co prawda na Opolszczyźnie ELEWARR nie ma magazynów, ale rolnicy mieli dość blisko do elewatora ELEWARR-u w Kępnie.
Józef Śliwa, prezes ELEWARR-u:
Przyjęliśmy takie ceny, bo uważamy, że 430 zł za tonę to jest uczciwa cena. Niższa byłaby po prostu nieprzyzwoita. Apelujemy też o rozsądek do innych firm, które spróbują zarobić ile się da, wymuszając sprzedaż zbóż za niższe stawki. Taka polityka ma krótkie nogi, bo zaniżona cena pszenicy w okresie żniw oznacza zwykle ostry skok cen wiosną. Radzę firmom skupującym, by we własnym dobrze pojętym interesie traktowały rolników jak partnerów.
...a realiści wiedzą swoje
Dyrektor Krzysztof Polak z Młynów Polskich, głównej firmy skupowej na naszym rynku:
ELEWARR mógł zapobiec obniżce cen na samym początku żniw, ale teraz ta obniżka jest nieunikniona. My na razie kupujemy jeszcze po 420-440 zł za tonę, ale Cargill już płaci 400 zł. Tak naprawdę cenę pszenicy wyznacza cena mąki. A skoro wszyscy mają dostęp do taniej mąki z Czech i Niemiec, to nikt nie będzie przepłacał za polską pszenicę. Bądźmy realistami. Jak nisko spadnie cena? Może nawet do 380 zł za tonę.
Henryk Tchórzewski, prezes Krajowej Federacji Producentów Zbóż:
Nie ma się co okłamywać, ceny skupu będą teraz spadać. Po raz pierwszy jest u nas tak, że to firmy skupowe, a nie producenci, dyktują warunki. I na pewno będą tacy, którzy zechcą z tej sytuacji skorzystać i spróbują się obłowić. A nasi rolnicy, niestety, nie przygotowali się do takiej sytuacji. Nadal nie kwapią się do zakładania grup producenckich, które pomogłyby im przetrwać do czasu rozpoczęcia skupu interwencyjnego.
Danuta Bajak, prezes Wojewódzkiego Związku Kółek
i Organizacji Rolniczych:
Cena 440 złotych za tonę to i tak za mało. Takie jest nasze zdanie i mówimy to na każdym kroku. Niepokoi nas też to, że w tym roku nie ma jasnych reguł gry. Mogę sobie wyobrazić taką sytuację, że jakaś chytra firma kupi od rolnika zboże bardzo tanio, a potem po 1 listopada sprzeda je drożej, w ramach skupu interwencyjnego. Przepisy tego nie zabraniają, a to przecież patologia.
most

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Rolnicy zapowiadają kolejne protesty, w nowej formie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na opole.naszemiasto.pl Nasze Miasto