- Zaprosiliśmy znajomych i postanowiliśmy wspólnie usiąść przy grillu - wspomina pan Andrzej. - Dzień wcześniej wybrałem się do Makro w Opolu, m.in. właśnie po to, żeby kupić coś na tego grilla.
Wśród wielu pozycji znalazły się m.in. tzw. kręciołki.
To były gotowe szaszłyki, zapakowane w hermetyczne opakowanie - relacjonuje czytelnik. - Wrzuciłem je na grilla i nawet nie zorientowałem się, że coś jest nie tak. Podałem gościom, a oni zaczęli się krzywić z obrzydzeniem, bo mięso było wyraźnie nieświeże. Cała porcja wylądowała w koszu. Byłem wściekły, bo przecież gdyby ktoś zjadł to mięso, to mogłoby się skończyć poważnymi dolegliwościami.
Z daty na opakowaniu wynikało, że termin ważności produktu upływał za dwa dni.
Gdy emocje opadły czytelnik pomyślał, że jedna wpadka mogła zdarzyć się każdemu. Czara goryczy przelała się jednak, gdy kilka dni później otworzył z żoną szynkę konserwową firmy Krakus (data ważności upływała dopiero w listopadzie).
W pomieszczeniu momentalnie rozniósł się smród nie do wytrzymania. Mięso wyglądało jak zgniłe, a do tego było pokryte grubą warstwą pleśni - opowiada mężczyzna i na dowód pokazuje puszkę z cuchnącą zawartością. - Szynka była w promocji. Za dwa opakowania zapłaciłem 14 złotych z groszami. Ja dziękuję za taką promocję.
Poprosiliśmy Makro o odniesienie się do sprawy.
„Dokładamy wszelkich starań, aby produkty oferowane w Makro były bezpieczne oraz wysokiej jakości. Potwierdzają to liczne audyty oraz certyfikowany System Zarządzania Bezpieczeństwem Żywności ISO 22000” - czytamy w mailu przesłanym do redakcji. Jednocześnie firma prosi, by pan Andrzej skontaktował się ze sklepem i złożył reklamację.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?