O tym, że śremskie zoo wymaga bacznej uwagi pisaliśmy już wielokrotnie. Podczas jego kilkuletniej działalności dochodziło do wielu aktów wandalizmu. Zwierzęta z pewnością nie były bezpieczne. Kilka padło. Choć zapewne można było tego uniknąć.
Na początek warto zaznaczyć, że wielokrotnie zniszczeniu uległy tabliczki informacyjne. Ktoś także "pożyczył" sobie kolejkę Madagaskar. Podobnych zdarzeń można by długo wymieniać. Zresztą wystarczy przypomnieć sobie sytuacje sprzed dwóch tygodni. W pierwszej połowie listopada na wolności znów znalazł się jeden z kangurów. Jak do tego doszło? Nie wiadomo...
Jednak to wydarzenia z 2016 roku wstrząsnęły lokalną społecznością. W maju chuliganie zniszczyli ogrodzenie ogrodu zoologicznego i wypuścili na wolność kangury. Kilka miesięcy później ktoś urwał głowę łabędziowi. - Takie bestialstwa dopuścił się człowiek - grzmiał burmistrz Adam Lewandowski.
Czytaj też Wandale w śremskim zoo
Wtedy to burmistrz prosił mieszkańców, aby pomogli w złapaniu osoby lub osób, które są winne zbrodni na łabędziu. Nie tylko zresztą zabili ptaka, zdewastowali także ławki znajdujące się na terenie zwierzyńca.
Te wydarzenia wylały falę krytyki na prowadzenie śremskiego Mini Zoo. Wymusiły także na radnych przyjęcie nowego regulaminu oraz zastosowanie dyskusyjnych rozwiązań, m.in. postawiono wysokie ogrodzenie. Już wtedy gmina zapowiadała, że zamontuje monitoring. Na ten moment czekaliśmy równo trzy lata.
- Instalację systemu monitoringu w Parku Powstańców Wlkp. zleciła gmina Śrem. Koszt montażu wyniósł 15 tysięcy zł. Monitoring został założony w celu zapobieżenia kolejnym dewastacjom i aktom wandalizmu - informuje Julia Projs ze śremskiego ratusza.
Monitoring działa od 28 listopada 2019 r.
Zakaz krzyży w warszawskim urzędzie. Trzaskowski wydał rozporządzenie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?