Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Strażnicy miejscy z Opola nie mieli serca dla chorej kobiety

Anna Grudzka
Chora i niepełnosprawna kobieta prosiła strażników miejskich z Opola o wyrozumiałość, ale oni nie chcieli słuchać. Wypisali mandat i każą iść do sądu, by ten anulował karę.

Pani Urszula, mieszkanka Prószkowa przyjechała z mężem do przychodni przy ul. Licealnej w Opolu. Miała umówioną, wyczekiwaną od miesięcy wizytę u gastrologa.

- Do lekarza samochodem przywiózł mnie mąż. Musiał zwolnić się z pracy, bo sama nie dałabym rady się tutaj dostać. Chodzę z balkonikiem, albo o kulach - opowiada. Problemy z poruszaniem się to skutek nowotworu, z którym kobieta zmaga się od zeszłego roku. W wyniku operacji ratującej życie straciła część kości udowej i teraz musi przejść bardzo kosztowną rehabilitację. To jednak nie wszystko. Listą jej chorób można by obdzielić kilka osób. Pani Urszula choruje też na wodogłowie, ma problemy z układem nerwowym i czeka ją operacja przełyku - w tej sprawie zresztą przyjechała do lekarza na Licealną.

Kiedy razem z mężem podjechali pod przychodnię, okazało się, że nie ma w okolicy żadnego wolnego miejsca parkingowego, zajęte były też tzw. koperty dla kierowców niepełnosprawnych. Samochodów było tak dużo, że trudno było nawet między nimi przejechać.

- W końcu zaparkowaliśmy na ul. Licealnej w pobliżu szkoły. Długo szukaliśmy jakiegokolwiek placu, gdzie można by zostawić auto. Kiedy nam się to udało, mąż odprowadził mnie do lekarza. Sama bym tam nie doszła nie byłabym w stanie - mówi pani Urszula.

W poczekalni małżeństwo spędziło blisko godzinę. - Mąż co chwilę wychodził przed przychodnię, żeby sprawdzić, czy nie zwolniło się jakieś miejsce parkingowe. Niestety ulica cały czas była zapchana. Kiedy wyszliśmy od lekarza, okazało się, że na koła mamy założone blokady, a za szybą była kartka informująca o popełnieniu wykroczenia, bo stanęliśmy na zakazie - relacjonuje kobieta.

Mąż pani Urszuli natychmiast zadzwonił pod wskazany numer. Strażnicy przyjechali po 15 minutach i od razu zaczęli wypisywać mandat.

- Podeszłam, płakałam i prosiłam ich, żeby tego nie robili z uwagi na naszą sytuację materialną. Odpowiedzieli tylko, że mogą nam karę rozłożyć na cztery raty. Dla nas to i tak wielki koszt. Pracuje tylko mąż, mamy na utrzymaniu dwoje dzieci i trzeba płacić za moje leczenie. Ubiegam się o rentę. Nie wiem, czy ją dostanę.

Pani Urszula o anulowanie kary może się teraz ubiegać tylko na drodze sądowej. - Nie mam wyjścia. 100 złotych 
to dla mnie majątek - mówi.

- Może strażnicy spojrzeliby na nas łaskawszym okiem, gdybym zostawiła w samochodzie, na przedniej półce legitymację osoby niepełnosprawnej, ale bałam się, że mi ją ktoś ukradnie. Nigdy nie zostawiamy niczego w aucie, bo drzwi są zepsute i nie da się ich zamknąć - mówi pani Urszula. - Wiele razy chcieliśmy je naprawić, ale ciągle brakuje nam na to pieniędzy.

Krzysztof Maślak, zastępca komendanta straży miejskiej w Opolu mówi, że mandatu nie da się cofnąć.

- Został wypisany i już nic nie możemy zrobić. Jedyne, co mogę poradzić, to zgłosić się do sądu z wnioskiem o anulowanie kary nałożonej za to wykroczenie - mówi.

Ale gdyby strażnik wykazał się odrobiną empatii, mógł go w ogóle nie wypisywać.

Jeśli sąd przychyli się do wniosku o anulowanie mandatu, 
straż to zrobi

- Jako zastępca komendanta straży miejskiej nie mogę podważać osądu strażnika, który był na miejscu tego zdarzenia i w taki, a nie inny sposób ocenił sytuację. Z moich ustaleń wynika, że ta pani interweniowała już po tym jak kierowca, czyli mąż podpisał mandat, godząc się tym samym na jego przyjęcie. Jeśli sąd przychyli się do wniosku o anulowanie mandatu, natychmiast to zrobimy.

Ewa Kosowska-Korniak z Biura Prasowego Sądu Okręgowego w Opolu precyzuje, że wniosek w sprawie anulowania mandatu trzeba dostarczyć do sądu w ciągu siedmiu dni od jego otrzymania.

- Należy w nim opisać całą sytuację. Można go dostarczyć osobiście do biura podawczego, które znajduje się na parterze Sądu Rejonowego przy ul. Ozimskiej 60A lub też wysłać go listem poleconym z adnotacją, że dotyczy on anulowania mandatu – radzi.

Pamiętajmy też, że w sytuacji, gdy naszym zdaniem mandat nam się nie należy, możemy go nie przyjąć. Wtedy straż miejska lub policja kieruje sprawę do sądu.

Opolszczyzna mandatem stoi. To w I Urzędzie Skarbowym w Opolu rozliczane są wszystkie mandaty w Polsce
wideo: x-news/TVN Turbo

od 12 lat
Wideo

Stop agresji drogowej. Film policji ze Starogardu Gdańskiego

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Strażnicy miejscy z Opola nie mieli serca dla chorej kobiety - Opole Nasze Miasto

Wróć na opole.naszemiasto.pl Nasze Miasto