Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Tak wygląda fabryka szczęśliwych ludzi. Opolska Fundacja Dom świętuje 30-lecie działalności

Mirela Mazurkiewicz
Mirela Mazurkiewicz
Festyn z okazji 30-lecia Fundacji Dom odbył się w niedzielę 4 lipca na placu Wolności w Opolu. Atrakcji dla małych i dużych nie brakowało.
Festyn z okazji 30-lecia Fundacji Dom odbył się w niedzielę 4 lipca na placu Wolności w Opolu. Atrakcji dla małych i dużych nie brakowało. Mirela Mazurkiewicz
„Maluszkom chcemy dać szansę na beztroskie dzieciństwo, młodzieży pomagamy na wyboistej drodze do dorosłości, a dorosłych wpieramy w trudnej sztuce samodzielności” – to dewiza ich działalności. Żeby przekonać się, jak wielką mają siłę rażenia, wystarczy zobaczyć bezgraniczną radość na twarzach ich podopiecznych.

- Dziękujemy za to, że w Fundacji Dom czujemy się jak w domu. Kochani i potrzebni – mówiła ze sceny 30-letnia Katarzyna Niwińska z Opola, która od 6 lat jest podopieczną organizacji.

Od ponad pół roku pracuje w Galerii Twórczości Osób Niepełnosprawnych Biały Kruk, która działa przy opolskim Rynku. – Gdy dostajemy towar, metkujemy go i układamy, żeby ładnie się prezentował. Klienci przychodzą do nas na przykład wtedy, gdy szukają prezentów. Staram się jak najlepiej im doradzić.

Pretekstem do podziękowań był niedzielny (4 lipca) festyn na placu Wolności w Opolu. Tym razem szczególny, bo związany z trzydziestoleciem działalności fundacji. Pójście do pracy było marzeniem Kasi, choć jej rodzice początkowo podchodzili do pomysłu ostrożnie.

– Próbowaliśmy trzymać córkę pod skrzydłami. To państwo Jednorogowie powiedzieli nam, że Kasia jest już gotowa, by pójść do pracy. Potwierdzili to terapeuci i tak spełniło się jej wielkie marzenie – mówi Beata Niwińska, mama opolanki. - Miło widzieć, że idzie do pracy z uśmiechem na twarzy i z uśmiechem z niej wraca. Przecież chyba każdy rodzić marzy o tym, by jego dziecko było szczęśliwe.

– Kasia czuje się potrzebna i niezależna, a to niesamowicie ją dowartościowuje - mówi Janusz Niwiński, tata dziewczyny. – Córka ma własną kartę i jest bardzo szczęśliwa na przykład wtedy, kiedy może nas zaprosić na kawę. Uwielbia robić prezenty, a my pękamy z dumy, widząc jak ona jest dumna i szczęśliwa.

Dom Rodzinnej Rehabilitacji Dzieci z Porażeniem Mózgowym świętuje w tym roku 30-lecie działalności. Fundację w styczniu 1991 roku założyli Teresa i Kazimierz Jednorogowie, którzy w ubiegłym roku przeszli na emeryturę. Jako fundatorzy wciąż jednak mają prawo decydować o tym, w jakim kierunku rozwija się ich „dziecko”.

- Jesteśmy z boku, ale sercem zawsze z fundacją – mówi Teresa Jednoróg.

Na tle wielu innych organizacji Dom wyróżnia kompleksowe podejście do podopiecznych: od diagnozy i leczenia, poprzez rehabilitację i wsparcie terapeutyczne. Nie tylko dla osób z niepełnosprawnością, ale również dla ich bliskich.

– W tej chwili mamy pod opieką 1800 rodzin – wylicza Małgorzata Jagieluk, prezes fundacji. – W Ośrodku Rehabilitacji Społecznej i Zawodowej jest 135 osób dorosłych z niepełnosprawnością, a w Ośrodku Kompleksowej Rehabilitacji około 350 dzieci w terapii ciągłej. Okrągła rocznica nie jest dla nas czasem podsumowań, ale czasem refleksji, co jeszcze możemy zrobić. I muszę przyznać, że pomysłów nie brakuje.

Najmłodsi podopieczni mają 5 tygodni, najstarsi – ponad 60 lat. Pierwszym etapem jest walka o zdrowie, a więc rehabilitacja medyczna. Później przychodzi czas na rehabilitację społeczno-zawodową, stąd działający w Tarnowie Opolskim Warsztat Terapii Zajęciowej, przygotowujący do aktywności zawodowej.

– Jest tu pracownia stolarska czy pracownia gospodarstwa domowego, przygotowująca do pracy w kuchni - wyjaśnia Małgorzata Jagieluk, prezes Fundacji Dom. - Niektórzy z naszych podopiecznych podejmują później pracę na wolnym rynku, inni znajdują zatrudnienie w naszym Zakładzie Aktywności Zawodowej, gdzie dostają umowę. Naszym zadaniem jest sprawić, by jak najlepiej funkcjonowali w społeczeństwie.

Fundacja zatrudnia 180 pracowników, w tym 70 z niepełnosprawnościami. Świat bardzo się zmienił w ciągu trzech dekad ich działalności. Podopieczni – gdy powstawała fundacja – często byli nastolatkami, albo młodymi ludźmi na progu dorosłości. Dziś mierzą się z innymi wyzwaniami.

– Gdy umiera rodzic osoby, która wymaga wsparcia w codziennych czynnościach, nasz podopieczny trafia do domu pomocy społecznej. To podwójny dramat, bo taki człowiek mierzy się z odejściem rodzica, a do tego jest wyrywany ze środowiska, które zna – mówi prezes fundacji. - Daliśmy sobie 5 lat, by to zmienić, bo inaczej - prędzej czy później – z wieloma naszymi podopiecznymi będziemy musieli się rozstać. Ja się na to nie godzę.

To, że marzenia się spełniają udowodnił niedzielny festyn. Fundacja marzyła o małym samochodzie, który umożliwiłby pracownikom realizację codziennych zadań. Zorganizowano zbiórkę na ten cel, ale okazało się, że problem udało się rozwiązać przed jej zakończeniem. Samochód, a konkretnie 3-letnią skodę citigo, podarował Zakład Komunalny, podlegający opolskiemu ratuszowi.

- Pomagamy tym, którzy pomagają innym. To jest dobro, które się po prostu mnoży – skwitował prezydent Arkadiusz Wiśniewski. – Zebrane podczas zbiórki pieniądze na pewno przydadzą się na realizację innego celu fundacji.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na opole.naszemiasto.pl Nasze Miasto