W ubiegłym tygodniu pan Mariusz z Opola na chodniku ulicy Koraszewskiego znalazł dwa młode gołębie.
- Były przestraszone i żałośnie piszczały - relacjonuje czytelnik. - Było mi żal je tam zostawić, bo przecież mogłyby je znaleźć koty, więc poszedłem po karton do pobliskich delikatesów i zabrałem je do domu. Byłem pewien, że zadzwonię do odpowiedniej instytucji i ktoś się nimi zaopiekuje.
Niestety, znalazcy i gołębiom nikt nie chciał pomóc. Ogród zoologiczny ma zakaz przyjmowania ptaków z zewnątrz, a schronisko dla zwierząt nie ma warunków do ich przechowywania.- Inspektorka Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami uświadomiła mi, że w Opolu nikt się ptakami nie interesuje, i poradziła, bym wybrał się do weterynarza, który w humanitarny sposób uśpi zwierzaki. Ale ja nie chcę im odbierać życia - mówi mężczyzna.
Pan Mariusz studiuje, a piszczące i wiecznie głodne pisklęta nie pomagają mu w nauce. - Uważam, że miasto powinno rozwiązać ten problem. To ważne, by w Opolu powstało miejsce, gdzie w każdej chwili można przyjść z ptakiem i oddać go - kwituje.
Tego samego zdania jest Agata Klimek, prezes opolskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami. - Mamy pieniądze na finansowanie leczenia ptaków, ale brakuje pasjonatów, którzy by się nimi zajęli - mówi prezes Klimek.
Marek Tymowicz, lekarz weterynarii z Opola, poradził, by pan Mariusz skontaktował się z Ireną Sowiecką, która od lat, z zamiłowania opiekuje się ptakami. Kontakt można uzyskać w TOnZ.
Nie tylko o niedźwiedziach, które mieszkały w minizoo w Lesznie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?