Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wigilia dla samotnych i bezdomnych 2019 w Opolu. Zdrowia - tego najczęściej życzyli sobie uczestnicy 27. Opolskiej Wigilii Potrzebujących

Edyta Hanszke
Edyta Hanszke
27 Opolska Wigilia Potrzebujących odbyła się w Centrum Wystawienniczo-Kongresowym w Opolu.
27 Opolska Wigilia Potrzebujących odbyła się w Centrum Wystawienniczo-Kongresowym w Opolu.
1700 zaproszeń rozdali w tym roku organizatorzy 27. wigilii opolan w potrzebie. Dla niektórych uczestników była to jedyna okazja, żeby połamać się opłatkiem i usiąść wspólnie przy świątecznym stole.

Pracuję, ale zarobki mam małe. 1500 zł na rękę. Nie mam własnego mieszkania, na wynajem mnie nie stać. Złożyłam wniosek do opieki społecznej i czekam. Z czworga dzieci dwoje najmłodszych mieszka ze najstarszym, dorosłym synem. Najmłodszą 16-letnią córkę chciałabym zabrać do siebie. Na razie mieszkam u partnera. Z poprzednim rozstałam się po 9 latach. Dużo złego z nim zaznałam. Nie chcę o tym wspominać - opowiadała pani Aldona. Na święta oprócz upragnionego własnego mieszkania, życzyła sobie dobrych relacji z nowym partnerem i zdrowia.

Jej partner Edward, na opolskiej kolacji wigilijnej był po raz siódmy. - Bardzo dziękuję organizatorom - podkreślał. - Chciałbym zdobyć dobrą pracę, bo teraz dorywczo zbieram złom. Nie piję, nie palę. Po raz kolejny zerwałem z nałogami, bo zrozumiałem, że nie tędy droga. Gdyby pani wiedziała coś o pracy... - zawiesił głos.

27 Opolska Wigilia dla Potrzebujących organizowana przez Stowarzyszenie „Wigilia dla Samotnych i Bezdomnych” odbyła się w niedzielne popołudnie w CentrumWystawienniczo-Kongresowym. Uczestników dowiozły tam za darmo autobusy MZK. Na każdego uczestnika na stołach czekała, sałatka ziemniaczana, pieczywo i owoce.

Pochodzący z Ukrainy uczeń szkoły podstawowej Jarosław na wigilię przyszedł z całą rodziną. - Przyjechaliśmy do Opola dwa lata temu. Wypchnęła nas z kraju wojna. Tu pracujemy i żyjemy - opowiadała jego mama.

- W ciągu 27 lat formuła wigilii zmieniała się. Na pierwszą zaprosiliśmy bezdomnych, szukając ich po pustostanach, w parkach, na dworcach. Potem dołączyły do nich osoby samotne, dziś zapraszamy wszystkich potrzebujących - wspominał ks. Zygmunt Lubieniecki, organizator.

Artur Ciechociński mówił, że przy planowaniu świątecznej kolacji pracuje kilka osób ze stowarzyszenia, rozpędu prace nabierają we wrześniu, a od 1 grudnia wszystko idzie pełną parą do momentu kulminacji, czyli wigilijnego wieczoru. Wczoraj w przedsięwzięcie zaangażowanych było ponad 100 osób.

- Jestem wolontariuszem ze szkoły podstawowej nr 8 w Opolu. Moje zadanie to rozdanie paczek z produktami spożywczymi po kolacji wigilijnej - mówił Jakub Galon. Inni szykowali na zapleczu posiłki (zupę, sałatki, rybę, gołąbki, pierogi), kolejni roznosili je do stołów, jeszcze inni dbali o porządek i żeby kolejnym przychodzącym nie brakło miejsc.

Biskup opolski Andrzej Czaja, zanim poświęcił wigilijny opłatek, mówił do zebranych, że choć CWK nie jest świątynią, bo nie ma w nim wiecznej lampki, to Jezus także tu jest. - Obecny w każdym z nas, w szczególności w człowieku, który jest w biedzie, potrzebie. Ta doroczna wigilia jest znakiem mobilizującym nas do tego, żebyśmy bardziej drugiego widzieli i mieli dla niego i miejsce przy stole, i kromkę chleba - mówił ordynariusz.

Artur Ciechociński oszacował, że przygotowanie takiej kolacji kosztuje grubo ponad 100 tys. zł, a do jej organizacji dokładają się i przedsiębiorcy i osoby prywatne.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na opole.naszemiasto.pl Nasze Miasto