Dwa dni po rozpoczęciu wojny na Ukrainie w mediach społecznościowych pojawiła się informacja o rozpoczęciu zbiórki darów w byłym sklepie budowlanym w CH Turawa Park. Mieszkańcy stanęli na wysokości zadania i w zaledwie 48 godzin zapełnili cały magazyn rzeczami – od ubrań, żywności po sprzęty RTV i AGD.
Uchodźcy, którzy trafiają na Opolszczyznę, w punkcie recepcyjnym na dworcu słyszą informację, że wszelkie niezbędne rzeczy mogą otrzymać właśnie w Turawa Park. Wolontariusze podzielili się więc dyżurami i każdego dnia świadczą tam pomoc.
Uchodźcy mają zapewnione wsparcie organizacyjne oraz mogą dowiedzieć się, w jaki sposób załatwić sprawy formalne związane z przybyciem do Polski. Nikt stamtąd nie wychodzi z pustymi rękami. Uchodźcy otrzymują koszyk na zakupy oraz wolontariusza do pomocy. Mogą zabrać tyle rzeczy, ile jest im potrzebnych. A jeśli nie mają transportu, w gotowości czekają zmotoryzowani wolontariusze.
- Każdy z nas ma swój zakres obowiązków. Mamy na miejscu animatorów dla dzieci, kucharki, osoby segregujące i pakujące rzeczy, z kolei wolontariusze znający choć trochę język ukraiński, pracują przy recepcji. Musimy weryfikować każdą osobę, która przychodzi do centrum, ponieważ pomoc należy się jedynie tym, którzy przekroczyli granicę po 24 lutego. Zdarza się jednak, że niektórzy próbują to wykorzystać i otrzymać pomoc, choć są już w Polsce od kilku lub kilkunastu miesięcy – tłumaczy wolontariuszka, która w CH Turawa Park pracuje od dwóch tygodni.
Fala pomocy słabnie, a potrzeby rosną
Punkt pomocy w CH Turawa Park stał się największym na Opolszczyźnie centrum pomocy dla uchodźców. Jego działalność opiera się jednak wyłącznie na oddolnej inicjatywie mieszkańców, którzy w poczuciu obowiązku, chcieli pomóc osobom uciekającym przed wojną.
Na miejscu pracują nauczyciele, pracownicy biurowi, działacze społeczni, lekarze, makijażystki, biznesmeni, weterynarze, urzędnicy czy studenci. Robią to po godzinach pracy, często kosztem swojego życia rodzinnego czy innych obowiązków i pasji.
- Cała pomoc opiera się na dobrych sercach ludzi. Przez dwa tygodnie dawaliśmy radę, ale teraz fala pomocy słabnie, a potrzeby rosną. Każdego dnia przyjeżdżają do nas kolejni uchodźcy w potrzebie, jednak nasze zasoby dramatycznie się kurczą. A pomaganie uchodźcom to maraton, nie sprint – podkreśla wolontariuszka.
Tłumaczy także, że wolontariuszom kończą się siły, są wyczerpani i narasta w nich frustracja. Z tego powodu zaapelowali do urzędu wojewódzkiego i urzędu miasta Opola o usystematyzowanie i sformalizowanie ich pracy. W przeciwnym razie wkrótce uchodźcom nie będzie miał kto pomagać.
- Zarządzanie największym punktem pomocy w regionie, do którego każdego dnia zgłasza się pół tysiąca uchodźców, musi przejąć jakaś organizacja, która ma zasoby i doświadczenie. Gdyby w pomoc zaangażowało się państwo, dodatkowo podkreśliłoby to ważność tej inicjatywy – mówi wolontariusz Michał Pytlik.
Jednocześnie zwraca uwagę, że w związku z tym, że centrum pomaga wszystkim uchodźcom, bez względu na to, gdzie ostatecznie znajdą zakwaterowanie, każdy samorząd na Opolszczyźnie powinien zadbać o centrum i przekazać mu pomoc rzeczową.
Konieczna jest pomoc instytucji samorządowych i rządowych
Urząd miasta Opola, który zapytaliśmy o możliwość pomocy centrum, odpowiada, że jest na to gotowy.
- Jesteśmy otwarci na propozycję spotkania z przedstawicielami komitetu społecznego i dyrekcji Turawa Park, żeby przedyskutować temat. Czekamy jednak na sygnał od wolontariuszy z Turawa Park, bo jak na razie taka propozycja oficjalnie od nich nie wyszła – wyjaśnia Adam Leszczyński, rzecznik opolskiego ratusza.
Zwróciliśmy się o komentarz także do opolskiego urzędu wojewódzkiego, który jednak nie odniósł się do sprawy.
Protest w obronie Parku Śląskiego i drzew w Chorzowie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?