Wybory 2019. SLD, Wiosna i Razem wspólnie startują do Sejmu. "Zatrzymać pochód faszyzmu"

- Stać nas na to, by stanąć wspólnie, pomimo różnic, które nas dzieliły. Taka inicjatywa, jak wspólna lista lewicy, zwyczajnie się Polsce należy. Skutki nieobecności lewicy w parlamencie są coraz bardziej widoczne - przekonuje Piotr Woźniak, lider SLD w woj. opolskim.

Jarosław Pilc, szef struktur Wiosny w regionie, zaznacza, że ludzie lewicy zamierzają walczyć o lepszy dostęp do służby zdrowia, o czyste powietrze oraz o podwyższenie emerytur.

- Przede wszystkim konieczna jest walka o prawa człowieka. Wydarzenia z Białegostoku, gdzie brutalnie zakłócano marsz równości, pokazują, że musimy zatrzymać pochód faszyzmu - stwierdza.

- Wspólna lista lewicy gwarantuje, że osoby, które poprą jej kandydatów do Sejmu mogą być pewne, iż głosy na nich oddane nie będą głosami straconymi - uważa Jerzy Przystajko z partii Razem. - Ostatnie sondaże wskazują, że możemy liczyć na 60 posłów w Sejmie. A w kampanii jeszcze wiele może się zdarzyć i ten wynik może być jeszcze lepszy - mówi.

SLD wiąże się z Wiosną i Razem, choć jeszcze w poprzednich wyborach do Parlamentu Europejskiego startowało pod szyldem Koalicji Europejskiej do spółki z Platformą, Nowoczesną, PSL i Zielonymi.

- I myśmy nadal byli na taką współpracę otwarci. Chcieliśmy szerokiej koalicji opozycji, ale to PO i PSL postanowiły nas z tego porozumienia wypchnąć. W ten sposób te formacje pokazały swoją niesłowność - argumentuje Piotr Woźniak.

Partnerzy z lewicowej koalicji nie mówią na razie o nazwiskach, jakie będzie można zobaczyć na ich wspólnej liście do Sejmu w woj. opolskim. Przekonują, że owa lista będzie zaprezentowana w ciągu dwóch najbliższych tygodni. Kwestia tego, kto będzie reprezentował tę formację w wyborach do Senatu także pozostaje otwarta. Można się spodziewać, że lokalni liderzy partii będą wysoko na tej liście, choć nie można też wykluczyć, że na Opolszczyznę trafi jakiś "spadochroniarz" spoza regionu.