- Bo na kajakarzy czyhają tutaj zasadzki, czyli pozostałości starego mostu na Małej Panwi, na nich można połamać kajak i samemu się uszkodzić - pokazuje sołtys Czarnowąs Krystyna Pietrek. Wspomina, jak kiedyś mieszkańcy wsi chcieli w czynie społecznym uporządkować dno, dogadali się nawet z ochotniczą strażą pożarną, aby ta użyczyła sprzętu. - Ale zaraz pojawili się jacyś urzędnicy, nie pamiętam już skąd, i zaczęli alarmować, że gospodarzymy na nie swoim terenie! - twierdzi.
Irena Kałuża, która w ubiegłym roku prowadziła z mężem wypożyczalnię kajaków, dodaje: - Na tych drewnianych palach wystających pionowo z dna rzeki połamało się latem ubiegłego roku 5 kajaków. Szczęście, że nikomu się nic nie stało.
- Usunięciem pali - będących pozostałością dawnego mostu, - powinien się zająć inwestor budowy oraz właściciel nowego mostu i poprowadzonej przez niego drogi, czyli Zarząd Dróg Wojewódzkich w Opolu - mówi Piotr Stachura, rzecznik Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej we Wrocławiu. Dodaje, że usunięcie „na własną rękę” lub „w czynie społecznym” pali może stanowić zagrożenie dla stateczności istniejącego mostu. - RZGW zwróci się do ZDW o jak najszybsze zlikwidowanie pozostałości starej przeprawy - mówi.
Dyrektor ZDW w Opolu, Bogdan Poliwoda jest zaskoczony: - Gospodarzem na tym terenie jest RZGW - mówi. - Ale nie wykluczam współpracy z RZGW w likwidowaniu przeszkód. I czekam na pismo.
__________________________________________________________________________________________
Zobacz też: Kajakiem z Polski na Białoruś. Jedyne takie przejście graniczne w UE
Strefa Biznesu: Rolnicy zapowiadają kolejne protesty, w nowej formie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?