Tak zwane Rodzinne Ogrody Działkowe to temat wiecznie żywy - bez względu na uwarunkowanie polityczne, ustrojowe, a nawet społeczne. Kogo nie stać na posiadanie prywatnej rezydencji z wielohektarowym ogrodem w stylu francuskim, ten musi się zadowolić skrawkiem zieleni w tychże Rodzinnych Ogrodach Działkowych, nad którymi już od wiek wieków jurysdykcję i nadzór merytoryczny sprawuje Polski Związek Działkowców.
Oczywiście organizacja ta, zrzeszająca kilka milionów swoich członków, aby "ogarnąć" stan posiadania - ma swoje przepisy prawne, które każdy bez wyjątku działkowiec musi znać i je przestrzegać. W przypadku bowiem wyłamania się spod obowiązującego prawa działkowego szczęśliwemu posiadaczowi terenu zielonego grozi nawet relegowanie z grona członków rzeczonej organizacji.
Przepisy przepisami, a "moje" i tak musi być na wierzchu.
Korzystanie z dobrodziejstwa kontaktu z naturą w Rodzinnych Ogrodach Działkowych, to tylko jedna stron medalu. Drugą stroną owego "medalu" jest kultura działkowych sąsiadów, a z tym bywa różnie. I poprzecznie i podłużnie - jak zwykła mawiać moja ciotka. Jak dowodzą liczne przykłady - obcując z naturą człowiek nie zawsze musi być kulturalny, nawet gdy w statucie PZD jest jak byk napisane: Członek ma obowiązek przestrzegać zasad współżycia społecznego.
9 ulubionych miejsc kleszczy w ciele
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?