MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Z ojcem o synu

Rozmawiał Robert Drzazga
Popularny przed laty w Opolu "Dżoju" nie odmówił przybycia na tradycyjne spotkanie mieszkających w Niemczech byłych piłkarzy Odry, urządzane przez Engelberta Jarka? Do tej pory pracuję jeszcze, ale jak tylko mi czas ...

Popularny przed laty w Opolu "Dżoju" nie odmówił przybycia na tradycyjne spotkanie mieszkających w Niemczech byłych piłkarzy Odry, urządzane przez Engelberta Jarka?

Do tej pory pracuję jeszcze, ale jak tylko mi czas pozwala staram się bywać na tych ?Oppelnertreffen?. Z przyjemnością więc zjawiłem się w Sinzig, aby z kolegami znów wystąpić na boisku w meczu oldbojów. To wielka frajda już samo takie granie, gdy nie o wynik chodzi.

Józka Klosego pamiętają w Opolu jako szybkiego, dobrego technicznie skrzydłowego, często zdobywającego ważne bramki. Czy nie za szybko nastąpiło rozstanie z Odrą?

W latach siedemdziesiątych każdy chciał zagrać za granicą. Chciałem i ja, dlatego potem bramki zdobywałem też dla klubów francuskich, grając w latach 1978 - 1981 w Auxerre, a potem trzy sezony w Chalunsursoint koło Lyonu. Po powrocie do Opola prowadziłem jeszcze drugą drużynę Odry.
Śladem kolegów, Klose z rodziną wyemigrował w końcu do Niemiec. Czy tu też znalazłeś się na boisku piłkarskim?

To był tylko krótki okres, gdy trenowałem młodzieżową drużynę w miejscu zamieszkania. Do tej pracy zraziło mnie jednak nonszalanckie podejście młodzieży niemieckiej do dyscypliny. Ja sam wtedy pracowałem na zmiany i nie mogłem tolerować sytuacji, gdy na treningach zjawiało się tylko kilku zawodników. Postanowiłem wówczas zająć się tylko własnym synem.

Jak potoczyła się kariera Mirka?

W wielu wywiadach powiedziałem już, że ten chłopak sobie sam wszystko wypracował. Od małego dla niego istniała głównie tylko piłka. Mówiłem mu czasami, Mirek musisz przebywać razem z kolegami z drużyny i pójść z nimi choćby na dyskotekę. Odpowiedział mi, tato ale tam jest dużo dymu. Zaraz po meczu wracał zawsze do domu. Nigdy z żoną go nie namawialiśmy na profesjonalny sport. On sobie to sam wybrał w wieku dziewięciu lat, gdy zamieszkaliśmy w Niemczech.

Czy wierzył w to, że tak daleko zawędruje w futbolu?

Może o tym marzył, ale nie sądzę aby wierzył w tak błyskawiczną swoją karierę. Jako rodzice, byli sportowcy (Barbara Klose była I-ligową piłkarką ręczną - przyp. autora) w wielu sprawach mu podpowiadaliśmy. Na przykład jak zachować się w przypadku znalezienia się w nowej drużynie, aby być zaakceptowanym przez partnerów i w wielu innych sportowych problemach.

Wszyscy wiedzą, że Mirek zawsze słuchał swoich rodziców.
Mieszkamy w Kusel odległym o 40 km od Kaiserslautern. Mirek jako junior grał w pobliskim Blaubach i w tym klubie jako młodzieżowiec znalazł się w pierwszym zespole seniorów. Zawsze z Barbarą jednak mówiliśmy mu, że najpierw musi zdobyć zawód. Gdy ukończył zawodową szkołę i został cieślą przyszedł do mnie i powiedział: tato ja chcę grać w piłkę. Wówczas mu powiedziałem, że w takim razie musi zmienić klub.

W ten sposób Mirek znalazł się w Homburgu, klubie gdzie przez lata grał i trenował inny znany opolanin, Roman Wójcicki?

Początkowo grał w drugiej drużynie, a po pół roku wzięto go do pierwszego zespołu, występującego w regionalnej lidze. Wkrótce klub Homburg zbankrutował i Mirka wysłali na bezrobocie. Powiedziałem mu wtedy , że jest to świetna okazja do zmiany klubu i tak trafił do amatorów w Kaiserslautern. Nie zapomniałem mu przypomnieć, że ma się starać, gdyż jego celem jest pierwsza drużyna tego klubu. Niedługo trwało, a rzeczywiście trener zawodowców Otto Rehagel zauważył Mirka i powiedział, że chciałby go mieć w pierwszej drużynie.

Co najbardziej cenisz w swoim synu, jako piłkarzu?

Myślę, że już wiele potrafi. Przede wszystkim ma dobrze opanowaną technikę z piłką. Ponadto jest skoczny i potrafi główkować, choć nogami też zdobywa bramki wbrew temu co robił w mistrzostwach świata w Korei.

Który klub będzie teraz następnym u Mirka?

Póki co gra i będzie grać w Kaiserslautern, z którym ma podpisany kontrakt do 2005 roku, z tym, że pod pewnymi warunkami może go zmienić rok wcześniej. Kaiserslautern to był zawsze ulubiony klub Mirka. Już jako młodego chłopaka musiałem go wozić na mecze do tej drużyny.

Mirek nadal mieszka z rodzicami?

Już nie. Wybudował własny dom w Blaubach i tam mieszka. Trochę nam smutno, ale Mirek ma już 24 lata i może prowadzić samodzielne życie. Prawie codziennie nas odwiedza czym bardzo cieszy swoją mamę.

Jesteś ojcem młodego piłkarza, który rozpoczął niedawno wspaniałą karierę. Jak to odbierasz wśród swoich kolegów, byłych piłkarzy?

Cieszę się i jestem dumny ze swojego Mirka. Myślę, że on ma mój charakter. Stale mu przypominam, aby się nie wywyższał i był zawsze skromnym chłopakiem. On taki jest i dlatego go lubią.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Ukraina castingiem na Euro?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na opole.naszemiasto.pl Nasze Miasto