Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zabójczy tercet

Anna Malinowska
Dom, w którym doszło do morderstwa jest dziś opuszczony. Tomasz Jodłowski
Dom, w którym doszło do morderstwa jest dziś opuszczony. Tomasz Jodłowski
Morderczynie 70-letniego radcy prawnego zostały zatrzymane po pięciu latach od popełnienia zbrodni. Zaplanowały ją córka mężczyzny, konkubina i ich wspólna koleżanka. Zabiły, bo chciały się wzbogacić.

Morderczynie 70-letniego radcy prawnego zostały zatrzymane po pięciu latach od popełnienia zbrodni. Zaplanowały ją córka mężczyzny, konkubina i ich wspólna koleżanka. Zabiły, bo chciały się wzbogacić.
Antoni Kluz zginął we własnym domu. Mieszkańcy willowej ulicy Nałkowskiej wciąż nie mogą o tym zapomnieć. Na drzwiach wejściowych domu Kluza wciąż wisi tabliczka z napisem – kancelaria prawna.

– O tam na prawo, to był pokój Kaśki – mówi sąsiadka radcy, Wiktoria Stach. – Wszystko zostało tak jak kilka miesięcy temu. Rano pojawiła się policja i zrobili przeszukanie. Patrzę, a Kaśkę w kajdankach wyprowadzają. Wybiegłam i krzyknęłam tylko „Dziecko, ubierz się ciepło, zjedz coś”. Ona smutna była, powiedziała, że może zjeść kromkę chleba z margaryną. Zdążyłam jej wynieść i wtedy widziałam ją po raz ostatni. Chwilę po Kaśce z domu radcy wyprowadzili tę drugą, też skuta była.

Ta trzecia

Antoni Kluz swoją żonę, Zofię, poznał na studiach w Krakowie. Wkrótce zamieszkali w okazałym domu w Chrzanowie. Radca prawny szybko stał się postacią powszechnie znaną w miasteczku. Nie tylko od strony zawodowej – Kluz angażował się ruch solidarnościowy. Niemal do końca lat 90. pełnił funkcję radnego. Był już wtedy wdowcem z dwójką dzieci – Tomaszem i Katarzyną. Żona zmarła w wieku 40 lat. – Widać było, że panu radcy trudno było się z tym wszystkim pogodzić – wspomina Wiktoria Stach. – To było dobre małżeństwo.

Antoni Kluz po śmierci żony rzucił się w wir pracy. Jego kancelaria obsługiwała wówczas kilka znaczących firm. W pewnym momencie radca postanowił zatrudnić osobistą sekretarkę. I tak pojawiła się dużo młodsza Anna G. Z czasem stosunki radcy z sekretarką zaczęły wykraczać poza sprawy służbowe. Kobieta zamieszkała w willi Kluza. – Szybko zaprzyjaźniła się z jego córką – mówią funkcjonariusze z małopolskiej policji. – Katarzyna bardzo szybko znalazła się pod wpływem Anny.
W willi zaczęła za to bywać jeszcze jedna kobieta – Aleksandra C. z Krakowa, szkolna koleżanka konkubiny. Wtedy powstał też plan pozbycia się starszego radcy i przejęcia jego majątku...

Zabić radcę

Tragedia rozegrała się w styczniu 2000 roku. Katarzyna miała wtedy 35 lat, w podobnym wieku były jej dwie wspólniczki. Jednym z codziennych przyzwyczajeń radcy była popołudniowa filiżanka kawy.
Aleksandra C. wpadła na pomysł: trzeba wsypać tabletki nasenne do napoju i starszy pan nigdy się nie obudzi. Spadek przejmie jego córka i podzieli się pieniędzmi, które dostanie wcześniej, niż się spodziewała. Nie wiadomo, czy późniejszy przebieg wydarzeń został zaplanowany czy też sytuacja wymknęła się morderczyniom spod kontroli – Antoni Kluz feralnego dnia wypił kawę z tabletkami, ale już chwilę później jego córka dusiła go poduszką.

Morderczynie na strychu willi poćwiartowały jego zwłoki, spaliły ubranie, a rozczłonkowane ciało przewiozły samochodem do Krakowa. Tam worki ze zwłokami wrzuciły do Wisły. A potem zaczęły realizować drugą część planu...

Kasa nie od razu

Córka radcy zgłosiła się w chrzanowskiej komendzie policji. Zapłakana mówiła, że jej ojciec zniknął. Do zaginięcia miało dojść kilkanaście dni wcześniej. Katarzyna opowiadała, że ojciec wyjechał do Warszawy, gdzie miał spotkanie. Od tamtej pory miał nie dawać znaku życia.

Syn radcy wystąpił w telewizyjnym programie „Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie”. W tym samym czasie jego siostra wybrała wkład mieszkaniowy – 80 tys. zł w jednej ze spółdzielni w Krakowie. Ale sprawy się skomplikowały – radca wciąż uznawany był za osobę zaginioną, a to oznaczało zablokowanie procedury spadkowej.

Aby to przyspieszyć, kobiety spreparowały list. O anonimie poinformowały policję. W kopercie znajdowały się dokumenty i wizytówki Antoniego Kluza. Nieznany świadek donosił, że widział, jak ktoś wrzucił podejrzany pakunek do Wisły. Świadkowi udało się wyłowić portfel i przesłać na adres, który znalazł w dokumentach. Sprawa poszukiwawcza radcy została jednak umorzona i choć z Wisły wyłowiono w lutym 2000 roku korpus mężczyzny, nie udało się ustalić ponad wszelką wątpliwość, czy jest to fragment ciała zaginionego radcy.

Nieuchronność kary

Po czterech latach sprawą zainteresowała się komórka powołana specjalnie do wyjaśniania tego typu historii – archiwum X. – Trudno było sobie wyobrazić, że 70-letni mężczyzna z wysoką pozycją społeczną zostawia pieniądze i gdzieś na drugim końcu świata postanawia rozpocząć nowe życie – mówił nam jeden z policjantów.

– Potwierdziła się tu również stara zasada o tym, że sprawca mieszka w pobliżu swojej ofiary. Zaczęliśmy sprawdzać – córka radcy przestała pracować, a jego byłej sekretarce też nieźle się powodziło. Sprawy spadkowe nie zostały co prawda uregulowane, ale widać córka sprzedała wszystko, co mogła.

Kobiety wciąż mieszkały w willi. Aleksandra C. nigdzie nie zatrudniona, podróżowała po całym świecie. Pod koniec 2004 roku, rankiem na ulicy Nałkowskiej pojawiły się policyjne radiowozy. Katarzyna K. i Anna G. zostały aresztowane. Trzecią z morderczyń udało się zatrzymać kilka tygodni temu na lotnisku w Pyrzowicach.

Kobiety przyznały się do winy.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na opole.naszemiasto.pl Nasze Miasto