Zobacz, gdzie w Opolu możesz dokarmiać ptaki

- Celem dokarmiania jest wsparcie ptaków w czasie mrozów i obfitych opadów śniegu. Dokarmianie ptaków daje też możliwość ich obserwacji, a więc ma znaczenie edukacyjne - mówi Alina Pawlicka-Mamczura, rzeczniczka prezydenta Opola, ale zastrzega że miasto nie zamierza na nie przeznaczyć dodatkowych pieniędzy. - Karmniki zostały ustawione w takich miejscach, gdzie od lat ptaki są dokarmiane przez ludzi. To pozwoliło na „zalegalizowanie" takiego stanu. Dlatego dokarmianie ptaków pozostawiamy w gestii mieszkańców, którzy od lat wspierają takie działania - uzupełnia pani rzecznik.Do karmnika najlepiej wsypywać naturalny pokarm, taki jak ziarno słonecznika (niesolonego), proso, a także suszone owoce lub słoninę (niesoloną). - Pokarm powinien być zróżnicowany w zależności od tego, jakie ptaki są dokarmiane. Chleb oraz inna przetworzona żywność, która zawiera sól, przyprawy i dodatki chemiczne szkodzi ptakom - mówi Pawlicka-Mamczura.Miasto kupiło dziesięć karmników jeszcze w ubiegłym roku (koszt jednego wraz z transportem i ustawieniem wyniósł około. 700 zł). Irena Sowiecka, która od lat pomaga ptakom uważa, że dzięki nim łatwiej będzie ptakom przetrwać zimę. Ważne jednak, aby ludzie pomagali z głową. - Pod żadnym pozorem nie można ptakom dawać spleśniałego chleba, bo dla nich to zabójstwo. Niestety nie raz widziałam, jak ludzie tak robią - opowiada.Sowiecka twierdzi, że to dobrze, że miasto próbowało pomóc ptakom, ale jej zdaniem zrobiono to nieudolnie.- Karmniki są bardzo płytkie, dlatego ptaki wysypują z nich ziarno. Jednocześnie są na tyle duże, że grasują w nich gawrony, które i bez dokarmiania przetrwają zimę. A dla tych maluchów, takich jak sikorki czy wróbelki to niestety nic do jedzenia nie zostaje - wzdycha. - Ten kto zaprojektował te karmniki to zielonego pojęcia o ptakach nie miał. A szkoda, bo przecież miało im był łatwiej - kwituje.