Katowiccy informatycy i śledczy sieją spustoszenie na Opolszczyźnie

Prudnik, Nysa, Dobrodzień - w ciągu kilku dni w tych miastach przeprowadzono akcje wymierzone przeciwko piratom komputerowym i filmowym. W nalotach na wypożyczalnie video i dvd oraz kawiarenki internetowe brali udział policjanci z wydziału do walki z przestępczością gospodarczą Komendy Wojewódzkiej Policji w Opolu oraz współpracujący z organami ścigania informatycy z katowickiej firmy "Mediarecovery", zajmujące się śledztwami wirtualnymi i odzyskiwaniem danych.

- Niby chodzi tylko o nielegalne oprogramowania, ale na takich akcjach różnie bywa - mówi Tomasz Zaborowski, biegły sądowy z "Mediarecovery". - Bywa, że właściciele takich wypożyczalni, czy kawiarenek witają nas bronią ostrą. Wtedy wiadomo, że są zamieszani w coś grubszego, np. narkotyki. I myślą, że przychodzimy w tej sprawie, a nie po ich komputery. Na szczęście teraz obyło się bez strzelaniny. - Wszyscy byli bardzo zaskoczeni. Prosiliśmy tylko o odejście od komputerów - tłumaczy oficer operacyjny KWP w Opolu. W Prudniku na celownik wzięto dwa mieszkania - strzał w dziesiątkę. - Po kilku minutach znaleźliśmy już sporo nielegalnych płyt. Po ujawnieniu wypełnionej po brzegi "piratami" walizki w tapczanie właściciel mieszkania załamał się i już sam wskazywał swoje skrytki. Też w piwnicy - zdradza szczegóły akcji sierż. Marzena Grzegorczyk z zespołu prasowego KWP w Opolu. Zabezpieczono 3 komputery, twardy dysk, drukarkę i 3600 płyt CD z nielegalnym oprogramowaniem i filmami. Straty na rzecz producentów i dystrybutorów oszacowano na ok. 160 tys. zł.

- Zatrzymano dwóch mężczyzn i jedną kobietę. Jednemu z nich odebrano paszport i zakazano opuszczania kraju - wyjaśnia Marzena Grzegorczyk.

W Nysie w zastawione sidła wpadł 35-letni mężczyzna, właściciel dwóch wypożyczalni dvd i kawiarenki internetowej. - Kiedy weszliśmy do firmy, mężczyzna właśnie kopiował z Internetu nielegalnie kolejny film. Potem okazało się, że ani jeden używany przez niego program nie ma wymaganej licencji - mówi Zaborowski.

Właściciel wypożyczalni filmów i kawiarenki internetowej w Dobrodzieniu tłumaczył się jak umiał, kiedy biegły z "Mediarecovery" wykazał, że w komputerach są nielegalne programy. - Klienci sami je instalują - bronił się.

- Tyle, że ten "pirat" jest na wszystkich komputerach, a nie na jednym - twierdził oficer operacyjny.

- Bo to trudno przerzucić z jednego na inne? Chcą grać np. w "sieciówkę", to tak robią - nie dawał za wygraną właściciel kawiarenki.

W końcu Tomasz Zaborowski wytoczył koronny argument. - Dziwnym trafem ten "pirat" wszędzie jest w tych samych katalogach. Na to mężczyzna już nic nie odpowiedział. Policja przeszukała jego samochód - był wypełniony nielegalnym oprogramowaniem.