Miejski Ośrodek Sportu i Rekreacji w Kędzierzynie-Koźlu zarządza dwoma obiektami pływackimi: krytym basenem w Śródmieściu oraz wielofunkcyjnym Wodnym oKKiem w Azotach. Nasza redakcja otrzymała informację, że 1 marca rano na pływalnię nie zostali wpuszczeni klienci, bo brakowało ratowników.
Dyrektor MOSiR Tomasz Radłowski przyznał, że problem był, ale dotyczył tylko obsady na pierwszej godzinie pracy pływalni. Potem ściągnięto do pracy uprawnionego ratownika i obiekt był czynny.
Przetarg w Kędzierzynie-Koźlu wygrał WOPR z Gniewina (do czasu otwarcia pływalni 1 marca umowa jednak nie została podpisana). Sęk w tym, że Gniewino to miejscowość położona w drugiej części Polski, 10 kilometrów od plaż Morza Bałtyckiego.
Po co podpisywać umowę z ratownikami znad morza, skoro w samym Kędzierzynie-Koźlu funkcjonuje bardzo prężne środowisko WOPR?
- Obowiązują nas przepisy prawa zamówień publicznych. WOPR Gniewino przedstawiło najlepszą ofertę i wygrało przetarg - mówi dyrektor Radłowski.
Do czasu gdy MOSiR miał pod sobą tylko jedną pływalnię, mógł zlecać zabezpieczenie basenu z pominięciem niektórych przepisów, niejako z "wolnej ręki". W momencie, kiedy otworzono Wodne oKKo, wartość usług wzrosła do tego stopnia, że trzeba organizować przetargi.
WOPR Gniewino zadeklarował, że zapewni ratowników za kwotę 510 tys. złotych. To była najniższa oferta, a właśnie cena grała kluczową rolę.
Co ciekawe, MOSiR tuż przed 1 marca miał podpisać umowę z WOPR-em Gniewino, ale do tego nie doszło. Ogłoszony został kolejny przetarg. Na razie nie wiadomo, czy stanie do niego WOPR Kędzierzyn-Koźle, który od lat ma bardzo dobrą renomę na Opolszczyźnie. Wcześniej próbował on wygrać konkurs, ale nie był tak tani jak Gniewino.
- To źle, że decyduje najniższa cena - mówi Tadeusz Witko, prezes WOPR-u w Kędzierzynie-Koźlu. - Najważniejsze powinny być kompetencje i bezpieczeństwo.
W tle całego zamieszania są spory o zarobki ratowników. Ci ostatni chcieliby mieć ponad 20 złotych za godzinę. Gniewino prawdopodobnie tak skalkulowało stawki, by płacić nieco mniej.
Jak mówią niektórzy ratownicy w rozmowach z nto, nie można wykluczyć, że w kolejnych dniach czy tygodniach miejskie pływalnie będą zamykane z powodu braku ratowników. Dyrektor Radłowski zapewnia, że ich nie zabraknie.
- To jest jakiś totalny absurd. Mam nadzieję, że się to wszystko unormuje, bo nie można tak grać bezpieczeństwem pływających - mówi jeden z ratowników.
echodnia Policyjne testy - jak przebiegają
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?