Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Łap okazję, nie daj się oszukać!

[email protected]
Czy warto kupować używany sprzęt narciarski? Może narty z drugiej ręki warte są zainteresowania, ale co z butami czy wiązaniami sprzed kilku lat? Czy nie lepiej kupić fabrycznie nowy sprzęt, ale sprzed sezonu czy dwóch, ...

Czy warto kupować używany sprzęt narciarski? Może narty z drugiej ręki warte są zainteresowania, ale co z butami czy wiązaniami sprzed kilku lat? Czy nie lepiej kupić fabrycznie nowy sprzęt, ale sprzed sezonu czy dwóch, taki który w sklepach właśnie został przeceniony? Czy w ogóle trzeba kupować narty, jeżeli jeździmy bardzo rzadko? Dziś doradzamy, jak wybrać narty, aby nie przepłacać.

Pamiętajmy, że sprzęt już po kilku miesiącach od zakupu nawet dwukrotnie traci swoją wartość. Jeżeli więc nie zależy nam na całkowicie nowych nartach, lepiej odwiedzić komisy i sklepy z używanym sprzętem.

Topowe narty z tego lub z poprzedniego sezonu kosztują ok. 2 tys. zł. Te same narty, używane przez jeden sezon można kupić już poniżej tysiąca złotych. Narty z najwyższej półki, ale przejeżdżone przez cztery sezony nie powinny kosztować więcej niż 400-500 zł.

Dwa razy w sezonie jest najlepszy okres na kupowanie używanego sprzętu: na samym jego początku i pod koniec. Na rozpoczęciu sezonu komisy mają największe zapasy sprzętu. Pod koniec zaś chcą pozbyć się zapasów z mijającego sezonu, wtedy więc sprzęt jest najtańszy. Warto więc jeszcze teraz poszukać okazji.

Co zrozumiałe, właściciele sklepów i komisów odradzają kupowanie sprzętu na giełdach i w przygodnych miejscach. Z ich argumentem trudno się jednak nie zgodzić:

– Klient chroni się w ten sposób, przed stratą pieniędzy, gdy okaże się, że sprzęt miał wadę ukrytą, na przykład uszkodzone i przemalowane ślizgi, które ujawnią się po pierwszym zjeździe.

W sklepie istniejącym od wielu lat zawsze można liczyć na rękojmię – mówi Krzysztof Kuczmierczyk z sieci wypożyczalni i sklepów ze sprzętem narciarskim Silveretta. •

Jak dobrać narty

Początkujący narciarze raczej nie powinni kupować nowego sprzętu. I nie chodzi tu głównie o to, że go szybko zniszczą. Przede wszystkim osoba, która nie poznała swego temperamentu na śniegu, nie wie, czy woli raczej slalom, czy bieg zjazdowy. Tymczasem specjalizacja we współczesnych nartach karwingowych jest daleko posunięta i obok, umownie nazywanych, nart slalomowych czy zjazdowych jest sprzęt do przecierania szlaków, ekstremalnych ewolucji czy spokojnej, wręcz leniwej jazdy wymagającej minimalnego zaangażowania narciarza. Siłą więc rzeczy pierwszy sprzęt powinien służyć do sprawdzenia naszych zapatrywań narciarskich.

Z nartami w ostatnich kilku latach jest jak z używanymi samochodami – całkiem nowych czy używanych przez jeden, lub dwa sezony jest na rynku tak wiele, że starymi rzęchami nie warto sobie zawracać głowy. W przypadku nart dotyczy to przede wszystkim modeli sprzed epoki karwingu. Toteż wypożyczalnie sprzętu narciarskiego, bary dla narciarzy i inne tego typu instytucje proste, nietaliowane „deski” wykorzystują właśnie jako deski: sztachety w płocie.

Narty z lat 80. i początku 90. nadają się właściwie już tylko do tego. Inny jest teraz styl jeżdżenia, a przede wszystkim już nie takie wiązania, jak trzeba. Do starych nart nowych wiązań przykręcać się nie opłaca, a stare po kilkunastu sezonach używania nie są już bezpieczne.

Sprężyna, najbardziej eksploatowany element wiązań, po takim okresie nie ma już swoich początkowych właściwości. Nawet najbardziej doświadczonemu pracownikowi serwisu trudno ustawić takie wiązanie.
Kupując okazyjnie starszy sprzęt, do ceny zakupu powinniśmy doliczyć koszty porządnego przygotowania nart w serwisie. Jeżeli ślizgi mają ubytki nadające się do naprawienia, renowacja będzie nas kosztowała 50-100 zł. Ustawienia wiązań, ostrzenie i smarowanie to kolejne kilkadziesiąt złotych.

Długość. Narty należy dobierać w zależności od modelu. Slalomowe powinny być mniejsze od wzrostu, nawet do 15 cm. Do giganta najbardziej optymalne są tej samej wysokości, najwyżej do 5 cm ponad wzrost. Długość nart uniwersalnych zależy bardziej od wzrostu i płci. Kobiety powinny mieć narty krótsze (o ok. 10 cm poniżej wzrostu) niż tędzy mężczyźni (5 cm). Decydując się po raz pierwszy na narty karwingowe, wybierzmy narty sięgające wysokością do naszych oczu.

Środek ciężkości. Oba środki ciężkości: narty i buta, muszą się pokrywać, oba są zaznaczone. Przy wiązaniach rentalowych (przesuwnych) dopasowanie nie przysparza większych problemów. Gorzej ze stałymi wiązaniami. Można je przemontować bez szkody dla narty, ale trzeba to zlecić specjalistycznemu warsztatowi. Co ważne, pracownik serwisu od razu też dostosuje wiązania do naszych umiejętności, wagi i wzrostu.

Promień skrętu. Od niego zależy, czy będzie nam łatwiej skręcać, czy też uzyskamy większą prędkość. Im bardziej wytaliowana narta, tym mniejszy promień skrętu, a więc łatwiej skręcać. Narty do slalomu mają wartość promienia nawet 11, a te do giganta powyżej 18. Promień skrętu uniwersalnych nart mieści się pomiędzy 14 a 18. Na początek, gdy nie wiemy, jaki styl jazdy nam bardziej odpowiada, najlepiej zdecydować się na narty o promieniu skrętu 15-16.

Ślizgi. To na nie głównie trzeba zwrócić uwagę, gdy decydujemy się na kupno nart używanych. Przede wszystkim ślizgi nie mogą być rozwarstwione. Jeżeli trafiliśmy na okazję, lecz ślizgi mają tak głębokie rysy, że sięgają do spodniej warstwy narty, lepiej sobie takie deski podarować. To samo dotyczy głębokich rys na wierzchniej warstwie ślizgu przy jego krawędziach.

W obu tych przypadkach pracownikowi serwisu trudno będzie przeprowadzić odpowiednią renowację narty. Mniej ważna jest rdza na metalowych krawędziach, choć oczywiście przeżarty czy uszkodzony metal, czyni jego wymianę nieopłacalną. •

Dobry zwyczaj, pożyczaj

Przed wydaniem kilkuset złotych na podstawowy sprzęt narciarski warto się chwilę zastanowić, jak często zamierzamy z niego korzystać. Jeżeli całe nasze białe szaleństwo sprowadza się do feryjnego tygodnia wypadu z przyjaciółmi, to wygodniej i taniej sprzęt pożyczyć. Kupno przyzwoitych, ale przeciętnych nart używanych to przynajmniej 300-400 zł, do tego ok. 200 zł wydamy na buty. Porządne narty to już wydatek 600-800 zł. Jeżeli zależy nam na lepszym sprzęcie – wyłożymy drugie tyle, ale po zakończeniu sezonu będziemy mogli sprzedać już za połowę tej ceny.

Tymczasem za 40 zł dziennie wypożyczamy porządne narty, co więcej odpowiednio przygotowane: naostrzone i nasmarowane. Jednego dnia możemy wypożyczyć narty na głęboki śnieg, a drugiego – do ostrego slalomu. Gdy pożyczamy narty na dłużej, cena za dobę spada do 25 zł. Tak więc sprzęt na ferie nie kosztuje nas więcej niż 300 zł, zaś resztę budżetu możemy przeznaczyć na to, co niestety stale drożeje – wyciągi.

Wypożyczalnie, m.in. sieć Silveretta, klientom idą na rękę pobierają opłatę tylko za dni spędzone na jeździe na nartach. Jeżeli więc ktoś wybiera się na tydzień w Alpy, to mimo że narty faktycznie wypożyczone są na 10 dni (z dojazdami), to zapłaci tylko za siedem. Firma Ski Change sama dowozi narty do klienta w obrębie Podbeskidzia. Można się więc umówić na przejściu granicznym (przy wyjeździe w Alpy czy na Słowację) lub w hotelu, a narty – Salomony z firmowymi wiązaniami – będą tam na nas czekać. Pożyczenie ich na 10 dni kosztować nas będzie 180 zł.

Najlepszym narciarzom sklepy firmowe oferują testowanie absolutnie topowych, „VIP-owskich” nart. W gliwickim sklepie Fan Sport prowadzącym sprzedaż Rosignoli za 300 zł pożyczymy tegoroczne modele 9S (slalomowe), 9X (gigantowe) lub Zenith Z9 (uniwersalne) na tygodniowy turnus. Jedynym bolesnym momentem jest płacenie kaucji, pełnej ceny nart, czyli ok. 2,5 tys. zł. •



Markowy sprzęt narciarski (narty, wiązania, buty, kije)

powyżej 2 tys. zł – kupno, nowy
ok. 1,5 tys. zł – kupno, po jednym sezonie
600-1 000 zł – kupno, używany (2, 3 sezony)
150-300 zł – wypożyczenie nart na 7 dni



Wiązania

Kupując nowe narty najczęściej w tym samym momencie dobiera się do nich odpowiednie wiązania. Z tych samych powodów używane narty mają już właściwe wiązania. Z zapięciami nie mamy więc tak wiele możliwości wyboru, ale w zdecydowanej większości przypadków jest to niepotrzebne. Od kilkunastu lat w konstrukcji wiązań nie pojawiło się nic nowego. Jedyne co się poprawiło, to ich trwałość. Kilkuletnie wiązania są więc równie dobre, jak te prosto z fabryki.

Najważniejsze to sprawdzić, czy można ustawić siłę wypięcia stosownie do naszej wagi. Siła określona jest w dinach, np. „7” oznacza odpowiednią siłę dla 80-kilogramowego narciarza. Zasada jest taka: nasza waga liczona w dziesiątkach kilogramów minus 10 proc.

Przy wiązaniach starszych powinniśmy zwrócić uwagę, czy szczęki przytrzymujące buty nie są wyszczerbione. Takie uszkodzenie będzie miało wpływ na wypinanie się nart w razie skrętów czy przy upadku, a więc zależy od tego nasze bezpieczeństwo.

Kijki

Najmniej skomplikowany element wyposażenia narciarza. Najważniejsze, aby dobrać odpowiednią długość. W tym celu odwracamy je i chwytamy za końcówkę, pod kółkiem. Jeżeli kijki są odpowiednie, nasze ramię w łokciu będzie miało kąt prosty. •



Jak dobrać but

But w ogromnym stopniu decyduje o bezpieczeństwie jazdy. Jednocześnie źle dobrany but to nie tylko zagrożenie dla nóg, ale i utrata całej przyjemności z jazdy. Wkładki butów szybko dostosowują się do nogi użytkownika. Dlatego gdy decydując się na kupno sprzętu narciarskiego, chcemy mieć coś nowego, to w pierwszej kolejności powinniśmy pomyśleć właśnie o butach.

Ta zasada nie dotyczy dzieci. Oczywiście lepiej kupować dziecku buty nieużywane, ale trzeba pamiętać, że nogi naszym pociechom rosną tak szybko, że w takim wypadku najczęściej wymienianym elementem ich sprzętu narciarskiego będą właśnie buty.

Dla niewprawnego oka buty stojące na półce w hipermarkecie czy w sklepie sportowym niewiele różnią się między sobą. Eksperci jednak radzą, aby przymierzyć kilka różnych par. Wyraźnie poczujemy różnicę.

Narciarze zaawansowani wiedzą, czym kierować się przy doborze buta. Umiejętności są zresztą jednym z podstawowych kryteriów przy wyborze. Dlatego początkującym (choć zasada ta nie może być pomijana także w przypadku narciarzy zaawansowanych) zaleca się, aby buty były przede wszystkim wygodne. W sportowych, z konieczności bardzo sztywnych, narciarz, który dopiero zaczyna naukę nie byłby w stanie wytrzymać, nie mówiąc już o jeździe. Z tych samych powodów pierwsze szusy lepiej odbywać w bucie z jedną klamrą (jak w butach dziecięcych), niż z czterema.


Podeszwa

We wszystkich butach jest znormalizowana, aby pasowała do każdego wiązania narciarskiego. Dlatego z nowymi butami narciarskimi nie ma żadnego problemu – zawsze pasują do dobrze przygotowanych wiązań. Jednak decydując się na kupno czy pożyczenie używanych butów należy zwrócić uwagę, czy podeszwa, a zwłaszcza jej czubki i tyły, nie są zbytnio „wyrobione” od częstego wpinania i wypinania. Taka wyślizgana podeszwa dyskwalifikuje but. Nie będzie bowiem odpowiednio trzymać buta w zapięciu narty.

Wiązania butów

Prawie wyłącznie są to klamry, choć coraz popularniejsze stają się i inne sposoby wiązań. Przy każdej klamrze powinny być dwa rodzaje regulacji: maksi i mikro. To pierwsze najczęściej ogranicza się do kilku ząbków, drugie – do pokrętła precyzyjnie dopasowującego przyleganie buta do nogi i usztywnienie stopy. W butach dla dzieci, ze względu na łatwość zapięcia, stosuje się mniej klamer. U dorosłych, zwłaszcza tych lepiej jeżdżących, klamer jest najczęściej cztery, pięć, dzięki czemu lepiej można dopasować but do nogi.

Pochylenie

Cholewka w bucie narciarskim jest oddzielona od „stopy”. W niewielkim stopniu pozwala to prostować i pochylać nogę przy jednoczesnym zachowaniu sztywności nogi w bucie. Regulacja cholewki umożliwia ustawienie kąta cholewki do stopy w płaszczyźnie bocznej, dzięki czemu można dostosować but do każdej nogi i sylwetki narciarza.

Aby można było maksymalnie przenosić siłę mięśni na narty w czasie jazdy, nogi muszą być pochylone ok. 16, 18 st. Pochylenie skorupy buta pozwala usztywnić nogę w takiej pozycji. W butach zawodowców pochylenie jest większe, bo też mają oni większe umiejętności w jeździe w tak nienaturalnej pozycji.
Klamry to jedne z najbardziej narażonych na uszkodzenie części buta. Kupując używany sprzęt trzeba się więc dokładnie im przyjrzeć. Klamry, które nie spełniają swojej roli, czyli nie „trzymają” zapięcia, dyskwalifikują but.

Przełącznik „walk system”

Dzięki niemu można w ogóle chodzić w butach pochylonych w czasie jazdy. Po naciśnięciu przełącznika cholewki wyprostowują się, dzięki czemu w miarę wygodnie można czekać w kolejce do kasy.

Kapeć albo wkład

Decyduje przede wszystkim o komforcie jazdy. Trzeba pamiętać, że w używanych butach gąbka wkładu dostosowała się do nóg poprzednich użytkowników sprzętu. Poza wymianą całego kapcia – co rzadko jest możliwe ze względu na bardzo indywidualne cechy buta – nie ma możliwości wyeliminowania tej wady.
Przy kupnie używanego buta oceniając wkładkę należy przede wszystkim zwrócić uwagę na jej wykończenie. To element ważny ze względu na bezpieczeństwo. Wystająca ponad skorupę wyściółka buta wewnętrznego musi wytrzymać duże siły działające przy skrętach czy hamowaniu. Przy upadkach wykończenie wewnętrznego buta przeciwdziała gilotynowemu złamaniu nogi. Jeżeli w miejscu wystawania kapcia nad skorupę buta wkładka jest zniszczona, wystrzępiona czy oderwana, but przestaje być bezpieczny.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Archeologiczna Wiosna Biskupin (Żnin)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na opole.naszemiasto.pl Nasze Miasto