Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pielgrzym opolski

Marek Ostrowski
Waldemar Bryś fot. R. Kwaśniewski
Waldemar Bryś fot. R. Kwaśniewski
Waldek Bryś przemaszerował przez 53 dni około 1.900 kilometrów. W czasach, gdy wszyscy marzą tylko o biciu rekordów Guinnessa, opolski dziennikarz Waldemar Bryś postanowił wybrać się na pieszą pielgrzymkę szlakiem ...

Waldek Bryś przemaszerował przez 53 dni około 1.900 kilometrów.

W czasach, gdy wszyscy marzą tylko o biciu rekordów Guinnessa, opolski dziennikarz Waldemar Bryś postanowił wybrać się na pieszą pielgrzymkę szlakiem miejsc pochówku bądź kaźni świętych i błogosławionych. Zabrał wygodne buty, śpiwór i zeszyt na potrzeby kroniki pielgrzymki, po czym 16 września wymaszerował spod opolskiego Kościoła Na Górce.
- Planowałem, że pieszo przejdę co najmniej 2.000 kilometrów. W sumie trasa byłaby jeszcze dłuższa, ale ja wiedziałem, że nie dam rady obejść całego kraju i ograniczyłem się do Polski południowej i centralnej. No i niestety nie do końca mi się to udało - wzdycha Bryś. - Nie przewidziałem załamania pogody. 10 listopada, gdy byłem za Bydgoszczą, wszedłem w taką śnieżną zawieruchę, że postanowiłem pielgrzymkę przerwać. Po prostu nie miałem odpowiedniego ubrania, a poza tym niedawno przeszedłem zapalenie opon mózgowych i trochę się bałem. No więc wsiadłem w pociąg, żeby wrócić do Opola.

Bryś nie wyklucza jednak dogrywki. Jeśli pogoda się ustabilizuje, to ruszy w dalszą pielgrzymkę - tym razem pójdzie do Nysy, gdzie pochowana jest służebnica Pańska Maria Merkert, po czym przekroczy granicę i pójdzie do Ołomuńca na grób św. Jana Sarkandra.

- Ja traktuję tę pielgrzymkę bardzo serio. Tu nie chodzi o żaden wyczyn czy popisywanie się przed znajomymi - tłumaczy. ? Po prostu przeżywam chwilę kryzysu. Mam 30 lat i wciąż nie bardzo wiem, co jest moim życiowym powołaniem.
Wszyscy znajomi Waldka dobrze wiedzą, że to wyjątkowo niespokojny duch. Świetny dziennikarz sportowy, który w razie potrzeby potrafi pisać i na inne tematy (robił to też na łamach "Gazety"), przez jakiś czas pracownik opolskiej redakcji TVP.

Spędził trzy miesiące w klasztorze dominikanów, ale odszedł. Po studiach trafił do wojska i spodobało mu się tak bardzo, że chciał włożyć mundur już do końca życia. Nic z tego nie wyszło, więc wrócił do dziennikarstwa. Kilka miesięcy temu z dnia na dzień porzucił jednak pracę w TVP i wstąpił do zakonu salezjanów. Utrzymał się trzy tygodnie, musiał odejść po długiej i szczerej rozmowie z przełożonym.
- Byłem bez pracy i bez pomysłu na przyszłość. Postanowiłem więc pójść na pielgrzymkę. By odpokutować grzechy i w intencji odnalezienia życiowej drogi - mówi.
Trasa była ambitna: 30 miejscowości i około 50 świętych miejsc (w samym Krakowie jest ich kilkanaście).

Błogosławieństwo arcybiskupa Alfonsa Nossola otwierało mu drzwi plebanii, mógł rozłożyć śpiwór gdzieś w kącie i pospać do świtu, by o brzasku zjawić się na porannej mszy świętej. A poza tym, nie bacząc na kaprysy aury, szedł i szedł, średnio po 35 kilometrów dziennie. Najpierw bolały go nogi i męczyła zadyszka, ale powoli nabierał kondycji.
- Gdy wychodziłem, ważyłem 98 kilo. Jak wróciłem i stanąłem na wagę, to wyszło na to, że straciłem 18 kilogramów. Spodnie, które kupiłem przed pielgrzymką, wisiały na mniej jak jakiś pokutny worek - opowiada.

Fizycznie ten niezwykły spacer zrobił mu bardzo dobrze. A duchowo? Tu Waldek przyznaje, że efektu jeszcze pewien nie jest. Miał czas, by o sobie pomyśleć, teraz te refleksje w nim dojrzewają. - W tej chwili myślę o tym, by w grudniu podjąć trzecią i decydującą próbę wstąpienia do zakonu - zapowiada. - Wybrałem sobie cystersów w Jędrzejowie, oni mają dodatkowy ślub miejsca. Może jak się zwiążę z jednym miejscem, to odzyskam spokój?

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na opole.naszemiasto.pl Nasze Miasto