MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Trzech to za mało

Robert Drzazga
Długo czekano w Opolu na rozpoczęcie żużlowego sezonu w II lidze. Sympatycy Kolejarza na inaugurację musieli przełknąć gorzką pigułkę, bo opolanie przegrali z KSŻ Krosno 38:52.

Długo czekano w Opolu na rozpoczęcie żużlowego sezonu w II lidze. Sympatycy Kolejarza na inaugurację musieli przełknąć gorzką pigułkę, bo opolanie przegrali z KSŻ Krosno 38:52.

- Jakie przygotowania do sezonu, taki wynik - mówili zawiedzeni kibice. I mieli rację. W opolskim Kolejarzu bowiem, powstałym na gruzach poprzedniego klubu, zupełnie przespano okres przygotowawczy. Władze polskiego żużla miały z II ligą kłopot od samego początku. Nie wiadomo było ile drużyn wystartuje i jak ułożyć kalendarz rozgrywek. W końcu sklecono sześć drużyn i ustalono, że odbędzie się 10 kolejek spotkań.

KŁopoty z wystartowaniem

Na pierwszego przeciwnika w świąteczny poniedziałek, opolanom los przydzielił KSŻ Krosno - zespół nie najsilniejszy. Krośnianie znali perturbacje Kolejarza z torem, który do sezonu nie był przygotowany, a jego odbiór przez przedstawiciela GKSŻ został dokonany dopiero w Wielki Piątek. Żużlowcy opolscy prawie w ogóle nie trenowali, odbywając zaledwie jeden sparing.

Zespół nie miał nie tylko warunków do trenowania, ale i brakowało zawodnikom sprzętu. Nie wiadomo było do końca czy spotkanie z Krosnem odbędzie się w Opolu. Krośnianie zaproponowali mecz u siebie, ale chcieli być w nim gośćmi, na co opolski klub nie zgodził się. Brakowało też trenera. W roli strażaka wystąpił menedżer Piotr Żyto, godząc się w jednym meczu poprowadzić opolską drużynę.

- Poprosili mnie o to panowie Jerzy Drozd i Czesław Sawicki z opolskiego klubu - mówi Żyto. - Zgodziłem się pomóc klubowi za darmo i jeszcze przed zawodami dużo udało mi się spraw załatwić. Mam własną firmę i wcale nie musiałem przychodzić do klubu, w którym przez kilka lat pracowałem. Nie można jednak doprowadzić do jego upadku.

W pogoni za straconym
czasem

W ostatnim tygodniu przed inauguracją sytuacja w opolskim klubie przypominała prawdziwy wyścig z czasem. Naprawiano bandę na torze, porządkowano zaniedbane trybuny i pomieszczenia socjalne w budynku na stadionie. Robili to własnymi rękami członkowie zarządu na czele z prezesem Piotrem Kumcem. Tor otrzymał licencję, ale policja nie dopuściła do użytku części trybun.

- To z mojej inicjatywy zawodnicy Kolejarza pojechali na sparing do Niemiec - mówi Żyto. - W tygodniu poprzedzającym mecz zrobiłem więcej dla zespołu niż zrobiono w klubie od początku roku.

W kasie Kolejarza zupełna pustka. Działacze sięgnęli więc do własnej kieszeni. Czesław Sawicki postarał się o dwa wyremontowane silniki, Żyto znalazł sponsora na olej, zakupiono w ostatniej chwili metanol. W klubie jest garstka działaczy, której rzucane są jednak kłody pod nogi. Oto z wieżyczki sędziowskiej ktoś ukradł pulpit sterowniczy i na pierwszy mecz musiano go pożyczać ze Stadionu Śląskiego.

Pierwsza konfrontacja przegrana

Przed meczem z Krosnem szanse obu drużyn na papierze wydawały się wyrównane. Za gośćmi przemawiała siła dwóch obcokrajowców, Węgra Sandora Tihanyi?ego i Ukraińca Igora Marko, za opolską drużyną - ambicje młodzieży i własny tor.
Walka w meczu była zacięta od pierwszego do ostatniego wyścigu. Pierwszy bieg wygrali goście i po kilku remisowych wyścigach prowadzili stale dwoma, czterema punktami. Dopiero przed nominowanymi gonitwami krośnianie uzyskali nieco większą przewagę punktową, którą utrzymali do końca meczu. Okazało się, że opolanie byli znacznie gorzej przygotowani sprzętowo od rywali. Aż cztery razy defektowały im motocykle z czym goście nie mieli problemów.

Punktowało tylko trzech

Z 38 punktów zdobytych przez Kolejarza w tym meczu, aż 34 wywalczyło trzech zawodników: Adam Czechowicz i Sławomir Dudek po 13 oraz Maciej Jąder - 8. Zawiódł zupełnie doświadczony Adam Łabędzki, któremu w jednym biegu zdefektował motocykl, a w drugim - nieprzygotowany do sezonu organizm (wyskoczył mu bark). Krzysztofa Mikutę tłumaczy brak dobrego motocykla, a Marcina Sekulę -
nie najlepsza forma po niedawno odniesionej kontuzji.

Ma byĆ tylko lepiej?

Ponad dwutysięczna publiczność spotkania, opuszczała stadion w złych humorach. I trudno się jej dziwić po tym, jak przed rokiem klub walczył o awans do ekstraligi. Bardzo rozgoryczony porażką był Piotr Żyto.

- Sprzęt, który załatwiłem jechał, a skład kadry zawodników ustalił w klubie ktoś wcześniej. Nie wiem co o tym myśleć - mówił menedżer. ? Podobnie jak o formie Łabędzkiego. Przegraliśmy, bo mnóstwo spraw przed sezonem zostało zawalonych. Przed następnym meczem sprowadzę do klubu jeszcze jednego zawodnika krajowego. Trzeba nadal nadrabiać stracony czas, załatwiać sprzęt oraz dużo trenować.

- Inauguracja się nam nie udała, choć dopisała publiczność - stwierdził po spotkaniu prezes Kolejarza, Piotr Kumiec. - Jesteśmy po ?przejściach? i w młodym klubie teraz już może być tylko lepiej. Może będzie tak, że w rewanżu wygramy w Krośnie.

Oby tak się stało, bo - jak mówią znawcy sportu żużlowego - mecz można przegrać minimalnie, po walce z przeciwnikiem, ale nie z powodu złego sprzętu lub nie przygotowania się zawodników do spotkania.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Roland Garros - czy Świątek uźwignie presję?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na opole.naszemiasto.pl Nasze Miasto