Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

U opolskich ciężarowców

Robert Drzazga
Grzegorz Kleszcz fot. R. Kwaśniewski
Grzegorz Kleszcz fot. R. Kwaśniewski
Podczas ostatnich ciężarowych mistrzostw Polski, rozegranych w Bydgoszczy, startowało tylko dwóch zawodników Budowlanych Opole, Andrzej Kozłowski i Grzegorz Kleszcz.

Podczas ostatnich ciężarowych mistrzostw Polski, rozegranych w Bydgoszczy, startowało tylko dwóch zawodników Budowlanych Opole, Andrzej Kozłowski i Grzegorz Kleszcz. Obaj sztangiści wykonali plan w stu procentach, pierwszy wrócił ze złotym medalem, a drugi ze srebrnym.
Budowlani, to w ostatnim ćwierćwieczu, najlepszy klub ciężarowy w kraju. Opolanie trenowani przez Ryszarda Szewczyka i Bolesława Kardelę, najczęściej wygrywali ligę sztangistów i wielokrotnie z sukcesami wracali z międzynarodowych zawodów. Dlaczego na pomoście w Bydgoszczy było tylko dwóch opolan?
- Odpowiedź jest prosta - mówi trener Budowlanych i selekcjoner kadry, Ryszard Szewczyk. - Klub nie ma pieniędzy i nie mógł sobie pozwolić na wyjazd większej liczby zawodników. Jest o tyle przykre, że dwóch innych, Krzysztof Siemion i Krzysztof Szramiak, mogło w Bydgoszczy zdobyć srebrne medale mistrzostw. Siemion zakończył co prawda karierę reprezentacyjną, ale ani jego, ani nas, tytuł wicemistrza Polski nie za bardzo interesuje i cieszy. Szramiak natomiast, jako 18-letni wicemistrz kraju seniorów, miałby już czymś się pochwalić. Jeszcze inni dwaj, Bartłomiej Bonk i Paweł Kurelus, mogliby pokusić się o czwarte miejsce, ale, niestety, też nie pojechali, gdyż klub oszczędza na czym może.
Postępy Kleszcza
Tak się złożyło, że pod nieobecność leczącego kontuzję Szymona Kołeckiego, ci sami opolanie, Kozłowski i Kleszcz, reprezentowali Polskę w niedawnych mistrzostwach Europy w tureckiej Antalayi. Kozłowski w kategorii wagowej do 77 kg zajął piąte miejsce, a Kleszcz w wadze ponad 105 kg był szósty. W zgodnej opinii fachowców obaj zrobili to czego od nich oczekiwano.
- Zarówno Andrzej, jak i Grzegorz, dobrymi miejscami w mistrzostwach, zapewnili sobie kontynuację otrzymywania stypendium kadrowego oraz start w mistrzostwach świata, które odbędą się w listopadzie w Warszawie - ocenił trener Szewczyk. - Osiągnięcie Kleszcza trzeba jednak wyżej ocenić, gdyż w Turcji startował z nie wyleczoną jeszcze kontuzją.
Grzegorz Kleszcz od niedawna startuje w najcięższej kategorii wagowej, wśród najsilniejszych sztangistów świata. Czy jest już skazany tylko na rywalizację z siłaczami o nieograniczonej wadze ciała?
- U Grzegorza wynikło to z jego fizycznego rozwoju - twierdzi Szewczyk. - Jeśli teraz waży 120 kg to nie ma już żadnego sensu zbijania piętnastu kilo i musi startować już w tej kategorii. Pamiętajmy jednak, że jest jeszcze stosunkowo młodym i rozwojowym zawodnikiem.
- Muszę ważyć tyle ile ważę, zaś jej zbijanie odbiłoby się na uzyskiwanych rezultatach - dodaje Kleszcz. - Pogodziłem się z tym, że nie będę już ważył mniej jak 120 kg, co w porównaniu do rywali nie jest dużo.
W najcięższej kategorii polskich sztangistów bryluje Paweł Najdek (Okęcie Warszawa). Choć ma słabsze od Kleszcza wyniki w rwaniu (w Bydgoszczy opolanin był lepszy o 5 kg), w podrzucie Najdek jest zdecydowanie silniejszy. Rezultatem 412,5 kg w dwuboju, o 2,5 przebił wynik Kleszcza. Trener Szewczyk mówi, że Paweł w podrzucie osiąga zawsze tyle ile trzeba. Udowodnił to w tureckich mistrzostwach, gdzie był siódmy po rwaniu, a potem tak nadrobił straty w podrzucie, że w dwuboju zdobył srebrny medal.
Najdek liderem
- Paweł potrafi się skoncentrować, jest pracowity i nie boi się podrzucić żadnego ciężaru, co mu daje psychiczną przewagę nad rywalami - mówi Szewczyk. - Najlepsi w świecie czują przed nim respekt. Na zapleczu pomostu w Antalayi słyszałem jak trenerzy mówią swoim zawodnikom "rwij ile możesz bo w podrzucie Polak i tak cię przeskoczy".
- Kleszcz natomiast jest równie pracowitym i nie tchórzliwym zawodnikiem, ale nie tak silnym w podrzucie ? kontynuuje trener kadry. - Przed mistrzostwami Europy ciężko pracował i był dobrze przygotowany. Liczyliśmy, że w Turcji poprawi swój, wynoszący 417 kg, rekord życiowy i uzyska 425. To byłby piękny rezultat, który mógłby mu dać nawet brązowy medal. Na dwa tygodnie przed mistrzostwami nabawił się poważnej kontuzji grzbietu i trudno było od niego wymagać cudu. W krótkim czasie doszedł do siebie i uzyskał 410 kg z czego można było być zadowolonym.
Kleszcz jest optymistą i wierzy w swoje możliwości. Jest młodszym o cztery lata od Najdka, którego ? zdaniem opolanina - rezultaty w podrzucie na pewno kiedyś osiągnie. Grzegorz ciężko pracuje codziennie na treningach, jest profesjonalistą. Potrafi także świetnie łączyć sport wyczynowy z nauką, dzięki czemu jest na trzecim roku wychowania fizycznego Politechnice Opolskiej.
- Z moimi studiami od czasu do czasu kolidują obowiązkowe zgrupowania kadry narodowej ? mówi Kleszcz. - Dlatego chciałbym bardzo podziękować władzom uczelni, a szczególnie panu profesorowi Adamowi Wojnarowi, za wyrozumiałość i pomoc.
Stagnacja
Kozłowskiego
Inaczej ocenia się rezultaty Andrzeja Kozłowskiego. Piąte miejsce w Europie jest wysoką lokatą, ale nie zadowala jego szkoleniowców. Andrzej był przecież już mistrzem kontynentu w 1995 roku. Od tego czasu nie poprawia swoich osiągnięć. Uzyskane w bydgoskich mistrzostwach Polski 335 kg w dwuboju wystarczyło na łatwe zdobycie tytułu mistrza kraju (następnego w klasyfikacji, Waldemara Jakubca z Wisły Puławy, zdystansował aż o 35 kg), ale na arenie międzynarodowej ten rezultat nie wiele znaczy.
- Zdaję sobie z tego dobrze sprawę - powiedział Andrzej Kozłowski. - W mistrzostwach Polski pojechałem tylko wygrać, a o uzyskanym wyniku w Bydgoszczy chciałbym szybko zapomnieć. Tam po prostu nie było rywali, nie było też walki o wynik. Wiem, że nie jestem już najmłodszym zawodnikiem i trudno mi będzie pobić własny rekord życiowy, ale wszystko co teraz robię, podporządkowuję warszawskim mistrzostwom świata.
Na mistrzostwach Europy Andrzej uzyskał 352,5 kg co było o 10 kg gorsze od jego najlepszego rezultatu. Zdaniem trenera Szewczyka, Kozłowskiego stać na uzyskanie jeszcze wyniku w granicach 360 kg, a taki ciężar w dwuboju może dać mu medal w Warszawie.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na opole.naszemiasto.pl Nasze Miasto