Pierwszą książkę o Krajowym Festiwalu Piosenki Polskiej w Opolu napisał Jerzy Grygolunas, dziennikarz i inicjator festiwalu. Wydano ją po 7 edycjach, więc opowiada o początkach. Drugą książkę na 30 lecie napisał Mariusz Jeliński, dziennikarz i prezenter radiowy.
Razem z tegorocznym 60. Krajowym Festiwalem Polskiej Piosenki zadebiutuje książka „Krajowy Festiwal Polskiej Piosenki. Przemiany, wyobrażenia i rzeczywistość”, autorstwa Jarosława Wasika – kulturoznawcy, ale także piosenkarza i autora tekstów piosenek, który w 1994 roku był laureatem koncertu debiutów w Opolu. Zna więc festiwal w Opolu od podszewki.
Opolanie nie doceniają swojej promocji
Autor przewertował niezliczoną liczbę artykułów i publikacji o festiwalu, wysłuchał dziesiątek audycji i wywiadów, rejestrowanych przez 60 lat. Rozmawiał z wykonawcami i organizatorami. Przeprowadził także jako kulturoznawca i socjolog dwie ankiety społeczne, o tym jak odbierają festiwal mieszkańcy Opolszczyzny i Polacy z innych regionów kraju.
- Okazało się, że mieszkańcy Opolszczyzny nie doceniają promocyjnej roli festiwalu. Bardziej doceniają to ankietowani spoza województwa – opowiada Jarosław Wasik. - Wszyscy ankietowani chcą, aby program nie był przerywany reklamami. Większość uważa, że artystów powinno oceniać profesjonalne jury, a nie ludzie za pomocą sms czy systemu audiotele.
Badania pokazały, że artystą najbardziej kojarzonym z opolskim festiwalem jest Anna Jantar. Nawet w grupie wiekowej osób, które przyszły na świat po jej śmierci. Wielu starszych ankietowanych wspominało z sentymentem, że w latach 60-tych chodzili oglądać festiwal do sąsiadów, bo wtedy własny telewizor był rzadkością i luksusem.
- Dla Opolan w latach 60-tych to było wyjątkowe święto – mówi Jarosław Wasik. - Wystarczy spojrzeć, jak się ubierała publiczność. W garniturach, pod krawatem i w eleganckich sukniach. Kto nie mógł być osobiście, oglądał w telewizji. Wtedy był jeden program TV i dwa programy radiowe. Ludzie nie mieli wielkiego wyboru. Dziś na prawie każdym kanale TV jest pokazywany talent show, a debiuty w Opolu, to był właśnie taki talent show.
Kabareton pod okiem cenzury
Książka zawiera także anegdoty, nieznane ciekawostki z historii festiwalu. O tym, że w pewnym okresie jurorzy oceniali artystów za pomocą tabliczek z punktacja, jak na zawodach sportowych. I obrywali za to gwizdy od widowni, której zazwyczaj podobało się coś innego.
- Do historii przeszło, kiedy Andrzej „Ibis” Wróblewski dał zero piosence „Kolorowe jarmarki”, przy której widownia szalała. Okazało się zresztą, że zero jest nieregulaminowe i musiał dać jeden – mówi autor książki.
Kabaretowa część festiwalu przez lata była też oczekiwanym wydarzeniem społeczno - politycznym, bo tu można było publicznie powiedzieć więcej o polskiej rzeczywistości. Z tego powodu występy kabaretowe trafiały do telewizji z dużym opóźnieniem albo nie trafiały wcale. Słynny kabaret Janusza Laskowika i Bohdana Smolenia „Z tyłu sklepu” (1980 rok) został pokazany w telewizji dopiero w październiku i potem w grudniu, w Barbórkę, na specjalne życzenie górników.
- Maria Szabłowska opowiadała, że dziennikarze przyjeżdżali do Opola tak licznie, w było ich czasem nawet 200, bo tylko tu mogli na żywo i bez ingerencji cenzury obejrzeć kabareton – mówi Jarosław Wasik. - Widowie domniemali wręcz, że opóźnienie kilkunastu sekund w transmisji wynika z chęci ingerowania, cenzurowania tego, co się dzieje na scenie. Takich możliwości technicznych jednak wtedy nie było.
Spotkanie promocyjne z autorem książki odbędzie się w środę 7 czerwca o godzinie 17 w ogrodach Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej w Opolu, która jest wydawcą pozycji.
iPolitycznie - Szynkowski o zaangażowaniu filmu Holland w kampanię
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?