Gdy w budynku pojawiły się płomienie większość mieszkańców spała. Jeden z lokatorów przebudził się, bo poczuł w swoim mieszkaniu dym.
Mężczyzna wybiegł w piżamie na korytarz i zaczął walić pięścią po kolei we wszystkie drzwi sąsiadów krzycząc, że się pali. W tym czasie klatka schodowa, była już tak zadymiona, że nie można było oddychać.
Tym łomotaniem uratował mi życie - przyznaje Tadeusz Staniuk jeden z pogorzelców. - Początkowo próbowałem uciekać klatką schodową, ale tam się już paliło. Udało mi się wyjść schodami ewakuacyjnymi. W mieszkaniu zostawiłem wszystko co miałem. Zdążyłem zarzucić na siebie tylko kurtkę.
Krzysztof Majdan, sąsiad pana Tadeusza nie dał rady wybiec z budynku.
- Na klatce schodowej było ciemno od dymu - przyznaje. - Zamoczyłem ręcznik i próbowałem oddychać przykładając go do ust, ale się nie dało. Stałem więc przy oknie próbując złapać powietrze. W końcu uratowali mnie strażacy, którzy podstawili mi drabinę.
Jedna osoba ratując życie wyskoczyła z okna - doznała uszkodzenia kręgosłupa. Strażacy znaleźli ponadto w budynku nieprzytomną osobę, którą ewakuowali na zewnątrz. Konieczna była reanimacja, na szczęście udało się przywrócić funkcje życiowe.
- Łącznie ranne zostały dwie osoby. Zostały one przewiezione do szpitala. - relacjonuje mł. bryg. Lucjan Lubaszka ze straży pożarnej w Krapkowicach.
Zapewniliśmy poszkodowanym schronienie, a także wyżywienie w hali sportowej w szkole podstawowej nr 3 - mówi Sybila Zimerman, burmistrz Zdzieszowic. - Z tej pomocy skorzystało 12 osób. Trzech poszkodowanych zdecydowało się zamieszkać u najbliższej rodziny, dwie osoby zamieszkają u znajomych, a kolejne dwie są w szpitalu. Budynek jest w fatalnym stanie i nie nadaje się do zamieszkania. Część jest całkowicie spalona, a pozostałe pomieszczenia są okopcone od dymu.
Burmistrz przypuszcza, że przyczyną pożaru mogło być zaprószenie ognia. Płomienie gasiło 15 zastępów straży pożarnej - to jednostki zawodowe ze Zdzieszowic, Krapkowic, Kędzierzyna-Koźla i Opola oraz wozy OSP z okolicznych miejscowości.
Gaszenie pożaru trwa już ponad 12 godzin. Mundurowi musieli wyburzyć niektóre ścianki działowe, a także rozebrać regipsowe sufity, bo pod nimi wciąż tli się ogień. Strażacy usunęli także z budynku spalone meble, a także wynieśli ze środka dwie butle gazowe.
Straty sięgają setek tysięcy złotych. Budynek prawdopodobnie będzie musiał być wyburzony, bo ogień naruszył konstrukcję - metalowe szyny nośne wygięły się od wysokiej temperatury.
Wydałem decyzję wyłączenia budynku z użytkowania - mówi Józef Nossol, inspektor nadzoru budowlanego w Krapkowicach. - Zleciłem także przeprowadzenie badań przez rzeczoznawcę. Od jego opinii będzie uzależniona decyzja o rozbiórce.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?