Niestety rzeczywistość jest zupełnie inna niż to wynika z samochwalczych deklaracji. W całym mieście są kawałki ścieżek rowerowych, ale nie są one połączone ze sobą. Wybierając się gdzieś trzeba jechać trochę ścieżką, trochę chodnikiem, trochę ulicą.
Dobrym przykładem jest niby ścieżka rowerowa od Plebiscytowej w kierunku Malinki. Jadąc np. od pływalni „Akwarium” poruszać się trzeba ruchliwą ulicą. Dojeżdża się do skrzyżowania z ul. Plebiscytową. Po pokonaniu skrzyżowania nie ma możliwości wjechania na biegnącą obokścieżkę rowerową, bo chyba zapomniano zrobić wjazd. I w tym momencie rowerzysta łamie przepisy kodeksu drogowego, bo gdy jest ścieżka przy ulicy, to nie wolno korzystać z jezdni. Tylko jak wjechać na ścieżkę?!
Załóżmy, że rowerzysta zsiadł z roweru na ruchliwej ulicy, przeszedł z rowerem po trawniku i pojechał dalej ścieżką. Dojeżdża do pierwszego skrzyżowania (ok.200m) i… musi schodzić z roweru, bo przez ulicę jest tylko przejście dla pieszych. Informuje o tym też znak ”koniec ścieżki rowerowej”. Tuż za przejściem jest znak „ścieżka rowerowa”.
Zastanawiam się po co Zespół Rowerowy przy UM, po co etat Oficera Rowerowego przy MZD, skoro istnieją takie idiotyzmy. I to jest właśnie jazda na rowerze po Opolu: ścieżka-chodnik-jezdnia-zsiądź-chodnik….itd.
A panowie urzędnicy biorą pieniądze, a w zamian usiłują wmówić, jak to Opole jest ekologicznym miastem. A tak naprawdę i infrastruktura rowerowa jest do niczego i transport zbiorowy tez do kitu.
Bydgoska policja pokazała filmy z wypadków z tramwajami i autobusami
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?