"Czas na Opole" to portal i gazeta wydawane przez Zakład Komunalny w Opolu. Redaktor naczelną jest wiceprezes ZK Katarzyna Oborska-Marciniak. Medium kontrolowane jest przez prezydenta Arkadiusza Wiśniewskiego, który sprawuje nadzór nad miejskimi spółkami.
Prezydent Opola nie znosi krytyki
Biuletyn wykorzystywany jest do obrony prezydenta Opola przed krytyką mediów. Pojawiające się tam artykuły wybielają włodarza miasta. Jednocześnie uderzają w inne strony sporu politycznego albo osoby ujawniające nieprawidłowości w miejskich spółkach czy zakładach. "Czas na Opole" wielokrotnie atakował również Nową Trybunę Opolską, która patrzy na ręce opolskim władzom.
Portal i gazeta publikowały również artykuły dotyczące tzw. "afery w WiK", gdzie pojawiły się m.in. wątpliwości dotyczące kontrowersyjnego przetargu na prąd czy możliwego mobbingu ze strony członków zarządu firmy. Pojawiające się w biuletynie Zakładu Komunalnego informacje - w przeciwieństwie do tych jakie publikowane były przez opolskie redakcje - nie spełniały podstawowych standardów dziennikarskich. Artykuły nie miały autorów, nikt ze strony Zakładu Komunalnego nie pytał tzw. "drugiej strony" o zdanie i nie dawał jakiejkolwiek możliwość obrony przed oskarżeniami.
Sąd nakazuje usunąć artykuły
Wiele artykułów ratuszowego "Czasu na Opole" atakowało prezesa WiK Ireneusza Jakiego. Ten skierował sprawę do sądu. Zakład Komunalny w Opolu musi usunąć artykuły na temat prezesa Wodociągów i Kanalizacji.
Sąd Okręgowy w Opolu nakazał "Zakładowi Komunalnemu sp. z o.o. w Opolu i Katarzynie Oborskiej-Marciniak Redaktor Naczelnej "Czas na Opole" usunięcie wyszczególnionych niżej artykułów umieszczonych na stronach internetowych” – czytamy w postanowieniu.
Sąd wymienił całą listę publikacji, m.in. pomawiających Ireneusza Jakiego o mobbing. Ze stron internetowych „Czasu na Opole” mają zniknąć artykuły sugerujące, że pracownicy rzekomo mieli się bać prezesa WiK.
Biuletyn Zakładu Komunalnego otrzymał zakaz rozpowszechniania artykułów zawierających powyższe treści „w jakiejkolwiek formie do dnia uprawomocnienia się wyroku w sprawie o ochronę dóbr osobistych, jaką wytoczy wnioskodawca Ireneusz Jaki, a dotyczącą przedmiotowo treści wyszczególnionych w artykułach wskazanych wyżej lub do dnia upadku zabezpieczenia”
Nie może też publikować kolejnych podobnych informacji o szefie WiK opartych na insynuacjach.
Zadowolenia z takiego obrotu sprawy nie kryje prezes WiK.
- Po pierwsze widać, że wszystko co pisali było kłamstwem. To pokazuje, kto od początku miał racje w sprawie afery WIK, którą wykryłem. Po drugie to oczywiste, że ten opolski "sok z buraka" nie spełnia żadnych standardów. Przy wszystkich tekstach na mój temat nigdy nie pytali mnie o zdanie, co jest standardem w cywilizowanym świecie - skomentował Ireneusz Jaki. - Nigdy nie wskazują źródła swoich „sensacyjnych informacji” i w końcu nigdy nikt się pod tymi świństwami z imienia i nazwiska nie podpisuje. Po trzecie szykuje teraz szereg pozwów w tej sprawie na ogromne odszkodowania. Jestem pewny, że szef zakładu komunalnego do końca życia się nie wypłaci za te świństwa, która pisał bez żadnych dowodów. Po czwarte wreszcie, te świństwa tworzą urzędnicy na polecenia prezydenta zatrudniani za nasze pieniądze do innych zadań. W tym czasie zamiast atakować inne miejskiej spółki kłamstwami powinni dbać wg statutu o nasze cmentarze, zieleń czy śmieci. Dlatego ten skandal jest tak niebywały.
Wysłaliśmy do biura prasowego prezydenta Opola prośbę o komentarz do tej sprawy. Jak przekazał nam rzecznik urzędu Adam Leszczyński z informacji uzyskanej przez niego w Zakładzie Komunalnym wynika, iż jak dotąd nie wpłynęło do spółki żadne pismo z sądu w tej sprawie.
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?