Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Śląsk w końcu wygrywa i rządzi na Dolnym Śląsku

Bartosz Senderek
Przez bramki stadionu przy ul. Oporowskiej w sobotę przeszło ok 8 tys. kibiców
Przez bramki stadionu przy ul. Oporowskiej w sobotę przeszło ok 8 tys. kibiców Bartosz Senderek
Mecze pomiędzy Śląskiem i Zagłębiem zawsze wzbudzają wiele emocji wśród kibiców z Dolnego Śląska - nie liczą się tu tylko ligowe punkty, zespoły walczą o prymat na Dolnym Śląsku. Kolejne pół roku to Śląsk 9 Wrocław będzie "rządził" w regionie.

Wrocław i Lubin dzieli zaledwie 70 km, jednak kibiców Śląska i Zagłębia dzieli przepaść. Mecze tych klubów nazywane są Derbami Dolnego Śląska. Jak na derby przystało, w sobotę na Oporowskiej zameldowało się ok. 8 tys. kibiców. "Brak sympatii" kibiców obu drużyn można było poznać jedynie po wzajemnych okrzykach. Na szczęście nie powtórzyła się sytuacja z poprzedniego sezonu, gdy podczas podobnej konfrontacji w Lubinie, chuligani palili flagi, rzucali kamieniami i pobili prezesa przeciwnej drużyny.

Śląsk do meczu z Zagłębiem przystępował potrójnie zmotywowany: po pierwsze - mecz derbowy, po drugie - potrzeba punktów do ligowej tabeli i w końcu przerwanie złej passy meczów bez zwycięstwa pod wodzą nowego trenera. Wrocławianie od pierwszej minuty ruszyli "pełną parą". Chwilę po pierwszym gwizdku, piłkę w stronę bramki gości skierował Przemysław Kaźmierczak, strzał wrocławskiego pomocnika okazał się niecelny, jednak można było odczytać go jako zwiastun tego, że Śląsk zagra w sobotę ofensywnie. Tak się stało w kolejnych minutach spotkania - pod bramką Bojana Isailovića "mieszali" Sotirović, Mila i Gikiewicz. Ten ostatni w 9. minucie groźnie uderzył w światło bramki, jednak futbolówkę pewnie obronił serbski bramkarz Zagłębia.

Chwilę później pierwszą groźnie wyglądającą akcję wykonali "miedziowi", a właściwie ich napastnik Wojciech Kędziora, który przedostał się w okolicę pola karnego i huknął niczym z armaty - tyle, że niecelnie. Niebezpieczne zagranie gości nie zniechęciło jednak wrocławian do ofensywnej gry, która po raz pierwszy została nagrodzona w 22. minucie. Wykonujący rzut wolny Sebastian Mila, wrzucił piłkę w pole karne, a Przemysław Kaźmierczak wykorzystał swój wzrost i główkując, po raz pierwszy pokonał bramkarza Zagłębia.

Do przerwy wynik nie uległ już zmianie, jednak po zmianie połów, sytuacja na tablicy świetlnej zmieniała się kilkukrotnie. W 49. minucie, po podaniu Kaźmierczaka, prowadzenie na 2:0 podwyższył Vuk Sotirović. Radość Serba ze zdobytej bramki była tak ogromna, że cieszącego się zawodnika Śląska trener Lenczyk musiał ściągać z płotu dzielącego murawę z trybunami, przed wznowieniem gry. Za "dzielenie radości" z kibicami Sotirović został upomniany przez arbitra żółtą kartką. Kolejnym bohaterem wrocławskiego spektaklu był "nowy nabytek" Wrocławian - Remigiusz Jezierski. Po rzucie wolnym Sebastiana Mili, piłka dwukrotnie uderzyła w poprzeczkę; ostatecznie tam, gdzie trzeba znalazł się powracający do Śląska napastnik, który podwyższył prowadzenie na 3:0. Kibice Śląska rozpoczęli fetę, a szczelnie wypełniony sektor gości prawie całkowicie zamilkł. Ożywił ich dopiero w 78. minucie Przemysław Kocot, który zdobył honorową bramkę. Spotkanie zakończyło się wynikiem 3:1 i było pierwszą ligową wygraną Śląska Wrocław pod wodzą Oresta Lenczyka.

- Śląsk się cofnął, grał skomasowaną obroną, ciężko było cokolwiek zrobić, wyprowadzał groźne kontry i to wystarczyło na nas - komentował na gorąco Dawid Plizga (Zagłębie).

- Przede wszystkim jestem zadowolony z tego, że wygraliśmy. Mam nadzieję, że to będzie początek tej serii, w której zaczniemy zdobywać punkty i w końcu wskoczymy na właściwy tor i zaczniemy piąć się w górę tabeli, bo Śląsk nie zasługuje na tak niskie miejsce - mówił po meczu Waldemar Sobota, który po raz kolejny zaliczył niezły występ: - Bramki nie strzeliłem, ale myślę, że trener będzie ze mnie zadowolony - mówił 23-letni pomocnik Śląska.

- Uważam, że z przekroju całego meczu Śląsk był zespołem lepszym. Jeżeli chodzi o mój zespół, w szczególności zawiodła gra defensywna i formacja obronna. To już szkopół, że nie potrafiliśmy sobie poradzić z zawodnikami dość ofensywnymi, mam tutaj na myśli Sotirovića i Gikiewicza. Popełniliśmy sporo błędów w kryciu. Gra ofensywna też nie była z naszej strony za wielka. W słabszej dyspozycji byli nasi zawodnicy, którzy większość pojedynków "jeden na jeden" wygrywali, dzisiaj, niestety, nic nie wychodziło przy dobrze zorganizowanej grze obronnej Śląska - mówił na pomeczowej konferencji Marek Bajor - trener KGHM Zagłębia Lubin.

- Bardzo się cieszę. Radość w szatni chyba była dowodem, że bardzo długo Śląsk czekał na wygranie meczu i nie chodzi o to, że piłkarze dzisiaj tylko chcieli wygrać, ale wygrali. Zagraliśmy o trzy punkty, ponieważ żarty się już dawno skończyły, stąd też postawa zawodników. Zawodnicy pograli, powalczyli i stworzyli sytuacje, z których, nie wiem czy zasłużenie, ale zdobyli bramki, po których już chyba nie ma wątpliwości, że przypadku tutaj nie było. Przed tym smutnym jutrzejszym dniem uważam, że piłkarze stworzyli widowisko, żegnając radośnie sobotę. A po tych świętach do roboty, bo mogę powiedzieć, rewelacyjny Bełchatów czeka na Śląsk i uzyskanie tam dobrego wyniku będzie dowodem, że może nareszcie coś drgnęło w grze i wynikach naszej drużyny - mówił po meczu Orest Lenczyk - szkoleniowiec Śląska Wrocław.

WKS Śląsk Wrocław - KGHM Zagłębie Lubin 3:1 (1:0)
Bramki: Kaźmierczak (22'), Sotirović (49') Jezierski (74') – Kocot (78')

Śląsk: Kelemen – Wołczek, Celeban, Fojut, Spahić, Sobota (85' Socha), Sztylka, Kaźmierczak, Mila, Sotirović (70' Jezierski), Gikiewicz (81' Ćwielong)
Zagłębie: Isailović, Rymaniak, Stasiak, Reina, Kocot, Pawłowski, Bartczak, Dąbrowski, Plizga, Kędziora (51' Osmanagić), Woźniak (55' Traore)

Kartki: Mila, Wołczek, Sotirović, Spahić - Pawłowski, Rymaniak, Osmanagić

Po 11. kolejce Zagłębie zajmuje 13. pozycję w ligowej tabeli, a Śląsk wydostał się ze strefy spadkowej i jest 14. Na przedostatnie miejsce spadł Lech Poznań, jednak należy pamiętać, że Mistrzowie Polski mają jeszcze do rozegrania dwa spotkania. Tabelę Ekstraklasy zamyka Cracovia, a na czele wciąż "rewelacja sezonu" - Jagiellonia Białystok.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na opole.naszemiasto.pl Nasze Miasto