Bezdomny spod Solarisa w Opolu walczy o lepsze jutro. Choroba odebrała mu jednak władzę w nogach. Ruszyła zbiórka, aby mu pomóc

Mikołaj do Polski wyemigrował z południowej Ukrainy. W ojczyźnie zostawił żonę i dzieci. Na przyjazd do Polski zdecydował się około dwóch lat temu, kiedy stracił pracę, a jemu i jego rodzinie przestało starczać na zaspokojenie podstawowych potrzeb.

Przez kilka miesięcy pracował na budowie, ale dopadł go koronawirus. Marzenie o dobrym zarobku i szybkim powrocie do rodziny legły w gruzach. Choroba na stałe odebrała mu władzę w nogach.

Mikołaj okulał, przestał być zdolny do fizycznej pracy, wtedy też trafił na bruk. Zamieszkał na placu Kopernika przy galerii Solaris i Wzgórzu Uniwersyteckim. Każdego dnia przechodzą tamtędy tysiące opolan i turystów, dla których stał się obiektem drwin, ataków, ale najczęściej - obojętności.

- Przechodziliśmy obok niego codziennie, idąc do pracy lub z pracy, na zakupy, czy wracając do ciepłego domu, rodziny, przyjaciół. Część z nas zastanawiała się na pewno patrząc na niego, czy można niżej upaść. Czy zostało coś jeszcze temu człowiekowi do stracenia. Tak. Bo najniżej upada się wtedy, gdy drugi człowiek przechodzi obojętnie. Wtedy traci się wszystko – mówią wolontariusze Fundacji Zupa w Opolu, która od roku pomaga Mikołajowi.

Mikołaj jest twardy, przeżył zimę, śpiąc na kartonie przykryty zdobytymi kocem i kołdrą. Żywność otrzymuje od przechodniów, część z nich już dobrze go zna. Z racji na nielegalny pobyt, Mikołajowi został wydany nakaz opuszczenia Polski. Deportację wstrzymała jednak tocząca się na Ukrainie wojna.

- Problemy pana Mikołaja były i są na tyle złożone, że żadna instytucja nie podjęła się trwałej próby ich rozwiązania. Jednym z takich problemów był brak motywacji pana Mikołaja do wyjścia z bezdomności. Tak, bo człowiek przyzwyczaja się do funkcjonowania na ulicy, przystosowuje i wprowadzenie zmian w tak wielu sektorach swojego życia, jest bardzo trudne, szczególnie, gdy toczy się samotną walkę – przyznają wolontariusze, którzy otoczyli bezdomnego pomocą i wyciągnęli do niego pomocną dłoń.

Pomimo iż Mikołaj od dwóch lat nie chciał od nikogo pomocy i odrzucał tą kierowaną z urzędu miasta, policji, straży miejskiej czy Caritasu – w końcu udało się go przekonać, że bez tej pomocy nie wyjdzie z bezdomności. Wolontariusze Fundacji „Zupa w Opolu” pomogli mu złożyć wniosek o wydanie nowych dokumentów tożsamości, które wcześniej zostały skradzione, a także postawić pierwsze, samodzielne kroki w trzeźwym życiu.

- Udało się to za czwartym razem i właśnie mija kolejny miesiąc abstynencji pana Mikołaja. Dzięki wypełnieniu kontraktu udało nam się zabrać go z ulicy i umieścić w bezpiecznym, ciepłym pokoju tak, aby pokusa ponownego sięgnięcia po alkohol nie powróciła – przyznają.

Mikołaj od niedawna jest także wolontariuszem Fundacji "Zupa w Opolu". Pomaga w przygotowaniu posiłków dla osób bezdomnych tak, jak on sam. Chętnie wykonuje drobne naprawy i pomaga w zaopatrzeniu.

Żeby Mikołaj mógł się usamodzielnić, musi znaleźć pracę. Na tę chwilę jest to jednak niemożliwe, ponieważ mężczyzna zmaga się z chorobą nóg. Konieczna jest więc rehabilitacja, na którą fundacja zbiera pieniądze. Potrzeba ok. 11 tys. zł, a do tej pory zebrano już 4 tys.

Chętni mogą wesprzeć pana Mikołaja na portalu Zrzutka wyszukując profil Fundacji „Zupa w Opolu”.