Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Konflikt na opolskiej porodówce. Pracowały przy pacjentkach z koronawirusem, dodatku jednak nie otrzymały

Mateusz Majnusz
Mateusz Majnusz
Pomimo iż była to ciężka i męcząca praca, pracownicy porodówki żadnej dodatkowej gratyfikacji nie otrzymali
Pomimo iż była to ciężka i męcząca praca, pracownicy porodówki żadnej dodatkowej gratyfikacji nie otrzymali Mario
Personel Klinicznego Centrum Ginekologii, Położnictwa i Neonatologii w Opolu w pandemii nie otrzymał dodatków covidowych, mimo że były w nim przyjmowane zakażone COVID-19 kobiety i noworodki. Interwencję w tej sprawie podjęli politycy Partii Razem, którzy na konferencji prasowej tłumaczyli, że w ten sposób podzieliło się medyków na dwie grupy zawodowe, z których jedna może poczuć się finansowo skrzywdzona.

Pracownicy opolskiej porodówki zwrócili się z prośbą do posłanki Marceliny Zawiszy o podjęcie interwencji w tej sprawie.

- Chodzi o kilkadziesiąt osób w tej placówce, a z pism NFZ wynika, że problem może dotykać w całym kraju wszystkich szpitali III stopnia referencyjności, bo dodatkowe pieniądze na pacjentów covidowych NFZ wypłacał tylko szpitalom do stopnia II włącznie – wyjaśnia Zawisza.

Z tego powodu posłanka Zawisza chce rozwiązać tę sprawę na spotkaniu z przedstawicielami NFZ i Ministerstwa Zdrowia.

- Interweniowałem zarówno u wojewody opolskiego Sławomira Kłosowskiego i dyrektor placówki Małgorzaty Sobel. W odpowiedziach zarówno szpital, jak i wojewoda umywają ręce. Zdaniem wojewody odpowiedzialne jest Centrum. Centrum zasłania się za to zarządzeniami Narodowego Funduszu Zdrowia. Załoga w tej niemocy zostaje z niczym – tłumaczy Jerzy Przystajko, dyrektor biura poselskiego i działacz partii Razem.

To były ciężkie warunki pracy

W konferencji wzięła też udział Beata Kunicka, położna i przewodnicząca Niezależnego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych przy Klinicznym Centrum Ginekologii Położnictwa i Neonatologii w Opolu. Opowiedziała, że w centrum przy ul. Reymonta od października zeszłego roku obsłużyli przeszło 80 pacjentek i noworodków zakażonych COVID-19.

- Nasz dyżur zaczynał się o godzinie 7.00 i przy pacjencie covidowym dyżurowałyśmy średnio od 3 do 6 godzin. Bez jedzenia, bez picia, bez możliwości korzystania z toalet. Po tym czasie schodziłyśmy na oddział. Wymieniała nas koleżanka, żeby była ciągłość opieki przy pacjentce i przy noworodku – relacjonuje Kunicka w rozmowie z Radiem Opole.

Jednocześnie dodaje, że pomimo iż była to ciężka i męcząca praca, pracownicy porodówki żadnej dodatkowej gratyfikacji nie otrzymali. W najbliższych dniach ma dojść do spotkania pracowników z dyrekcją szpitala. W środę do sprawy ma odnieść się także wojewoda opolski.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Polski smog najbardziej szkodzi kobietom!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Konflikt na opolskiej porodówce. Pracowały przy pacjentkach z koronawirusem, dodatku jednak nie otrzymały - Nowa Trybuna Opolska

Wróć na opole.naszemiasto.pl Nasze Miasto