Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Opole. Pożar zniszczył wszystko, co mieli. Ubezpieczyciel wypłacił odszkodowanie, ale teraz żąda od rodziny zwrotu

Mirela Mazurkiewicz
Mirela Mazurkiewicz
Pożar w budynku socjalnym przy ulicy Walecki 5-7 w Opolu wybuchł w lutym 2020 roku. 22-letni wówczas syn państwa Nykielów, Natan, niemal przypłacił go życiem. Chłopak miał miał poparzoną twarz, ręce i nogi. Po blisko roku okazało się, że musi zapłacić za straty spowodowane ogniem.
Pożar w budynku socjalnym przy ulicy Walecki 5-7 w Opolu wybuchł w lutym 2020 roku. 22-letni wówczas syn państwa Nykielów, Natan, niemal przypłacił go życiem. Chłopak miał miał poparzoną twarz, ręce i nogi. Po blisko roku okazało się, że musi zapłacić za straty spowodowane ogniem. archiwum prywatne
Państwo Nykielowie z Opola chcieliby zapomnieć o dramacie, który ich syn niemal przypłacił życiem. Dzięki pomocy przyjaciół i wsparciu darczyńców udało im się stanąć na nogi. Teraz okazuje się, że muszą zwrócić ubezpieczycielowi ponad 40 tys. złotych, które ten wypłacił właścicielowi lokalu.

Pożar w budynku socjalnym przy ulicy Walecki 5-7 w Opolu wybuchł w lutym 2020 roku. Helena i Bogdan Nykielowie wynajmują tu niespełna 40-metrowy lokal od miasta. Mieszkają z dwoma synami, dziś 17 i 23-letnim.

– Starszy syn, Natan, krótko przed tym dramatem rozpoczął pracę w systemie trzyzmianowym. Trudno było mu się przyzwyczaić do tego rytmu. Tamtego dnia wrócił z nocki, nastawił olej na frytki i zasnął – wspomina pani Helena. – Gdy się obudził, w domu było czarno od dymu, a olej płonął. Syn złapał garnek i chciał ratować sytuację, a niemal stracił życie.

Chłopak trafił do szpitala z poważnymi obrażeniami. Miał poparzoną twarz, ręce, nogi, przypalone włosy. Rodzina z dnia na dzień została bez dachu nad głową.

– Zniszczeniu uległo całe mieszkanie. Myślałam, że choć część ubrań uda się uratować, ale temperatura sprawiła, że nic nie nadawało się do użytku. Musieliśmy kupić wszystko – od łyżeczki po łóżko. Udało się dzięki zbiórce założonej przez naszych przyjaciół – wspomina pani Helena. - Syn był na kilkumiesięcznym zwolnieniu lekarskim i fizycznie doszedł do formy, ale do dziś przeżywa to, co się stało. Wiele go ta sytuacja kosztowało, dlatego nie chce do tego wracać nawet w rozmowach.

Mieszkanie wymagało remontu, dlatego rodzina trafiła do lokalu zastępczego. Remontem zajął się właściciel, czyli urząd miasta.

– Ubezpieczyciel wypłacił urzędowi miasta odszkodowanie, ale później – w ramach regresu – zażądał od syna zwrotu tej kwoty, czyli ponad 44 tys. złotych – mówi Helena Nykiel. – Ubezpieczyciel zaproponował rozłożenie należności na raty: 35 jest po 500 złotych, ale ostatnia to blisko 27 tys. złotych. Syn i mąż pracują, więc te mniejsze raty jeszcze bylibyśmy w stanie udźwignąć, ale 26 tys. złotych to dla nas fortuna.

Rodzina chciała zapomnieć o koszmarze. Pismo od ubezpieczyciela, po blisko roku od zdarzenia, było do niej sporym zaskoczeniem. – Syn nie spowodował tego pożaru celowo, ale takie jest prawo. Podobna historia mogła zdarzyć się każdemu. Jesteśmy bezradni, bo w tej sytuacji nie ma zmiłuj, trzeba płacić – mówi panie Helena.

Dlatego rodzina uruchomiła zbiórkę na portalu dobrazbiorka.pl i liczy na to, że dzięki pomocy ludzi uda im się podźwignąć z życiowego dołka. Zbiórkę można wesprzeć na tej stronie

Roszczenie zwrotne, czyli tzw. regresowe przysługuje ubezpieczycielowi od osoby, która ponosi odpowiedzialność cywilną za powstałą szkodę. W tym przypadku jest to starszy syn małżeństwa. Gdyby rodzina posiadała dobrowolne ubezpieczenie odpowiedzialności cywilnej, to za straty zapłaciłby ubezpieczyciel. Tak jednak nie było.

– Regres jest żądaniem zgodnym z prawem – mówi mec. Łukasz Wójcik, adwokat. – Obciążona nim osoba może próbować się bronić, kwestionując wysokość należności, dlatego należałoby zweryfikować, czy wypłacona kwota jest adekwatna do szkody. Co do zasady, odszkodowanie ma przywrócić stan sprzed szkody i nie może zwiększyć wartości lokalu, czyli jeśli na przykład w mieszkaniu były drewniane okna, a w czasie remontu wymieniono je na droższe, plastikowe, tę różnicę można zakwestionować. By to ocenić, najlepiej poprosić o pomoc rzeczoznawcę, który zapozna się z kosztorysem, będącym podstawą do szacowania szkody. To powinno dać odpowiedź na pytanie, czy żądanie regresowe jest wyższe niż faktyczna szkoda.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Opole. Pożar zniszczył wszystko, co mieli. Ubezpieczyciel wypłacił odszkodowanie, ale teraz żąda od rodziny zwrotu - Nowa Trybuna Opolska

Wróć na opole.naszemiasto.pl Nasze Miasto