Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Katarzyna Nosowska, Jakub Żulczyk i Remigiusz Mróz w Opolu. Działo się w sobotę na 5. Festiwalu Książki [ZDJĘCIA]

Krzysztof Ogiolda
Krzysztof Ogiolda
Katarzyna Nosowska
Katarzyna Nosowska Krzysztof Ogiolda
Drugiego dnia 5. Festiwalu Książki w Opolu z gośćmi rozmawiano o tym, jak być czułym dla siebie samego, jak opowiedzieć o nałogu niestereotypowo i o tajemnicy sukcesu polskich kryminałów. Deszcz nie przeszkodził.

Popołudniowe spotkania z powodu ulewy trzeba było przenieść z pl. Wolności do wnętrza Miejskiej Biblioteki Publicznej. Czytelnicy, którzy w większości przychodzili na jedna godzinę, na konkretnego autora i tak wypełniali szczelnie nie tylko salę konferencyjną biblioteki, ale też korytarz (tu mieli do dyspozycji ekran) i schody na piętro. Patrząc na te tłumy trudno było uwierzyć, że w 2020 roku tylko 42 procent Polaków przeczytało w roku przynajmniej jedną książkę.

Wchodzącą do sali Katarzynę Nosowską powitano brawami i krzykiem godnym gwiazdy rocka, którą zresztą jest (pod koniec spotkania zapowiedziała, że „Hey” da w tym roku jeden koncert – podczas festiwalu w Jarocinie). Ale artystka dzieliła się przede wszystkim refleksją wokół książki „Powrót z Bambuko” napisanej w 2020 roku. Pewnie wielu Opolan konfrontowało jej i swoje doświadczenia.

- Wielokrotnie byłam robiona w bambuko (tak się kiedyś mówiło) – przyznała Katarzyna Nosowska. – Wierzyłam w to, co mi mówiono, gdy byłam dzieckiem: Nie wychylaj się, z czym do ludzi, dzieci i ryby głosu nie mają. Nawet moje dokonania wydały mi się kłamstwem. Już byłam po czterdziestce i tak uważałam. Mam w tym roku 50 lat i po raz pierwszy postanowiłam się sobą zaopiekować i jestem w stosunku do siebie jak najczulsza matka. To jest cudowne móc powiedzieć: Nic nie muszę, nie mam pojęcia, nie znam tego słowa.

Pisarka bardzo szczerze opowiadała o swojej miłości do syna i – zupełnie innej – do rodziców.

- Mam dla moich rodziców prawdziwą miłość, naprawdę bardzo ich kocham i niczego od nich nie oczekuję – mówiła.

Jakub Żulczyk mówił o pracy nad książką „Informacja zwrotna”. Jej bohater, Kania, alkoholik leczący się z choroby w ośrodku "Jutro", wyrusza w szaleńczą podróż w poszukiwaniu syna.

- Ja sam jestem pijakiem i ćpunem zaleczonym – opowiadał. - Byłem cztery lata w terapii uzależnień. Jako pisarz nie mogłem zmarnować tak dobrego materiału. Nie chciałem pisać książki o sobie, musiałem nabrać dystansu, ale jednocześnie wiedziałem, że to się musi wydarzyć. Potrzebowałem na to siedem lat, bo tyle jestem w trzeźwieniu.

- Wiedziałem, że to nie może być po prostu książka o piciu, to byłoby za proste – precyzował. - Popatrzyłem na figurę pijaka w polskiej i szerzej zachodniej kulturze, na sposób pisania o alkoholizmie, w którym występuje męczeńska figura artysty pijaka – przeklętego i wybranego jednocześnie. Lata terapii pokazały mi, że uzależnienie to nie jest narracja o świętym od wódki na cokole. To jest opowieść o ludziach, którzy zostali zupełnie sami na własne życzenie. I opuścili, i zdradzili innych ludzi, sobie najbliższych, zamieniając swoje życie w ten sposób, że zgnietli jego sens i wyrzucili do kosza.

Remigiusz Mróz, opolanin, autor ponad 40 książek, przyznał, że kiedy zaczął pisać po trzy książki rocznie, ostrzegano go, że to się nie uda sprzedać, że sam strzela sobie w stopę, bo czytelnicy się od niego odwrócą. Te obawy się nie potwierdziły.

- Od początku miałem wrażenie, że autorzy kryminałów (niektórzy mówią na nas kryminaliści) się wspierają – opowiadał. - Jeśli nawet nie dobrym słowem. To samym wydawaniem książek. Wydawnictwa na początku przekonywały nas, że Polacy nie czytają Polaków. Nie kanibalizujemy się, ale każdy z nas dokłada cegiełkę do tego, by przekonać polskiego czytelnika do polskiej książki, niejednokrotnie lepszej od zagranicznej, choćby tylko z powodu tłumaczenia.

Remigiusz Mróz dzielił się też wrażeniami z kręcenia w Opolu „Behawiorysty”.

- Jest szansa na kolejne ekranizacje w Opolu – przyznał. - Także dlatego, iż świetnie ułożyła się współpraca między miastem a producentami. Myślę, że wszyscy byli wniebowzięci. Widziałem urywki tego, co udało się w Opolu nakręcić i wszystkim nam szczęki poopadały. Wyszła jakaś hollywoodzka produkcja.

- Nie daliśmy się zaskoczyć deszczowi – cieszy się Elżbieta Kampa, dyrektor Miejskiej Biblioteki Publicznej w Opolu. - Pomogły nam prognozy, choć nie wszystkie były spójne. Przenieśliśmy się z placu Wolności do biblioteki. Myślę, że festiwal sprzyja temu, żeby poziom czytelnictwa się poprawiał, bo czytelnicy mogą w jego trakcie kupować książki oferowane przez trzydzieści wydawnictw. Można wziąć książkę do ręki, przeglądać itd. No i mogą nie tylko zobaczyć pisarza na własne oczy, ale też posłuchać, co ma o swoich książkach do powiedzenia, zadać pytania. Konfrontacja wyobrażenia o pisarzu z rzeczywistością, jest potrzebą i pragnieniem czytelników od wieków.

Organizatorem Festiwalu Książki w Opolu jest Fundacja Fabryka Inspiracji.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Katarzyna Nosowska, Jakub Żulczyk i Remigiusz Mróz w Opolu. Działo się w sobotę na 5. Festiwalu Książki [ZDJĘCIA] - Nowa Trybuna Opolska

Wróć na opole.naszemiasto.pl Nasze Miasto