Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Lionel Messi, Wembley, zaraz PGE Narodowy. Ciekawe losy Artura Pikka, estońskiego piłkarza Odry Opole [WYWIAD]

Wiktor Gumiński
Wiktor Gumiński
Artur Pikk trafił do Odry Opole na początku 2023 roku. Nominalnie występuje na lewej obronie, ale w razie potrzeby może również zagrać jako lewy pomocnik.
Artur Pikk trafił do Odry Opole na początku 2023 roku. Nominalnie występuje na lewej obronie, ale w razie potrzeby może również zagrać jako lewy pomocnik. Wiktor Gumiński
Artur Pikk, obrońca Odry Opole, to 56-krotny reprezentant Estonii. Dzięki występom w narodowych barwach doświadczył chwil, których może mu pozazdrościć niejeden bardziej utytułowany zawodnik. W rozmowie z nami opowiada między innymi o wspomnieniach z konfrontacji przeciwko Argentynie i Anglii oraz o zbliżającym się półfinałowym meczu barażowym o awans do mistrzostw Europy 2024 z reprezentacją Polski.

Miałeś w swojej karierze okazję zagrać przeciwko Lionelowi Messiemu i reprezentacji Argentyny. Po takim doświadczeniu chyba już nic w piłce nożnej nie jest ci straszne?
Było to dla mnie, jak i dla całej reprezentacji Estonii, wyjątkowe przeżycie. Argentyna wystawiła bardzo mocny skład – zagrali właściwie jej wszyscy najlepsi zawodnicy. Dla tak małego kraju jak nasz była to niepowtarzalna okazja, by zobaczyć, jak w piłkę nożną grają najlepsi na świecie. Choć przegraliśmy ten mecz 0:5, udział w nim był przyjemnością. A co do Leo Messiego, który strzelił nam wszystkie pięć bramek, to można tylko wzdychać z zachwytu, kiedy ma piłkę przy nodze. To, jak myśli na boisku, jak dobrze się zachowuje i w jakim tempie podejmuje poszczególne decyzje robi niezwykłe wrażenie. Jako reprezentant Estonii, już wcześniej miałem jednak okazję mierzyć się z kilkoma innymi bardzo mocnymi drużynami, na czele z Anglią, Belgią czy Niemcami. Starcie z tak uznanym przeciwnikiem jak Argentyna nie było więc dla mnie kompletną nowością.

Jak w ogóle doszło do tego, że Estonia latem 2022 roku zagrała mecz towarzyski z późniejszym mistrzem świata?
Dokładnie nie wiem. To bardziej pytanie do estońskiej federacji, jak udało im się coś takiego zorganizować. Zmierzyliśmy się w Hiszpanii, na stadionie Osasuny Pampeluna. Zastanawiam się tylko czasami, czy argentyńscy piłkarze wiedzieli przed tym meczem, gdzie leży Estonia i co to w ogóle jest (śmiech).

Zostało ci coś po tym meczu poza wspomnieniami? Może koszulka którejś z piłkarskich gwiazd?
Kilku zawodników otrzymało koszulki Argentyńczyków, jeden z nich nawet Leo Messiego, ale ja w tym gronie się nie znalazłem. Nie chcieliśmy też robić „cyrku” wokół tego spotkania i błagalnie prosić rywali o wymianę strojów. Z różnych względów nie zawsze jest to łatwe. Najważniejsze, że mogliśmy się ze sobą zmierzyć przez 90 minut na boisku. Po zakończeniu meczu zrobiliśmy też sobie trochę zdjęć i to one, obok wspomnień, są moją pamiątką z tego meczu.

Innym niezapomnianym przeżyciem był zapewne dla ciebie występ na największym stadionie, na jakim w życiu było ci dane zagrać.
Jak najbardziej. Mówimy o londyńskim Wembley, gdzie w 2015 roku mierzyliśmy się z reprezentacją Anglii w eliminacjach do Euro 2016. Na trybunach zasiadło wtedy ponad 75 tysięcy ludzi. Dla zawodników występujących w Premier League nie było to pewnie nic szczególnego, bo oni w podobnej atmosferze rozgrywają właściwie każdy mecz ligowy. Mi osobiście jednak cała otoczka spotkania dodawała ekstra motywacji. Każdy piłkarz chyba marzy o tym, by choć przez chwilę być częścią tak wielkiego widowiska. Wtedy jeszcze przed takimi wydarzeniami trochę się stresowałem, ale teraz podchodzę już do nich o wiele spokojniej. Mimo porażki 0:2, uważam, że w Londynie zagraliśmy wtedy naprawdę dobrze. W tych samych kwalifikacjach, we wcześniejszym meczu u siebie, zresztą również mocno postawiliśmy się Anglikom.

Przegraliście wtedy 0:1, po bramce zdobytej w 74. minucie z rzutu wolnego przez Wayne’a Rooney’a. To jednak o tobie po ostatnim gwizdku było bardzo głośno, z powodu … munduru wojskowego.
Bo zaraz po zakończeniu meczu musiałem wrócić do jednostki wojskowej. Byłem wtedy w trakcie odbywania obowiązkowej służby. Miałem pozwolenie na odbywanie treningów w klubie, ale tylko na ten czas mogłem opuszczać jednostkę. Kiedy jednak otrzymałem powołanie do kadry, to federacja w porozumieniu z wojskiem ustaliła, że przez tydzień mogę nieprzerwanie przebywać na zgrupowaniu reprezentacji. Główny warunek był jednak taki, że tuż po zakończeniu meczu z Anglią musiałem wrócić do armii. Ogólnie raczej myślałem, że będę w tym spotkaniu rezerwowym. Nie miałem takiego samego rytmu treningowego co inni piłkarze, ale byłem bardzo dobrze przygotowany fizycznie. Po czterech lub pięciu dniach treningów z kadrą wyglądałem na tyle korzystnie, że trener mi zaufał i wystawił mnie w wyjściowym składzie. To był mój pierwszy pełny występ w reprezentacyjnych barwach. Kiedy po meczu angielscy trenerzy i piłkarze zobaczyli mnie w mundurze wojskowym, byli w szoku. Zauważyły to również tamtejsze media i kolejnego dnia stałem się w nich bohaterem jednego z artykułów.

Artur Pikk (nr 28) trafił do Odry Opole na początku 2023 roku. Nominalnie występuje na lewej obronie, ale w razie potrzeby może również zagrać jako lewy
Artur Pikk (nr 28) trafił do Odry Opole na początku 2023 roku. Nominalnie występuje na lewej obronie, ale w razie potrzeby może również zagrać jako lewy pomocnik. Wiktor Gumiński

Jak w Estonii podchodzicie do najbliższego reprezentacyjnego wyzwania, czyli półfinałowego meczu barażowego o awans do Euro 2024 z Polską (21 marca - red.)?
Nie pompujemy balonika, bo mamy świadomość, jak trudne wyzwanie czekać nas będzie podczas meczu na PGE Narodowym w Warszawie. Oczywiście spróbujemy powalczyć o swoje, bo nie wiem, czy kiedykolwiek będziemy mieć lepszą szansę, by zagrać w mistrzostwach Europy. Robimy co w naszej mocy, by jak najlepiej przygotować się do tego starcia. Każdy z reprezentantów dostał już od selekcjonera wiadomość, że samemu musi zadbać o odpowiednie przygotowanie fizyczne i mentalne, bo nie będziemy mieć wiele czasu na wspólną pracę przed spotkaniem z Polakami. Podchodzimy do niego z chłodną głową, ale i z wiarą, że wszystko jest możliwe. To tylko jeden mecz, a w takim przypadku nigdy do końca nie wiadomo, co się może wydarzyć.

Lokalne media mają wobec was duże oczekiwania?
Duże, ponieważ kilka innych niewielkich europejskich krajów pod względem liczby mieszkańców pokazało w ostatnim czasie, że można wiele osiągnąć. Jednym z nich jest Finlandia. W przyszłości chcielibyśmy prezentować przynajmniej podobny poziom, na jakim ona się teraz znajduje. Ogromny progres nie tak dawno zanotowała też Islandia. Nasza reprezentacja składa się z samych zawodowych piłkarzy, więc będziemy starali się podążać ich śladami.

Do barażowego meczu z Polakami przystąpisz jako piłkarz Odry. W jakich okolicznościach trafiłeś do klubu z Opola?
Główną rolę odegrał w tym Sławomir Morawski, który w momencie mojego przyjścia do Odry był w niej analitykiem. Znaliśmy się wcześniej ze wspólnej pracy w Miedzi Legnica. Kiedy wróciłem już do Estonii i występowałem w Levadii Tallinn, pewnego dnia napisał do mnie z pytaniem o moją aktualną sytuację. Zaproponował mi też powrót do Polski i spróbowanie swoich sił w Fortuna 1 Lidze. Długo rozmawialiśmy zarówno na temat tych rozgrywek, jak i Odry. Potem przedyskutowałem jeszcze temat z rodziną i koniec końców znów wylądowałem w Polsce. Teraz było łatwiej, ponieważ znałem już w sporym stopniu wasz język. A co za tym idzie, nie musiałem ponownie przechodzić procesu klasycznej adaptacji. Polskę traktuję jak swój drugi dom.

Spodziewałeś się, że w Odrze tak ostro będziesz musiał rywalizować o grę w pierwszym składzie? Jesienią w wyjściowej jedenastce wystąpiłeś tylko trzy razy.
W kwietniu doznałem dość poważnej kontuzji, która wyeliminowała mnie z gry do końca poprzedniego sezonu. Gdy później krok po kroku już doszedłem do siebie i zaczął się nowy sezon, znów dopadły mnie drobne problemy zdrowotne. Kiedy zaczynałem łapać odpowiednią dyspozycję fizyczną, regularnie pojawiały się niewielkie dolegliwości, które nie pozwalały mi dojść do stuprocentowej formy. Jeśli chodzi o zdrowie, to 2023 rok był dla mnie pod tym względem dość trudny. Mam nadzieję, że w zbliżającej się rundzie wiosennej w końcu mi będzie ono dopisywać tak, jakbym sobie tego życzył.

W czerwcu dobiega końca twoja umowa z Odrą. Odbyłeś już z klubem jakiekolwiek rozmowy na temat przyszłości?
Jeszcze nie. Myślę, że usiądziemy do nich w okolicach maja. Na razie bowiem zarówno ja, jak i wszyscy w klubie myślą tylko o bieżącym sezonie i 15 ligowych meczach, które pozostały nam do rozegrania wiosną. Spróbujemy powalczyć o awans do PKO Ekstraklasy, bo uważam, że jest na to spora szansa. Chciałbym najpierw w ten sposób przysłużyć się Odrze, a za parę miesięcy zobaczymy, jak potoczą się moje dalsze piłkarskie losy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Lionel Messi, Wembley, zaraz PGE Narodowy. Ciekawe losy Artura Pikka, estońskiego piłkarza Odry Opole [WYWIAD] - Nowa Trybuna Opolska

Wróć na opole.naszemiasto.pl Nasze Miasto