Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Rafał Niziołek, pomocnik Odry Opole: Nie pompujemy balonika, ale i nie cofniemy się przed marzeniami [WYWIAD]

Wiktor Gumiński
Wiktor Gumiński
Rafał Niziołek (nr 5) wystąpił w tym sezonie we wszystkich 15 ligowych spotkaniach Odry w wyjściowym składzie. Dodatkowo 14 z nich rozegrał w pełnym wymiarze czasowym.
Rafał Niziołek (nr 5) wystąpił w tym sezonie we wszystkich 15 ligowych spotkaniach Odry w wyjściowym składzie. Dodatkowo 14 z nich rozegrał w pełnym wymiarze czasowym. Wiktor Gumiński
- W naszej szatni nie obowiązuje zakaz używania pojęcia "ekstraklasa". Często nawet w żartach o niej rozmawiamy, bo zdajemy sobie sprawę, że w poprzednich latach przeżywaliśmy również trudne chwile. Skoro jednak teraz na horyzoncie pojawiła się szansa, by powalczyć o awans do najwyższej klasy rozgrywkowej, czujemy się gotowi podjąć wyzwanie - mówi Rafał Niziołek, pomocnik Odry Opole, aktualnego wicelidera Fortuna 1 Ligi.

Wasz ostatni mecz z Wisłą Płock od następnego z Polonią Warszawa dzielą aż dwa tygodnie. Tak długa przerwa to dla was bardziej zbawienie czy przekleństwo?
Osobiście uważam, że dla nas jest ona korzystna i bardzo nam się przyda. Nie tyle chodzi o to, że nastąpiła dla nas po trzech porażkach z rzędu, ale przede wszystkim w momencie, kiedy mieliśmy w drużynie sporo problemów zdrowotnych. Te dwa tygodnie powinny sprawić, że przynajmniej część zawodników się z nimi upora i w meczu z Polonią będziemy już dysponować szerszą, a zarazem mocniejszą kadrą. A to z pewnością ułatwi nam przerwanie złej passy.

Po serii ostatnich niepowodzeń wprowadziliście jakieś znaczące zmiany w treningu?
Nie, zachowujemy spokój i realizujemy wszystko zgodnie z planem, który został nakreślony miesiąc temu albo nawet nieco wcześniej. Nic nie zmieniamy, bo te trzy porażki nie wynikały z naszej nadzwyczaj słabej dyspozycji. Fortuna 1 Liga po prostu jest taka, że kiedy pierwszy stracisz bramkę, później bardzo trudno to odrobić. Drużyny prowadzące się cofają i bronią na tyle skutecznie, że kreowanie gry i atakowanie nie zawsze przynosi zamierzony efekt. Na początku sezonu zwykle to my jako pierwsi strzelaliśmy gola i to inni mieli z nami problem. W ostatnich trzech meczach niestety nasza niemoc ofensywna była zbyt duża, by myśleć o odwróceniu losów któregokolwiek z nich.

Szczególnie chyba szkoda ostatniej potyczki z Wisłą. Przegraliście 0:2, choć na pewno optycznie nie byliście słabszym zespołem. Ale z drugiej strony, może był to powiew nadziei na lepszą przyszłość?
Trzeba uczciwie powiedzieć, że mecze z zespołami z Lubelszczyzny – Motorem Lublin i Górnikiem Łęczna – z różnych względów nam po prostu nie wyszły. W Płocku natomiast bardzo dobrze weszliśmy w spotkanie, tylko zabrakło kropki nad „i”, w postaci wykorzystania dogodnych okazji bramkowych już w pierwszej połowie. Gdybyśmy to my rozpoczęli strzelanie, moim zdaniem końcowy wynik również byłby dla nas korzystny. Przy tak wyrównanej lidze i tak niewielkich różnicach między jej uczestnikami trzeba się liczyć z tym, że jeden gol potrafi całkowicie odmienić losy rywalizacji.

Mimo dołka, w jaki wpadliście, ciągle zajmujecie 2. miejsce w tabeli z dorobkiem 26 punktów. Przed sezonem taką zdobycz na tym etapie rozgrywek wziąłbyś w ciemno?
Myślę, że tak. Po ostatnim sezonie, w którym długo walczyliśmy o utrzymanie, tak dobrego startu nikt się nie spodziewał. Jak to jednak w takich przypadkach bywa, po udanych 12 kolejkach apetyt zaczął rosnąć w miarę jedzenia. Należy natomiast pamiętać, że w trakcie rozgrywek każda drużyna będzie się borykać z jakimś kryzysem. W naszym przypadku zaczął się on właśnie od meczu z Motorem. Mamy jednak nadzieję, że już niedługo, czyli po meczu z Polonią, będziemy mieć go za sobą. Trzy zdobyte punkty w tym starciu pozwoliłyby wszystkim zapomnieć o przeszłości i skupić się w pełni już tylko na wyzwaniach, jakie czekają nas w grudniu.

A spodziewałbyś się, że 26 punktów będzie po 15 kolejkach wystarczało do bycia wiceliderem?
Prawdę mówiąc za bardzo o tym nie myślałem. Naszym celem od początku sezonu była walka o to, by uplasować się na bezpiecznej pozycji przed przerwą zimową i w rundzie wiosennej spokojnie patrzeć na rozwój sytuacji w Fortuna 1 Lidze. Tak udany start spowodował jednak, że założenia nieco uległy zmianie. Teraz naszą ambicją jest znalezienie się co najmniej w pierwszej "szóstce".

Aktualny lider, GKS Tychy, wygrał tylko 60 procent swoich meczów. To najbardziej wyrównana Fortuna 1 Liga, z jaką miałeś do czynienia?
Zdecydowanie tak, ale przy okazji również chyba najmocniejsza. Kandydatów do awansu do PKO Ekstraklasy jest w tym sezonie tak wielu, że bycie w czubie tabeli jest naprawdę dużym osiągnięciem. We wszystkich czterech meczach, które pozostały nam do rozegrania w 2023 roku, będziemy się mierzyć z zespołami z dolnej części tabeli, ale nastawiamy się na to, że o punkty będzie w nich jeszcze trudniej niż w spotkaniach z czołówką. Każdy z naszych rywali nie tylko będzie chciał je zdobyć, ale ma też ku temu realne argumenty.

Czyli ogólnie im mniej pompowania balonika, tym dla was lepiej?
Wewnątrz drużyny nikt tego nie robi. Zdajemy sobie sprawę z tego, że w poprzednich latach przeżywaliśmy również trudne chwile. Kluczem do osiągania sukcesów jest trzymanie jak najrówniejszej formy przez cały sezon i jak najszybsze przerywanie takich złych serii, jaka nam się przydarzyła teraz. Jeżeli będziemy w stanie sprawnie eliminować te dołki formy, będziemy mogli myśleć o czołowych lokatach. Celem absolutnie nadrzędnym cały czas pozostaje natomiast jak najszybsze zapewnienie sobie utrzymania.

Niepisany kodeks waszej drużyny zakazuje używania w szatni pojęcia "ekstraklasa"?
Absolutnie nie (uśmiech). Nawet często sobie w żartach o tej ekstraklasie rozmawiamy. Mimo że nie jest to odgórnie narzucony cel, dla wielu zawodników Odry, szczególnie tych bardziej doświadczonych, łącznie ze mną, awans do PKO Ekstraklasy na pewno byłby spełnieniem jednego z marzeń. A skoro nadarzyła się okazja, by o niego powalczyć, na pewno się przed tym nie cofniemy.

Już na początku sezonu musieliście sobie poradzić ze sporym wyzwaniem, jakim było odejście po paru kolejkach Macieja Makuszewskiego. Pomógł wam w tym fakt, że o jego sytuacji ponoć wszyscy wiedzieliście znacznie wcześniej?
Rzeczywiście, znaliśmy temat z dużym wyprzedzeniem i tym samym mogliśmy się na tą sytuację przygotować. Maciek był oczywiście bardzo ważną postacią w Odrze, ale na ławce również mamy zawodników, którzy mają odpowiednią jakość i na bieżąco to potwierdzają. Nie licząc ostatniego dołka formy, od odejścia Maćka nasze wyniki ogólnie nie uległy drastycznej zmianie. Może nie mamy szczególnie szerokiej kadry, ale za to bardzo wyrównaną i skonsolidowaną, co jest naszą siłą.

Na skrzydle dobrze radzi sobie między innymi Jakub Antczak, który jednak zbiera również bardzo dużo żółtych kartek. Jako reszta drużyny, próbujecie nad tym jakoś zapanować?
Kuba to zawodnik, który walczy o każdą piłkę, więc żółte kartki są niejako wpisane w taki styl gry. Zgadzam się jednak, że trochę zbyt często łapie kartki, których mógłby uniknąć. Wynika to zapewne przede wszystkim jeszcze z braku doświadczenia. Staramy się zatem mu tłumaczyć, by bardziej uważał. Chcemy bowiem, by pomagał nam na boisku, a nie oglądał mecze z trybun. Mam nadzieję, że kolejnych upomnień nie będzie się zbierać w tak szybkim tempie, bo następne zawieszenia będą już dłuższe niż dotychczasowe.

Często spoglądasz na konstrukcję Stadionu Opolskiego?
Trenując zazwyczaj w Centrum Sportu, chcąc nie chcąc regularnie widzimy, jak nowy obiekt rośnie w oczach. Na wszystkich robi to duże wrażenie i mocno działa na wyobraźnię. Rozegranie na nim meczu przy pełnych trybunach byłoby niezapomnianym przeżyciem. To kolejny mały bodziec do tego, że warto z całych sił powalczyć o awans do PKO Ekstraklasy, skoro na horyzoncie pojawiła się taka szansa. Trzeba jednak do tego dążyć małymi krokami. A ich do postawienia zostało jeszcze bardzo dużo.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Rafał Niziołek, pomocnik Odry Opole: Nie pompujemy balonika, ale i nie cofniemy się przed marzeniami [WYWIAD] - Nowa Trybuna Opolska

Wróć na opole.naszemiasto.pl Nasze Miasto