Opolskie parki bez toy-toyek

A skoro tak, to wielu Opolan chętnie przebywa za świeżym powietrzu. Różne są formy spędzania wolnego czasu, którego w tych dniach jest sporo. Jedni preferują jazdę na rowerze, inni bieganie, inni spacerowanie, a jeszcze inni nordic walking.

W Opolu jest parę miejsc świetnie nadających się na rekreację. Ratusz zrewitalizował park na wyspie Bolko, park nadodrzański, wybudowano trakt wzdłuż Odry nad zalew Bolko, ustawiono maszyny do ćwiczeń na świeżym powietrzu. I za to chwała urzędnikom ratuszowym.

Niestety urzędnicy, jak to oni rzadko kiedy maja dobre pomysły, a jeżeli już mają dobry pomysł, to muszą go od razu zepsuć, aby mieszkańcom nie wydawało się, że żyją w raju. Tak więc jest gdzie chodzić, biegać i jeździć, ale niestety nie ma w tych miejscach jak załatwić swoich potrzeb fizjologicznych. Do jesieni stała przenośna ubikacja zwana Toy-toyką w nowej części parku na wyspie Bolko. Można tam było umyć nawet ręce nad umywalką.

Niestety ten przybytek zniknął. Stał jeszcze drugi na parkingu przy zielonym moście prowadzącym na wyspę Bolko. W ten sposób na tak ogromnym terenie rekreacyjnym nie ma gdzie się nawet wysikać. Urzędnicy doszli do wniosku, że potrzeby fizjologiczne załatwia się w domu, a nie na spacerach. Oni zresztą nie chodzą, bo siedzą w biurach, a w czasie wolnym odpoczywają po ciężkim wymyślaniu głupot.

Na Bolko sa wprawdzie ubikacje w pawilonie wejściowym do ZOO, ale pawilon jest w remoncie, a nawet, jakby nie był, to dyrektor L. Sobieraj zapewne wymagałby wykupienia biletu do ZOO, aby móc skorzystać z ubikacji.
Teraz, jak nieszczęsnego spacerowicza przyciśnie, to będzie musiał skorzystać z naturalnej ubikacji, czyli wejść w krzaki. Podobno jesteśmy w Europie., hihihi.Dlaczego w Polsce i w Opolu nigdy nie może być normalnie?!

Na zdjęciu miejsce, gdzie parę dni temu stała jeszcze toy-toyka.